Ta soja...
chcę się odnieść do linkowanego filmu przez Basię i części dotyczącej cudownych właściwości soi w rakach hormonozależnych.
Mam książkę Jerzego Maslanky :"Od lekarza do grabarza". Maslanky to medycyna ekologiczna, uczeń naszego rodaka Józefa Kroppa z Kanady. Kropp wydał podręcznik medycyny ekologicznej.
O ile w filmie pani zachwala cudowne właściwości soi w tego typu nowotworach, mówiąc o wielu badaniach...to Maslanky też podpiera się badaniami ale wykazującymi coś wręcz odwrotnego.
Musiałabym bardzo długo przepisywać, ze względu na czas, wybiorę fragmenty najważniejsze:
dr Nicholas Petrakis z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco; "Zwiększona konsumpcja protein sojowych ma stymulujący efekt na piersi kobiety przed okresem menopauzy, charakteryzujący się wzrostem wycieku fizjologicznych płynów, nadmiernym wzrostem nabłonkowych komórek i podwyższonym poziomem estradiolu. Odkrycia te sugerują poprzez izoflawony genisteinę i daidzynę, zawarte w wyizolowanych proteinach sojowych".
I teraz ważny tekst. Napisałaś , że jesteś wegetarianką i ze zdania wynika, że spożywasz soję:
"Inne badania przeprowadzone przez dr Petrakisa
w 1958 roku potwierdziły BEZPOŚREDNI związek między niedoczynnością tarczycy a rakiem piersi. O tym wspomniałem wcześniej: im więcej estrogenu (estradiolu), tym większe prawdopodobieństwo niedoczynności tarczycy. Nadmiar tego pierwszego lub niedobory drugiego wywołują podobne reakcje- podwyższone ryzyko raka piersi..
Produkty sojowe nie są trucizną. Jednak jak informuje dr William Jarvis z amerykańskiego departamentu Promocji Zdrowia i Edukacji na podstawie listów z zapytaniami do magazynu amerykańskiej FDA wyeliminowanie z nich szkodliwych izoflawonów wymaga gotowania soi w temperaturze 130 stopni Celsjusza, co powoduje wytrącanie związków karcynogennych. Jednakże wymagana do tego celu temperatura sprawia, że zawarte w soi proteiny okazują się praktycznie bezużyteczne.[...]
Kolejne ostrzeżenie znajdujemy w pracy naukowców szwajcarskich, zatytułowanej "Obecność i ewolucja izoflawonów daidzyny i genistyny w odżywkach dziecięcych". Wynika z nich konkluzja, że ziarno soi jest potężnym alergenem.
Podobnym ostrzeżeniem była wypowiedź uczonych z amerykańskiego National Cancer Institut (1995 r.): Odżywki sojowe są przyczyną drastycznego (35,5%) wzrostu późniejszych zachorowań na raka tarczycy w okresie młodzieńczym.
Próby naukowego wyjaśnienia sojowych "zalet" w odżywkach dla dzieci dokonał także nowozelandzki naukowiec dr M. Fitzpatrick. Jego sugestie, aby ostrzec rodziców niemowląt karmionych odżywkami na bazie soi, trafiły jednak na zdecydowany opór. Przedstawicielka stanowego departamentu zdrowia z Kalifornii dr S. Loscutoff ostro sprzeciwiła się takiej ewentualności:" Nie zgadzam się, aby rodzice mieli prawo do informacji mówiącej o tym, że oparte na bazie soi odżywki dziecięce zawierają izoflawony, które mogą stać się przyczyną zatoksycznienia u niemowląt; nie wiedzieliby przecież jak interpretować tego rodzaju informacje (?!)".
Trzeba przyznać, że to argument co najmniej dziwny.
O szkodliwości zdrowotnej technologicznie przetworzonej soi poinformował ministra zdrowia także główny toksykolog Nowej Zelandii, domagając się od rządu działań mających na celu zrewidowanie przydatności tego typu odżywek dziecięcych na nowozelandzkim rynku: "Jeśli dawka jest wystarczająco duża w określonym czasie, owe związki toksyczne [izoflawony] mogą spowodować znaczne i niepożądane reakcje zdrowotne, łącznie z zatrzymaniem wzrostu, immunosupresją (obniżeniem wydajności systemu obronnego) nienormalną stymulacją hormonów i rakiem]
]Inne związki zawarte w soi to związki oparte na kwasie inozytolowo-heksofosfatowym, posiadające zdolność wiązania niektórych jonów metali, tj. miedzi, żelaza, cynku oraz manganu i wapnia. Oznacza to zmniejszenie możliwości ich przyswajania.
Inny przykład "zalet" soi pokazują badania dr Craiga Deesa z Narodowego Laboratorium Oak Ridge, USA:"kobiety nie powinny spożywać sojowych produktów z myślą, że tym sposobem uda im się zapobiec rakowi piersi. Zawarty w niej izoflawon genistyna znacznie podwyższa ryzyko raka piersi w okresie dojrzewania i w wieku dojrzałym"- twierdzi dr Dees".Koniec cytatów.
Dorzucę jeszcze ten artykuł z Nexusa:
http://www.kontestator.eu/produkty-sojowe-%E2%80%93-obietnice-i-zagrozenia.htmlWiem o tym od dobrych 7 lat. Najpierw soję wprowadziłam, bo to dla męża miało być takie korzystne. Ale bardzo szybko się wycofałam.
Osobiście nie żałuję, bo soi nie znoszę.