Przed chwilą, kiedy produkowałem się w temacie intraktów, podczas czytania informacji w tej materii na stronie Gospodarza ( ostatni akapit):
http://rozanski.li/?p=1053mocno mnie zaintrygował poruszony tam wątek własnego wkładu duchowego, mentalnego itd. itp. ( w sumie trudno to sprecyzować ) w przygotowanie ziół.
Myślę, że sam proces rozpoczyna się już na etapie ich uprawy, bądź zbioru ze stanu naturalnego i jest kontynuowany w całym jego cyklu, kończąc na podaniu go potrzebującej osobie.
Z podobnym zagadnieniem spotkałem się już kilkakrotnie, np. u o. Jana Grande-Majewskiego, gdzie opisuje on przygotowanie posiłków.
Nie jest to dla nikogo o ciut bardziej wyrobionym smaku żadną nowością, że inaczej smakuje to w co włożyliśmy swoje zaangażowanie - serce, w bardzo pozytywnym słowa tego znaczeniu, przekładającym się na nastawienie mentalne, by osoba która zje ze mną tą potrawę, posiłek była dla mnie bliską sercu, dla której staram się by jej smakowało, wyszło na zdrowie i miło mnie za to wspominała, nawet bez wylewnego dziękowania czy chwalenia, co w zasadzie należy do dobrego obyczaju.
Wystarczy nam tylko pusty talerz i wyraz zadowolenia u tejże osoby plus co najwyżej:
ale pyyychaaa, mniam ( Chińczyk byłby jeszcze zobowiązany do głośnego beknięcia

).
W przypadku ziół sprawa jest moim zdaniem ważniejsza, bo dobro, które nimi czynimy ma charakter "wyższej rangi" - zdrowia.
Myślałem do tej pory, że moje dywagacje na ten temat to raczej takie " fizoloficzne"

roztrząsanie przemyśleń i łaskotanie zakątków własnej pychy, ale widzę, że sprawa ma głębszy sens, zważywszy na podjęcie tego zagadnienia przez taki autorytet jak Pan dr Różański.
Bardzo jestem ciekaw Waszych przemyśleń i doświadczeń na ten temat.
Może zbudujemy w ten sposób jakąś formę kodeksu, systemu filozoficznego czy jakieś innej formy usystematyzowania tej ulotnej wiedzy opartej bardziej na tym co niematerialne niż materialne, choć ze sobą nierozerwalnie złączonych, ( w sumie to tylko sprawa semantyki) na potrzeby Forum, co w praktyce przełożyłoby się na więcej dobra, które chcemy czynić dla potrzebujących.
Proszę jedynie, by nie odwoływać się tu do jakiejkolwiek "magii" czy powoływania się na siły tajemne, bo co już kiedyś podkreślałem - nie przepadam za nimi.
Dziękuję za odpowiedzi.