W rodzinie miałam przypadek, że człowiek chwycił kleszcza na przyrodzeniu, trochę go podhodował, skrobiąc go czasami, bo go swędziało, ale nie sprawdził, dlaczego go swędziało. Jak go znalazł, to był jak duża pestka jabłka, a dookoła był ładny czerwony placek, rozchodzący się na brzuch na jakieś 10 cm. Ta procedura powtarzana przez kilka dni, zaprawiona obowiązkowym przeczytaniem rozdziału o jaskółczym zielu w książce "Ziołolecznictwo dla lekarzy" pod red. Ożarowskiego dla wzmocnienia efektu placebo spowodowała zejście czerwonego placka już następnego dnia, a czlowiek jak dotąd nie zachorował - minęły już 3 lata.
Stan psychiczny jest bardzo ważny, także dla układu odpornościowego.
Teraz to bym proponowała olej z dziurawca - jest -bójczy i antydepresyjny i nalewkę z kwitnącego ziela kozłka - jest przeciwdepresyjna, ale nie będzie usypiać, w odróżnieniu od nalewki na korzeniach.
Powodzenia :-)