Piszę z nadzieją, że uzyskam pomoc dla mojej wnuczki u której nasiliły się problemy ze stawami. Dziewczyna ma 14 lat i od 2 lat coraz większe strzelanie w stawach, zażywała glukozaminę, była rehabilitowana ( basen, gimnastyka ). Właśnie siedzi przy mnie i obie redagujemy wątek. Lekarz ortopeda nie widzi możliwości poprawy, jedynie poprzez operację. Litości! Co on plecie! Mieliby operować jej każdy staw? Strzela w kącikach oczu, w prawej żuchwie, w stawach barkowych, w kręgach szyjnych i lędźwiowych, kolana strzelają i bolą, nadgarstki i stawy palców.
Zakupiliśmy maść żywokostową, ale ja uważam, że to zbyt mało, tutaj trzeba kompleksowo zadziałać, zmiana diety, zioła do wewnątrz itp.
Dziewczyna nie je masła, bo go nie cierpi, innych tłuszczów też nie lubi. Lubi jeść potrawy mączne i słodkie. sery zółte, warzywa owszem też. Uważam, że mało pije.
Pamiętam, że wieku 2-3 lat pojawiły się na jej udach, ramionach i policzkach krostki przypominające kaszkę, skóra jest wokół czerwona. Na policzkach ustąpiły, ale są pozostałości na żuchwach. Pediatra mówił, to taka uroda. W młodości ja też takie miałam, ale tylko na rękach, zginęły mi chyba jak wyjechałam z kraju i podejrzewam, że w związku odstawieniem mleka. Syn, ojciec dziewczynki, też ma na ramionach i bardzo lubi mleko.
Moje pytanie i wielka prośba, co mamy robić, jak leczyć dziecko, bo na specjalistów nie można liczyć, pod ich kontrolą choroba się rozwija, a że to trwa w czasie, to i nasze spojrzenie stępiło się a czas i choroba robią swoje.
Pozdrawiam