General Category > Fitoterapia zakażeń i chorób pasożytniczych.

FITOTERAPIA BORELIOZY CZ.1

(1/63) > >>

gumppek:
Proponowana przeze mnie kuracja opiera się o zioła krajowe co powoduje iż jest tańsza i skuteczniejsza.

zulu:
GUMPPEK jesteś WIELKI :)

Basia:
Jesteś twardziel :-)

Pozdrowienia :-)

kaminskainen:
Ogólna uwaga jest taka, że nie da się tego wszystkiego stosować jednocześnie ;)
Zapewne wygląda to tak, że selekcjonujemy sobie 5-10 ziół i używamy przez miesiąc - a potem zmiana. Tak to sobie wyobrażam.
Interesuje mnie kwestia rzeczywistej skuteczności saponin "in vivo" - bo z pewnością patogeny pękają wtedy, gdy saponiny osiągną określone stężenie w ustroju. Problem w tym, że w pewnym momencie pękają także czerwone krwinki - być może istnieje takie stężenie, które jest wystarczające na wiele patogenów, ale jeszcze nie rusza krwi. Za najsilniejsze uważa się saponiny bluszczu, na pewno mocne (ostrożnie z nimi) są psianka, tojeść, mydlnica.
Psianka i tojeść rosną zwykle obok siebie nad rzeczkami i jest to rodzaj intuicyjnego wskazania, aby je połączyć (widziałem raz niemiecki krem dla atopowców z takim składem). Ponadto często obok rośnie trędownik (ten "rzeczny" czyli uskrzydlony, równie dobry jak bulwiasty). Może dzienna porcja naparu 2Ł trędownika + 1ł psianki i 1ł tojeści to byłby jakiś hit :)

kaminskainen:
Oczywiście pytanie o rzeczywistą skuteczność nie oznacza, iżby miała ona być "rzekoma" ;)
Chodzi raczej o ustalenie skutecznej dawki, tak mówiąc w skrócie. Mechanizm działania znamy, a jak wygląda praktyczne zastosowanie i jego skuteczność.

Dla przykładu - dawkowanie psianki, nalewka 1:5 na świeżym, kwitnącym zielu (kawałki pędów z liśćmi, kwiatami, kilka niedojrzałych owoców). W analogii do podobnie mocnego kopytnika uznałem, że jednorazowa dawka to ok. mililitra. Dobrze li?

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej