Bo walka z boreliozą to bardzo skomplikowana sprawa. Żaden z nas nie wie co siedzi u niego w środku. Żadne badania nie są miarodajne, bardzo trudno wykryć w badaniach pasożyty czy grzyby. Wydaje sie, że w sytuacji gdy patogeny jest w rozsądnej ilości a organizm (układ odpornościowy) nieobciążony innymi infekcjami to jakoś sobie radzimy. Gorzej gdy przypląta się np. borelioza, która przestawia układ odpornościowy. Tu nie potrzeba nawet antybiotyków by rozrosła się wtedy grzybica lub dały o sobie znać pasożyty. I na odwrót, organizm może sobie radzić z boreliozą ale do czasu gdy nie załapiemy grzybicy czy pasożytów albo nie da się nam we znaki poważny stres. Wtedy organizm nie daje sobie rady i uaktywnia się borelioza. Tak chyba było u mnie bo borelioza uaktywniła się 2-krotnie w ciągu kilkunastu lat po silnym stresie.