Tym razem o inhalacji nieco inaczej.
Będzie to o tej "złej stronie mocy"
.
Jeden z moich kolegów przerabiał kiedyś inny rodzaj inhalacji.
Z jakiejś tam okazji wybrali się z kumplami po szychcie ... nieomal jak w tej piosence :
http://www.youtube.com/watch?v=RjjftvvWGnQTłumaczenie dla zainteresowanych z afrykańskiego na nasze
http://lyrics.wikia.com/Koala_Band:Obalili_HalbaŻe pogoda była kiepska, "ścieżka zdrowia" rozmokła, panowie po krótkiej naradzie i chęci wkupienia się w doborowe towarzystwo przez najmłodszego ( mojego kolegę) postanowili skorzystać z jego zaproszenia do jego domu, w którym zamieszkiwał od niecałego roku.
Jak to w takich przypadkach w ruch poszło trochę płynu, który nam zielarzom służy do wyciągania ziółkom ich cennych składników i równoczesnego ich konserwowania.
Panowie zielarzami raczej nie byli, więc konserwowali się z zamiłowaniem od środka samym ekstrahentem.
Rozmowy jak to w zawodowym środowisku zeszły na sprawy zawodowe z takim skutkiem, że chłopy tak fedrowali, ze ino wozy na ten wągiel podstawiać
A że wągiel przy fedrunku mocno pyli, więc trzeba go dobrze zwilżać.
To też gospodarz widząc kończący się kolejny zasobnik zraszacza udał się do domowych zapasów po kolejny.
W drodze powrotnej coś mu się przypomniało...
Dobrze by się kolegom pochwalić, może i zaimponować....
Wkroczył do pokoju zebrań z kolejnym zasobnikiem zraszacza i nowo nabytym odkurzaczem
made in USA, co to w sklepie nie kupisz tylko przez agenta.
Jeszcze zanim to cudo wyniósł na pokaz, pomny na pewne zastosowanie owego szczytu techniki z filtrem wodnym, które to według instrukcji służyć mogło również do aromaterapii i oczyszczaniu powietrza - w konkretnej sytuacji mocno skondensowanego dymem tytoniowym, dolał nieco olejku zapachowego rozrzedzonego konserwantem wnętrza człowieka
Małżonka kolegi była wówczas w pracy na popołudniowej zmianie.
Nie lubiła owa pani mocno smrodu papierochów, więc kolega postanowił połączyć przyjemne z pożytecznym.
W głowie pomimo wyraźnego działania rozcieńczalnika galenowego koledze zostały w pamięci fragmenty pokazu odkurzacza. Wpierw garść teorii, potem praktyka.
Pstryk, odkurzacz ruszył.
W powietrzu ku ogólnej uciesze rozszedł się aromat, w którego coraz bardziej wyczuwalnych nutach unosiło się to, co panowie mieli w kieliszkach.
Ależ odkurzacz zrobił wrażenie !
.... no co ?
.... czemu mnie budzisz ?
!!!!! wy pierońskie gizdy.... !!!
reszta też była w gwarze, ale gdzie nie gdzie przeplatana słowami już rozumianymi w całej Polsce, których jako żem człek obyczajny cytował nie będę
Tak żona kolegi po powrocie z pracy zakończyła prezentację odkurzacza połączoną z praktycznym szkoleniem oczyszczania powietrza połączonego z nadspodziewanie skuteczną inhalacją.