A teraz na spokojnie: studia w Lublinie są bardziej rolnicze, niż medyczno-farmaceutyczne. I nic w tym złego.
Zielarz, niezależnie od podstaw wyniesionych z systemu oficjalnej oświaty musi się uczyć, z jednej strony na temat pomysłów medycznych z dawnych czasów, ponieważ skuteczność antybiotyków jest mniejsza, niż 50 lat temu, a będzie mniejsza, a z drugiej strony musi czytać o najnowszych badaniach i przynajmniej mieć na ten temat pojęcie, nawet, jeśli świadomie rezygnuje z dalszego zgłębiania wiedzy w tym kierunku.
Zielarz musi być też majsterKlepką w swojej kuchni - w końcu przynajmniej rozdrobnienie wielu surowców to poważne wyzwanie technologiczne. Zielarz powinien umieć zorganizować sobie i swoją pracę i współpracę z innymi zielarzami, chociażby na przykład w zakresie zaopatrzenia w surowce lub wymiany pomysłów czy wyrobów.
Zielarz musi znać zasady ochrony przyrody - w końcu w jego własnym interesie jest powrót do tego samego miejsca za rok i powtórzenie zbiorów.
Na koniec zielarz musi żyć w zgodzie z urzędem skarbowym i ZUS i starać się nie łamać zbytnio przepisów prawa farmaceutycznego, a jeśli je łamie, to musi wiedzieć dlaczego i który paragraf.
Pozdrowienia :-)