Autor Wątek: Macerat glistnikowy i inne kremy  (Przeczytany 9850 razy)

Offline kaminskainen

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 2654
Macerat glistnikowy i inne kremy
« dnia: Grudnia 06, 2012, 08:13:24 »
Wczoraj zrobiłem dla żony 6 nowych kremów:

- katalpa & kopytnik
- kwiatostan lipy & nagietek
- łopian, lepiężnik & pokrzywa
- wrotycz & pokrzywa
- rdestowiec & bluszcz
- macerat glistnikowy & bluszcz

Bardzo dobrze na krzepliwość i konsystencję wpływa wosk pszczeli. Same nalewki coś z problemami łączą się z lanoliną - pomogło cyknięcie gliceryny. Nie ma żadnych problemów w przypadku, gdy nalewka jest jednym ze składników fazy wodnej, a pozostałe to świeże wodne wyciągi lub konserwowane gliceryną. Choć tydzień wcześniej bez problemu zmiksowałem nalewki wrotyczową i krwawnikową - więc nie wiem, o co tu chodzi do końca...

Największym sukcesem było przyrządzenie kremu z maceratem z glistnika w taki sposób, aby temperatura surowca/produktu ani na chwilę nie przekroczyła 40 stopni (stosowałem "termometr na czuja" tj. rękę i palec - akurat w tym zakresie temperatur wyczuwa się świetnie różnicę nawet 1 stopnia). Do roztopionej lanoliny dodałem oleju fistaszkowego wprost z lodówki, a następnie rozrobiłem w tym macerat - nie bez kłopotów, bo miksowałem substancję o konsystencji kremu zamiast cieczy. Następnie dolałem schłodzonej mieszanki olejowej i dalej mieszałem. Eksperyment się udał, oby maść była skuteczna.

Glistnika miałem świeżego, macerat jest aż ciemny, taki mocny. Zakonserwowałem go gliceryną, mam jeszcze 100 ml tego specyfiku w lodówce. Krem też będzie siedział w lodówce...
Co jak co - ale gliceryna nie powoduje denaturacji białek - więc jeśli nawet nie rok, ale ze 3 tygodnie taki preperat może swe wartości zachować w lodówce. Albo miesiące... ;)
« Ostatnia zmiana: Grudnia 06, 2012, 08:46:18 wysłana przez kaminskainen »
Różnice, głupcze!

Offline kaminskainen

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 2654
Odp: Macerat glistnikowy i inne kremy
« Odpowiedź #1 dnia: Grudnia 07, 2012, 08:58:54 »
Tak swoją drogą - co sądzicie o konserwowaniu maceratów ze świeżego surowca gliceryną? Ja myślę, że w lodówce mogą długo poleżeć ;)
Dermessa sprzedaje soki w dwóch wersjach: konserwowane spirytusem i konserwowane gliceryną. Sam w przyszłym roku poeksperymentuję z takimi sokami z żółtlicy i przetacznika (na kremy, maści), a jako bezcenny i niezrównany syrop do kawy - sok miętowy z gliceryną i spirytusem :)
Różnice, głupcze!

Offline kaminskainen

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 2654
Odp: Macerat glistnikowy i inne kremy
« Odpowiedź #2 dnia: Grudnia 07, 2012, 10:08:16 »
Swoją drogą, taka humorystyczna historia... Miałem przygotowanych 6 pudełeczek na kremy, słój na bazę olejową (kokosowy + shea + wosk + avilin + trochę szlachetnych olejów - sezam, arganowy, resztka jojoba), mały słoiczek na lanolinę i ze 3 szklanki typu "nutella" do bieżącego miksowania. To wszystko w dużym garze jako łaźni wodnej. Przedsięwzięcie pod względem organizacyjnym dość potężne, ale dzięki wcześniejszym próbom miałem już doświadczenie i poszło sprawnie.
Co w tym humorystycznego? Ano to, że olejów i lanoliny naładowałem do słoików "na oko" - a ich ilość okazała się idealna do wykonania właśnie tych i właśnie w tej ilości kremów, jakie sobie zamierzyłem. Nie zabrakło ani trochę, ani trochę nie zostało (nie licząc na ściankach).
Ciekawe, prawda?
Mam też podobną umiejętność do znalezienia najlepszego sklepu wędkarskiego w mieście. W Sztokholmie wyszedłem z hotelu i "obudziłem się" dopiero w sklepie - w którym nabyłem od Szweda swoją pierwszą muchówkę (wędkę muchową z nieśmiertelnym kołowrotkiem ABU Diplomat).
Czy może zatem dziwić, że irytuje mnie niezmiernie podjadanie z mojego talerza? Nakładam sobie dokładnie tyle, ile zamierzam zjeść - jajecznica zawsze kończy się wraz z chlebem, kasza wraz z buraczkami i mięsem. Kobiety, nie podjadajcie z talerzy mężów! Wielu mi się na to samo skarżyło ;)
Różnice, głupcze!

Offline kaminskainen

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 2654
Odp: Macerat glistnikowy i inne kremy
« Odpowiedź #3 dnia: Grudnia 07, 2012, 12:50:24 »
Wybaczcie, że założyłem tutaj swojego "bloga" - ale cóż robić. Właśnie doczytałem, że stężona gliceryna jednak powoduje denaturację białek - ale jeśli w maceracie jest jej max 20% to chyba mogę mieć nadzieję, że część się zachowała? Nie mówiąc o pozostałych cennych składnikach glistnika ;)
Tak sobie głośno myślę, bo dziś zamierzam pozyskać jagody jemioły i zrobić maść z wyciśniętą z nich viscyną (mogę użyć gazy i/lub doskonałej, szwajcarskiej praski do czosnku), którą rozrobiłbym z lanoliną schłodzoną olejem, jak w przypadku glistnika. Chyba tym razem nie dodam gliceryny - tylko zmiksuję i schowam do lodówki. Albo dodam gliceryny - ale wmiksuję ją PO zemulgowaniu viscyny. Ona się może i częściowo połączy z viscyną - ale raczej zemulguje/połączy się z fazą olejową "niejako osobno"... Wchodzimy tutaj w głębsze arkana, ale intuicja podpowiada mi, że może to być niezłe rozwiązanie.
Różnice, głupcze!

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11103
Odp: Macerat glistnikowy i inne kremy
« Odpowiedź #4 dnia: Grudnia 08, 2012, 12:17:49 »
Tak swoją drogą - co sądzicie o konserwowaniu maceratów ze świeżego surowca gliceryną? Ja myślę, że w lodówce mogą długo poleżeć ;)

To znaczy, zależy, co chcesz uzyskać. Jeżeli to miałyby być te składniki, które miałyby działać dermatologicznie, to w zasadzie może być, ale lepiej byłoby zamrozić. Najwięcej z jaskółczego ziela można uzyskać robiąc macerat na soli fizjologicznej i lekko zakwaszając kwasem askorbinowym (witamina C). Taki macerat, nawet z fusami można wlać.do foremek na lód, zamrozić i wykorzystywać w razie potrzeby. To są wspomnienia z Międzyborowa.

Pozdrowienia :-)

Offline kaminskainen

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 2654
Odp: Macerat glistnikowy i inne kremy
« Odpowiedź #5 dnia: Grudnia 08, 2012, 22:41:52 »
Wspomnienia Twe utrwalę i zachowam, szczególnie że z Międzyborowa ;)
Na razie mam ten macerat i też jest 'git'.
Mam też dobrą garść jagód jemiołowych w zamrażalniku. Ze 20 sztuk przecisnąłem przez praskę, gluty nieco pomiksowałem z wodą (nie bez pewnych trudności) po czym utarłem w moździerzu z lanoliną rozrobioną z olejem fistaszkowym. Nagle uzyskałem masę o konsystencji kremu nivea i szlachetnym odcieniu ecri - coś wspaniałego! Wszystek glut się połączył z lanoliną. Świetna maść.
Różnice, głupcze!

Offline kaminskainen

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 2654
Odp: Macerat glistnikowy i inne kremy
« Odpowiedź #6 dnia: Grudnia 10, 2012, 10:34:47 »
Maść wiscynową (z owoców jemioły) bardzo polecam! Po niczym się tak nie goją okołoegzemowo-posterydowe zaszłości. Dwa dni smarowania i zostały tylko przesuszenia - normalnie dochodzenie do tego stanu to 2 tygodnie, a najmniej tydzień. Fenomenalne, żona także zachwala.
Doktor podał swój przepis z całymi owocami, ja wyciskałem je przez praskę do czosnku (najlepszą na rynku, szwajcarską ;)
Rozrobiłem je wodą, a nie solą fizjologiczną.
Do lanoliny dodałem oleju fistaszkowego, a nie rycynowego.
Jagód w maści jest mniej, niż 50%.
A i tak działa znakomicie.
A jeszcze tę "swoją" recepturę poprawię, oczywiście wg tej Doktorskiej - czyli roztwór soli fizjologicznej, ricinum, kapka gliceryny.
Zużyję cały zapas jagód, bo idzie szybko, a i w lodówce raczej wytrzyma.
Już wiem, jaki surowiec będę szczególnie chętnie pozyskiwał zimą :)
Różnice, głupcze!

Offline kaminskainen

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 2654
Odp: Macerat glistnikowy i inne kremy
« Odpowiedź #7 dnia: Stycznia 03, 2013, 23:50:38 »
Śmieszna ciekawostka - jak dodałem do mojego lodówkowego maceratu glistnikowego odrobinę witaminy C (proszek), to po jakimś czasie delikatna, koloidowa frakcja powstała z ziela na skutek użycia blendera - wytrąciła się. Wcześniej była właśnie koloidalna, zawieszona - nie opadała. Znaczy pod wpływem kwasu - doszło do flokulacji. Podobne zjawisko zachodzi, gdy do herbaty z miodem dodamy cytrynę. Co wówczas robimy? Mieszamy i pijemy. A maceratem się wstrząśnie przed użyciem ;)
Różnice, głupcze!

Offline Alchemik

  • Ekspert forum
  • Dużo Pisze
  • ****
  • Wiadomości: 839
Odp: Macerat glistnikowy i inne kremy
« Odpowiedź #8 dnia: Stycznia 04, 2013, 07:24:36 »
Śmieszna ciekawostka...
To wielce użyteczna metoda :) wytrącone frakcje można rozdzielać i uzywać do innych celów, jak np. proszki w kapsułkach lub ew. do innych maceratów. A frakcja rozpuszczalna wtedy pozostaje bez zmian przecież :)
Kwas askorbinowy podejrzewam w tym koloidzie/zawiesinie obniżył jedynie napięcie powierzchniowe cząsteczek substancji rozproszonych w drugiej fazie. Ciekawi mnie tylko, do czego się przyłączył - w sensie czy znajduje się teraz w osadzie, czy fazie ciekłej :)

Pozdrawiam
Alchemik
Wszystko, co jesteś w stanie zrobić, czyń to z całą swoją mocą. Nie jutro. Teraz.

Offline kaminskainen

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 2654
Odp: Macerat glistnikowy i inne kremy
« Odpowiedź #9 dnia: Stycznia 04, 2013, 07:58:00 »
Tak czy inaczej "kwasku witaminowego" dodałem w celach "stabilizujących", jak to się robi w syropach. A tymczasem on jeszcze zrobił ciekawostkę.
Będę jednak wstrząsał przed użyciem, bo jak macerat jest ciemnozielony to ładnie zabarwia krem ;)
Różnice, głupcze!