Po raz kolejny dowiaduję się, że mam na działce coś, co oprócz wyglądu można zjeść/wypić

O mące z aramantusa słyszałem od dawna, ale komu by się chciało zbierać z tych kilkunastu roślin ich drobniutkie ziarenka i coś z nimi kombinować.
Szarłat raz wprowadzony w jakieś siedlisko zaczyna się w nim panoszyć. Kiedy już dojrzeje, jego nasionka jakoś dziwnie się roznoszą w najbliższej okolicy.
Efekt tego jest taki, że po jesiennym przekopaniu grządek, uprzednio wyczyszczonych w resztek roślin, następnego roku wiosną zaczynają się one pokrywać wyłażącymi tu i ówdzie bordowymi młodymi szarłacikami

Tym razem coś trza będzie z ich liści wypichcić.
.... nalewki ?
- gdzie ja będę je wszystkie chował ?
- będę się kurował co 30 minut innym smakiem lub lekarstwem ...i tak sobie będę żył na nieustającym podtrzymaniu

Na szczęście część moich zapalonych planów pozostanie na etapie planu, ale i tak zawsze coś z rozpędu się popełni
