Zwracam uwagę, że dawno temu postanowiliśmy sobie nie panować i nie paniować ;-)
***
Zamiast sprawdzać przez okno, czy nie pada deszcz, kup sobie sztormiak - kurtkę i spodnie.
Pomysł z psem jest bardzo dobry - sprawdziłam to na własnej skórze - poniżej 2 godzin dziennie na świeżym powietrzu praktycznie się nie da, szczególnie, jeśli pies już nie jest małym szczeniakiem, a jeszcze do starości jeszcze mu daleko. Jeśli czujesz, że nie masz czasu na 2 godziny dziennie z własnym psem, pożycz psa od kogoś, szczególnie w deszczowy dzień, a w szczególności w deszczowy wieczór ;-)
Spacer w deszczu jest bardzo przyjemny. Prawda, trzeba się ubrać, potem trzeba znów się przebrać, ale co w kościach zostaje, to jest.
Po wieczornym spacerze się lepiej śpi. Mnie skutecznie usypiają w łóżku wszelkiego rodzaju instrukcje obsługi - im grubsza, tym szybciej śpię.
Spacer z psem (w ostateczności bez psa lub w innym towarzystwie) można połączyć ze zbieraniem ziół. Obecnie można zbierać brzozowe witki, pewnie już w niektórych miejscach z pierwszymi listkami, pączki sosen i świerków, korzenie pokrzywy z młodymi listkami. Na łąkach można zbierać na wiosenną surówkę liście mlecza, a na bagienkach nadrzecznych wyłazić zaczyna pewnie ziarnopłon - ma żółte kwiatki i okrągłe, jadalne listki. W tych samych miejscach rośnie zwykle dzika rzeżucha. W suchszych miejscach pod lasem będzie pewnie włyłazić czosnaczek i sałatnik.
Oprócz pączkół sosny czy świerku, weź kilka porządnych garści gałązek z igłami - po zagotowaniu przez 15 minut i odcedzeniu, wlej do wanny i masz aromatyczną kąpiel.
Podstawowy sprzęt to sekator, saperka, plecak, kilka toreb foliowych na korzenie i płóciennych na inne zbiory.
W samym zbieraniu ziół, łażeniu po krzakach można znaleźć nie tylko uspokojenie - można znaleźć rozwiązania wielu problemów. Nie mówię o zajęciu się ziołami zawodowo. To tak, jak zostawienie sprawy, aby się przespać z nią - podświadomość nad tym pracuje i dochodzi do lepszych pomysłów, niż przy intensywnym świadomym wysiłku myślowym.
***
Na koniec mojego tekstu przypomnę radę Gosi - Arte: przemyśleć priorytety.
Rozumiem, że pracujesz i uczysz się.
Dla młodych teraz nie jest łatwo, może niby są większe możliwości wzlotu, niż kiedyś, ale też możliwości upadku też są gigantyczne. Jeśli psychika już siada, to tylko czekać, aż wszystko się posypie.
Spróbuj na początek ograniczyć niepotrzebne bajery, naszywki, metki, marki, prestiż i inny marketingowy kit atakujący ze wszystkich stron a zamulający ludziom głowy.
Powodzenia :-)