Z nowszych ciekawostek - niedawno skomponowałem naprędce syrop na gardło i kaszel lepszy, niż cokolwiek wcześniej mi znanego.
Zaczęło się od tego, że znajoma, która odkryła działanie nalewki z kopytnika na ból gardła zapytała, czy nie dałoby sie go uczynić mniej zjadliwym (nalewkę miała ode mnie - okazało się, że zażycie 1 ml znieczula ból gardła - co potwierdzam w całej rozciągłości!). Odpowiedziałem, że coś się wymyśli.
Poszukałem i znalazłem coś odpowiedniego: kleiki prawoślazu. Rozdrobniony korzeń prawoślazu zalewamy wodą i macerujemy przez parę godzin. Wydzielony śluz działa powlekająco na błony śluzowe, poza tym oczywiście leczniczo (m.in. antyseptyk). Jest w aptekach syrop prawoslazowy, surowiec należy do ulubionych w medycynie ludowej.
Dla mnie jednak było to głównie medium dla nalewki kopytnikowej. Syrop konserwujemy cukrem - ja dla ułatwienia i wzbogacenia dodałem "drugie tyle" zawartości w postaci mieszaniny wyciągu z lukrecji i syropu z trzmieliny. Do tego dolałem nalewki kopytnikowej w takim stosunku, aby łyżeczka syropu zawierała ok. 1 ml tego arcyspecyfiku.
Pogoda jest, jaka jest, więc wszyscy adresaci mieli już okazję wypróbować specyfik (który na wszelki wielki trzymam w lodówce, coby się nie skisł).
Na gardło działa łagodnie, bez zjadliwości czystej nalewki - ale to jakże upierdliwe "swędzenie" jak najbardziej ustępuje. Jeśli nie będziemy po zaaplikowaniu łyżeczki syropu jeść ani pić przez pół godziny, to doświadczymy dobroczynności powlekającego gardło kleiku prawoślazowego. Poza tym kopytnik, lukrecja i wzmagająca jej działanie trzmielina działają potężnie wykrztuśnie - ludzie mówią, że tak jeszcze nigdy nie wykrztuszali.
Wobec niezwykłego nagromadzenia tego typu doświadczeń, miałbym po prostu ochotę dawać "mukę" każdemu traktującemu z pobłażaniem i ironią rośliny lecznicze.
Ale też przecie sami siebie karają swoją ignorancją - i wyłącznie siebie.
PS. Droga na skróty: kupujemy syrop prawoślazowy i dodajemy nalewki kopytnikowej w odpowiednim stosunku (ma wyjść 1/5 kopytnika w efekcie). Kopytnika ktoś znajomy na pewno ma w ogródku. Jak nie, to kupić susz z firmy Dary Natury. Ale moc lukrecji w tym domowym syropie też swoje robi.
Na podobnej zasadzie wzbogacam skuteczny skądinąd Pectosol nalewką z omanu - który kiedyś był w składzie tego leku, ale go wycofano całkiem bez sensu...