Sporo lat temu pewna młoda dama, wówczas w wieku maturalnym jeszcze, zapadała na częste infekcje górnych dróg oddechowych.
Pewna mądra lekarka, zamiast walić na oślep antybiotykami zleciła odpowiednie badania, które wykazały gronkowca osadzonego w nosie i gardle.
Antybiogram wykazał czym go zwalczyć.
Jednak po niedługim czasie okazało się, ze gronkowiec się odradzał.
Po kolejnej serii nieudanej antybiotykoterapii postanowiono sięgnąć po mniej konwencjonalne środki.
Było to srebro koloidalne i mieszanka miodu spadziowego, propolisu, mleczka pszczelego i pyłku zażywane kilka razy w ciągu dnia.
Można nabyć gotowe mieszanki, lecz owa dama wykonała miksturę z osobno nabytych składników.
Chyba po dwóch słoikach mieszanki wykonała wymaz, który wykazał, że bez pomocy antybiotyków udało się gronkowca "załatwić".
Teraz już kiedy maturzystka od paru lat jest panią mgr, została już żoną i mamą pozostała nadal młodą damą, która co roku ponawia miodową kurację, ciesząc się wolnością od gronkowca.
O proporcje zapytam jutro. Mam nadzieję spotkać ją na grobach bliskich i przy okazji zapytać.