Mi nie chodzi o oszukiwanie, tylko o wspólne znalezienie drogi w miarę bezbolesnego wejścia / wyjścia.
Z moich odkryć wynika, że dla mojej rodziny łyżka oleju w zupie nie wzbudza protestu, ale olej na sałacie doprowadziłby nas wspólnie do ataku wścieklizny (ja też tego nie lubię, już wolę łyżkę prosto w zęby :-) ).
Tak samo nie wzbudza protestu, jeśli do zupy lub mięsa dodaję kminku zmielonego razem z kozieradką. W tej mieszance jakoś te ekstrema smakowe się wygaszają. Może i działanie medyczne też, ale ja się pocieszam, że w herbapolowskim Normosanie one występują razem.
Powodzenia :-)