To nie zaraził się zbierając zioła tylko jedząc niemyte owoce prosto z runa. Myśleć trzeba przed.
Zioła z plantacji- trzeba najpierw tę plantację mieć. Jak coś zbieram to generalnie albo z ogródka, albo z miejsc które znam. Z drzewa owszem można cosik skosztować, po obejrzeniu czy nie dekorowane przez ptaszki, z runa to bym raczej nie próbowała. Wątpię żeby po zrobieniu nalewki/intraktu cokolwiek przeżyło z życia dodanego na surowcu. Po destylacji także. Po zrobieniu wywaru też, napar prawdopodobnie też. Więc czym się właściwie stresować? Surowe typu mlecze myję i najczęściej blanszuję albo duszę zanim zjem, poza tym patrzę gdzie zbieram..
Geraniowy musiałabym zamawiać przez internet, zwykle nie kończy się u mnie na jednym;) Ostatnio jak chciałam coś kupić w aptece to był eukaliptus, drzewko herbaciane i Olbas na krzyż :/ A w ziołowej nic nie było z olejków.. Dużo się muszą nauczyć.
Geranium mam i tak, więc co mi szkodzi trochę się pobawić, może się przy okazji czegoś ciekawego nauczę. Nazbierane samodzielnie jest równie dobre jak nazbierane przez kogoś kto do tego podchodzi profesjonalnie, tzn wie co zbiera i jak to przetworzyć żeby zachowało maksimum właściwości. Jeśli masz jakieś olejki w ofercie Janek, to ją przedstaw, może akurat skorzystam. Może ktoś inny też. Metodę destylacji tylko chciałabym dodatkowo poznać.