Faktycznie, to co obydwie Panie napisały, to chyba zupełnie i całkowicie karygodnie pominięta przeze mnie kwintesencja tego, co w tytule tematu napisałem.
Szczęśliwcy, którzy mieli okazję choć raz w życiu spędzić noc na sianie, z pewnością potwierdzą moje słowa, że sen i relaks odczuwany po nim w połączeniu z ową aromaterapią płynącą z wdychania niepowtarzalnej atmosfery, wytworzonej przez siano jest chyba numerem 1 na liście wypoczynku z ziołami.
Oczywiście z pewnością mogą się od razu odezwać pechowcy, którym jakiś alergen popsuł tą przyjemność.
Ich szkoda, moje zaś szczere współczucie. Mogą narzekać również ofiary, które zostały zbudzone ze słodkiego i aromatycznego błogostanu i zmuszone do uporczywego drapania miejsc powstałych po naruszeniu ich nienaruszalności cielesnej przez zawsze obiektywnie głodne stworzonka

. No cóż zawsze pozostaje substytut w postaci siennika wypchanego siankiem. Ale wkrada się tu słowo znane z niedawnych reklam - "PRAWIE", które i w tym konkretnym przypadku stanowi dużą różnicę.