Z takimi nazwami tej roślinki się spotkałem ( ostatnia to śląska nazwa
).
Wielu ją zna, może i ma, a nie wielu chyba próbowało ją wykorzystać.
Od dawna wiedziałem, że warto ja trzymać w domu bo jonizuje powietrze, wydziela przyjemny zapach dzięki zawartym w niej olejkom ( głównie geraniol ). Wielokrotnie pomagała na bolące ucho.
Niedawno dzięki reaktywacji moich zainteresowań i czasom, kiedy internet dał nam o wiele większe możliwości dostępu do wiedzy, dowiedziałem się o innych dobroczynnych właściwościach tejże roślinki.
Konkretnie.
Moje psisko na wiosnę i zimą regularnie miewało problemy skórne. Na gołym miejscu brzucha, a potem na owłosionych częściach zaczęły się pokazywać jakieś zaczerwienienia, przechodzące w liszaje i strupki. Wizyta u weterynarza to za każdym razem zastrzyk, płyny do smarowania i maści.
Kiedyś zaszedł do mnie ojciec, którego trochę wcześniej "zaraziłem" anginką.
Poradził, bym spróbował domowego wyciągu z geranium.
Sceptycznie, ale spróbowałem.
O dziwo ! Paskudztwa po kilku dniach wcierania nalewki ustąpiły. Kiedy po jakimś czasie pokazywały się ponownie, od razu atak nalewką z geranium i po dziś dzień ze zmianami na jej skórze mamy spokój.
Podobnie pomogło kocurkowi córki, któremu zaczęły się paskudzić uszka.
Na niektóre dolegliwości ludzkiej skóry też ta prosta sprawa przynosiła ulgę.
Od 3 lat hoduję sobie tą roślinkę na działce.
Po Zimnej Zośce (geranium nie toleruje mrozów )sadzonki pobrane z zeszłorocznych roślin, rosnące zimą w domu wędrują na słoneczną i dobrze zasiloną kompostem grządkę.
Efekt takiej hodowli jest taki, że jej listki są wielkości mojej dłoni ( krasnoludkiem nie jestem ), cudnie pachną przy potarciu i są o wiele sztywniejsze od tych "parapetowych".
Właśnie myślę teraz o tegorocznym zbiorze
Roślinki zetnę, kilka młodych pędów idzie na sadzonki ( łatwo się ukorzeniają ), część zostaje wysuszona a potem sproszkowana na niewielkie dodatki aromatyzujące niektóre naleweczki
, dodatek do herbatek ziołowych a niekiedy i eksperymentów kulinarnych.
Lwia część trafia do wódki po uprzednim zmieleniu. Mielę małymi porcjami i od razu topię je w wódce ( któż by tak nie chciał ?
).
A dalej jak z wyciągami ziołowymi.
Dwa krzaczki geranium z grządki wystarczają dla mojej rodzinki do następnych zbiorów, Część jeszcze trafia do innych ludzi.