Teraz tak, może autorka go upubliczniła?
Dzięki za wiadomość
***
Zgodzę się z Kaminskainenem, że tekst jest warty przeczytania, mimo, że autorka w niektórych stwierdzeniach się zagalopowuje.
Sprawa kamieni kałowych - czy istnieją, czy nie. Istnieją, tylko, że zanim lekarz zajrzy do jelit, pacjent ma bardzo gruntowne przeczyszczenie z polerką.
Ostatnio opowiadała mi koleżanka, która miała ciągłe biegunki, że jak w szpitalu przed kolonoskopią ją przeczyszczali, to aż dzwoniło w kibelku - strzelała twardym grochem i orzechami, mimo biegunek.
Rzeczywiście lekarze najczęściej tego już nie widzą, bo jest spłuknięte, ale widzą skutki: stan zapalny, tam, gdzie ten "orzech" leżał w uchyłku jelita.
Sprawa pozytywnego wpływu kawy:
"Rotterdam study: codzienne spożywanie herbaty ziołowej lub trzech lub więcej filiżanek kawy zmniejsza skłonność do włóknienia wątroby, niezależnie od dużej liczby innych czynników związanych ze stylem życia i środowiskiem"
Osobiście akurat kawy nie lubię i jej nie piję, ale widzę różnicę w stylu picia kawy na przykład w Polsce i Norwegii. W Polsce kawę się parzy, w Norwegii gotuje. W tym samym pojemniku Polak dostaje więcej kofeiny.
Wielkość filiżanek nie jest zdefiniowana - zwykle Polak czy Norweg pije kawę w pojemnikach około 200-25ml, ale ktoś może pić w filiżaneczce 100ml lub jeszcze mniejscym naparstku.
Jednak Polacy to raczej herbaciarze, a Norwedzy to raczej kawiarze. Nie zauważyłam większych różnic statystycznych w stanach wątroby, przy założeniu nienadużywania różnych form etanolu ;-)
Dalej, pani używa słowa LUB. Każdy, kto miał logikę w szkole, ten wie, że zdanie A LUB B jest prawdziwe, jeśli chociażby jeden element układanki jest prawdziwy. Co w tym Rotterdam Study kryje się pod pojęciem "herbaty ziołowej"?
Możnaby dalej się czepiać szczegółów, ale 90% twierdzeń autorki moim zdaniem jest prawdziwych.
Pozdrowienia :-)