Hmm... Forum czytuję od dawna, niemniej jestem na nim nowa i pewnie dłuższą chwilę zajmie mi zorientowanie się w tym, kto jest rzeczywiście takim "akwizytorem"... Chodziło mi raczej o to, jakie są doświadczenia samych użytkowników, którzy np. kilka lat temu pisali o tym, że zostali zdiagnozowani. Naturalnie mam poczynione notatki z kilku części wpisów Gospodarza na blogu w tym temacie (krople ze szczeci, traganek, zagorzałek, szelężnik, arcydzięgiel, wrotycz, rdestowiec) ale o ile ufam Mu niemal bezgranicznie, o tyle po prostu ciekawią mnie obserwacje samych osób chorych - czy lepiej zadziałał np. odwar, nalewka czy intrakt z danego zioła. Zaciekawił mnie np. komentarz pod jednym z wpisów na blogu, cyt. "Duże ilości witaminy C w połączeniu z solą powodują u krętków Borrelii szok osmotyczny (wg Wolfa –Dietera). Sól wyciąga wodę z komórek krętków, przez co ulegają one wysychaniu i obumieraniu itd. " Ciekawi mnie, jak to się przekłada na praktykę i kto próbował iść tą drogą :-)
Pisząc poprzedni post chodziło mi tylko o to, że czas płynie, ewolucja dokonuje się również w fitoterapii i o ile autentyczna chwała i szacunek wszystkim, którzy przyczynili się do stworzenia tej kopalni pomysłów na radzenie sobie z boreliozą, któryś ze zmagających się z nią użytkowników może mógłby na własnym przykładzie pokusić się o małe kompendium tego, co zadziałało mocniej, co mniej. To też posuwa poszukiwania naprzód. :-)