Mineły miesiące... Jest tak: duża poprawa, właściwie nie odczuwam prawie żadnych dolegliwości ze strony zatok. Stosowałem, jak już pisałem, redestowiec, liście juki, nagietek przez jakieś 2,5 miesiąca. Ciekawie zadziałał razem z ziołami steryd (nasonex), przy czym psiknąłem zaledwie kilka razy, tak, że chyba nie warto programowo odcinać sie od, jak to sie mówi tej, no... bigpharmy. Żadnych kolorków, gorączek, bólu... całkiem znośnie przezyłem kilka Dzikich Gonów - całe dziesięciolecia miałem tak, że jak tu u nas na południu zaczynało mocniej wiać od gór, to bóle głowy takie małem do porzygu włącznie, ze aż się żyć odniechciewało. Meteopatia to oczywiście złożone zjawisko, ale ponoć przy tak gwałtownych zmianach ciśnienia część dolegliwości może pochodzić od zatkanych zatok - tak słyszałam i czasem może to być prawda.
Prawie wcale juz nie płukam/nie płuczę, bo nie muszę. Pogorszyło mi się kiedy zaczeły sie mrozy i zaczęliśmy mocniej grzać. Razem z podłogą, drzwiami, meblami wyschło mi na wiór w nosie. Strupy, krew... zanim sie połapałem i zacząłem coś działać. Do tej pory nigdy nie miałem takich problemiów, bo z nochala zawsze coś tam się lało przodem i po podniebieniu do gardła. Zrobiłem tak (przepis): rdestowiec, wrotycz, arcydziegiel, glistnik, szałwia, nagietek, krwiściąg, krwawnik, lawenda, troche spirytusu i w zakręconym słoiku do gorącej wody a jak wystygnie na koloryfer, tak z dzień żeby poleżało. Następnie do tego olej (rzepakowy miałem w lodówce, wiem że są lepsze) i tak samo tylko dłużej na grzejniku. Do użycia trzeba sobie trochę odlać i bezapelacyjnie zostawić otwarte, najlepiej na grzejniku, żeby alko odparował. C2H5OH+sluzówka=obrzek, nawet przy zwyczajowym dustnym przyjmowaniu niewielkich ilości tradycyjnych kilkuprocentowych roztworów, tak również ku rozwadze nadmieniam.Oczywiście wznowiłem płukanie, żeby sie z tych strupów wyczyścić. Roztwór, hmmm... izotoniczny

bez obawy zaprawiam wywarem z różnych zół.
Właśnie przeżyliśmy z Połowicą jakieś chyba wyjątkowo wredne grypsko, skoro nawet ją tak ścięło. Ją męczyło tydzień a mnie 3 dni. Trąbi jak słoń a ja wcale. Gdyby jeszcze nie te flaki, bo odezwały się, i to mocno... zawsze tak robią. No ale cała reszta daje do myślenia - popijam sobie różne takie i to jak widać działa

Mam wrecz wrażenie, chociaż za wcześnie na takie odważne wnioski, że temat bakteryjnych infekcji górnych dróg oddechowych przestał dla mnie istnieć. Z wirusami gorzej, na wirusy to non fallus villa est

Myśle cały czas o tym oleju do nosa. Jak pamiętam laryngolodzy czasem polecali takie nawilżanie. Mam wrażenie, że działa to niebo lepiej jak takie doraźnie psikanie roztworem z atomizera (chyba gdzieś wspominałem).
Prosiłbym Starszyznę o sugestnie co do składu - coś dodać, ująć... sposobu extrakcji, pewnie olej watro by jakiś inny, stężenie może wieksze - suszu do oleju objętościowo to tak na oko gdzieś z 1:5 miałem.
Na zdjęciu po lewej z alko i olejem, po prawej z samym olejem:
https://images82.fotosik.pl/312/a7f7ec9daac9f743.jpg