Hej, Leo

dziękuję za podpowiedź!
Jej schorzenia nie są takie proste do zdiagnozowania. Była u fizjoterapeuty, nie stwierdził tego typu schorzenia, gdy miała te bóle - zanim trafiła do Chińczyka - odbyła serię zabiegów, głównie były to uciski punktów spustowych - pomagała na dzień/dwa - a po jakimś czasie mięśnie jakby samoczynnie się napinały. Nie miała też zupełnie "siły" (a jest bardzo aktywna sportowo, normalnie ma siły więcej niż przeciętny chłop, tzn. workiem cementu rzuca bez problemu

)). To był głęboki ból mięśni i powięzi w całym ciele - po prostu były cały czas napięte i jakby nieodżywione. Chińskie zioła i akupunktura usunęły te objawy na około pół roku (wcześniej przez pół roku ustępowały tylko chwilowo). Chińczyk leczył trzustkę, która sama jako narząd też dawała objawy bólowe m.in. w kierunku kręgosłupa. Ale poczytam o pasie Serola, kto wie
P.S. Bóle mięśniowe i powięziowe, napięcie i zmęczenie ustępowało też po gwajafenzynie.