Uprzejmie donoszę, że jedna lawenda zdechła, druga puszcza zielone dzidziusie.
Nasturcja wylądowała w koszu.
Chyba zabiłam idiotoodporne begonie (porozsadzałam bo mi zdziczały).
Bazylia, koperek i pietrucha dalej są mikroskopijne.
Szczypiorek rośnie jak szalony ale od 2 lat siedzi ciągle na balkonie i zastanawiam się, czy go jeść.
Dalie rosły pięknie z nasionek, póki córka nie zrzuciła skrzynki z parapetu... przetrwały 4 roślinki.
Przesadziłam złotego wąsa od Halinki (

) do za dużej doniczki, licząc na wdzięczność z jego strony.
Zasiałam melisę w skrzynce po nasturcji.
Pozostałości ze zmarłej lawendy mam zamiar wyrzucić i wsadzić tam nową.
Zostało mi miejsce na 2 skrzynki i zastanawiam się jak je zagospodarować. Macie jakieś propozycje?
P.S. Dalej Wam zazdroszczę domków na wsi i ogródków
