Pan Zięba nie bardzo wie co mówi. On operuje sformuowaniami wytrychami. W książce nie pokazuje ani jednego mechanizmu który decydowałby o tak cudownych właściwościach tego kwasu.
Z jeden strony pieprzy z nadmiernym zakwaszeniu a z drugiej poleca typowy kwas jaką jest witamina C. Proste albo jedno odkwaszamy się i witamina C aut albo nie robimy tego i ją stosujemy. Duże dawki witaminy C niczego nie wnoszą. Z prostej przyczyny inaczej działają związki w małych stężeniach, a inaczej w dużych. Przykładów można podać wiele np inaczej przebiega reakcja miedzi ze stężonym kwasem azotowym, a inaczej rozcieńczonym. Strychnina w b. małych dawkach jest środkiem stymulujacym dla organizmu a w dużych go niszczy i zabija. Nie ma powodu by sądzić, że w przypadku witaminy C, nie mamy do czynienia z podobnym procesem. Podobnie mamy np z bieganiem. Jeśli biegamy z przyjemnością to np biegamy coraz szybciej i nasz organizm działa coraz lepiej. Ale jak np ktoś zacznie nas zmuszać do biegania aż to utraty przytomności to ją utracimy. I podobna sytuacja ma miejsce najprawdopodobniej z witaminą C. W racjonalnych dawkach działa ona bardzo korzystnie, a przy dużym może działać bardzo niekorzystnie. Niestety ten fakt nie dotrze do takiego człowieka jak pan Zięba, bo on po prostu nie jest w stanie tego zrozumieć. Ten idiota poleca witaminę C przy zatruciu grzybami. /nie można inaczej nazwać kogoś kto poleca coś co nie ma prawa działać przy zatruciu toksynami grzybowymi/ Nie zna ani jednej toksyny, a gada o nich.
Takich ludzi jak np pan Korwin Mikke czy Zięba nie można słuchać bezrefleksyjnie. Trzeba weryfikować to co mówią. I jak poszukamy jak w organiźmie działa witamina C, to okaże się szybko że pan Zięba nie zna się na tym. To typowy przykład ze świata mediów kiedy to idiotę kreuje się na mędrca.
To samo dotyczy czagi i innych grzybów i ich działania na nowotwory.
One pomagają ale przy niektórych nowotworach. Polisacharydy w nich zawarte, betulina, kwas betulinowy inne terpeny w jednych przypadkach działają korzystnie a w innych przyśpieszą proces chorobowy.
To samo np dotyczy lukrecji. To doby lek ale są sytuacje, że będzie szkodził /pomijam zatrzymanie sodu w organiźmie/. Pytanie dlaczego. Otóż lukrecja mocno stymuluje tworzenie silnie przeciewzapalnej cytokiny Il 10. I do pewnego momentu jest to korzystne. Ale jak będziemy za mocno stymulować tworzenie tej cytokiny, to pojawi się druga twarz tej cytokiny jako środka silnie suersyjnego i mocno zaburzającego homopoezę /hamuje tworzeni cytokin stymulujących homopoezę jak GM-CSF Il 3/. Przy okazji wyraźnie osłabi tworzenie komórek fagocytujących, czyli stanu zapalnego nie będzie ale układ odpornościowy będzie słabszy i nie będzie miał kto zjeść ubitych bakterii.
Zawsze jest coś za coś. Trzeba dokładnie znać obraz cytokinowy nowotworu i na tej podstawie dobierać zioła do kuracji. To że coś działa cytotoksycznie nie musi się sprawdzić, jeśli przy okazji będzie osłabiać tworzenie komórek fagocytujących czyli zżerających nowotwór. Nie wystarczy nowotworu zniszczyć ale jeszcze fagocyty muszą go zjeść i usunąć jego metabolity. Chemioterapia z jeden strony niszczy nowotwór, a z drugiej osłabia procesy detoksyfikacji organizmu oraz osłabia układ odpornościowy. Przeważnie jest tak że pierwsze działanie jest znacznie słabsze jak drugie. Dochodzi więc do sytuacji, że w ograniźmie jest coraz więcej toksyn bo nie ma ich kto zutylizować nie ma też kto zjeść zniszczonych komórek nowotworowych. Toksyny zaczynają blokować kluczowe szklaki metaboliczne i jest koniec.
FITOTERAPIA TO NIE ZABAWA DLA KRETYNÓW TO SZUKA WYMAGAJĄCA OGROMNIEJ WIEDZY I INWENCJI ORAZ INTUICJI. Dla tego tak niewielu jest na prawdę dobrych fitoterapeutów. Niektórzy nie mają wiedzy ale mają ogromną intuicję i to się sprawdza. Przykładem jeszcze innym jest mój mentor. Ma niebywałą znajomość wielu dziedzin powiązanych z fitoterapią ale tej wiedzy nie wykorzystuje tak jak by to mógł zrobić. Po prostu pomija aspekty o jakich wspomniałem, stosując zioła jako środki objawowe /tak jak medycyna klasyczna/. Ale oprócz genialnej wiedzy na temat samych ziół, ma nie mniej genialna intuicję. I to daje bardzo dobre rezultaty. Ale jak widzę doktor jest na dobrej drodze. Powoli moje argumenty i Janka Oruby docierają do niego. I tak na przykład do niedawna powątpiewał w szkodliwość tłuszczów roślinnych, o czym ja z upojeniem gadam od roku. Teraz już na ostatnich zajęciach w 2014 roku mocno akcentował fakt, iż duży nadmiar kwasów omega sześć znacznie bardziej szkodzi jak ich niedobór. Wie więc, że to co gadałem, to nie była czcza gadanina.
Ale rozumiem doktora, bowiem ja jestem tak jak Janek Oruba na początku poznania ziół i nam łatwo przyszło dokonanie zmian w naszej wizji działania ziół. Doktorowi zaś rozsypała by się cała wiedza, którą ma olbrzymią. Sądzę jednak, że już wizja wpływu ziół na cytokiny w doktorze dojrzewa. Jeśli już ją zaakceptuje to wówczas jak sądzę będzie w stanie nie tylko osiągać bardzo dobre rezultaty ale być genialnym fitoterapeutą . Będzie wtedy w stanie wyleczyć każdą chorobę, a nie tylko ją zahamować.
PROSZĘ FORMUŁOWEGO OSIŁKA UMYSŁOWEGO BY SIĘ POD MOIM POSTEM NIE WYPOWIADAŁ DOPÓKI NIE PODA UCZELNI JAKĄ SKOŃCZYŁ, ROKU UKOŃCZENIA, OCENY ZE STUDIÓW ORAZ OCENY PRACY MAGISTERSKIEJ ORAZ OCENY EGZAMINU MAGISTERSKIEGO.
NA RAZIE TEGO POMIMO OBIETNIC NIE UCZYNIŁ.Jego opinia nie interesuje zainteresowanych bowiem on nie ma nic do powiedzenia, poza bełkotem. A jak chce się posłuchać bełkotu, to można na youtube posłuchać bredzenia innego wiejskiego "mudrka" z ciążowym brzuszkiem czyli niejakiego Zięby. Jeśli pod postem znowu zaczną się wypowiadać inne formułowe oszołomy to po prostu swój post wykasuję, co będzie szkodą dla chorych szukających pomocy na tym forum.
I jeszcze jedno
TO ŻE FORMUŁOWE OSZOŁOMY, NIE SĄ W STANIE ZROZUMIEĆ O CZYM PISZĘ, ZUPEŁNIE NIE OZNACZA, ŻE JA NIE MAM RACJI.Wystarczy jeden dzień by korzystając nawet z wikipedii poczytać co to są cytokiny i jak działają oraz jak wpływają na kluczowe procesy w organiźmie by stwierdzić, że jakie proste jest to co piszę a zarazem jak trafne.
Już Einsten powiedział coś tak mądrego
Gdyby ludzie rozmawiali tylko o tym, co rozumieją, zapadłaby nad światem wielka cisza.
Aby ukarać mnie za moją pogardę dla autorytetów, los sprawił, że sam stałem się autorytetem.
Wybitne umysły są zawsze gwałtownie atakowane przez miernoty, którym trudno pojąć, że ktoś może odmówić ślepego hołdowania panującym przesądom, decydując się w zamian na odważne i uczciwe głoszenie własnych poglądów. /to nie oznacza bynamniej że ja nim jestem