W starych książkach wyczytałam kiedyś, aby rany po cięciu (tu zgadzam się z Ł. Łuczajem, aby nacinać, nie wiercić, rurki miedziane przygotowane) smarować smołą (względnie popiołem drzewnym) z dodatkiem dziewanny. Zastanawiałam się nad tą dziewanną, a jak wiemy, kto szuka, ten znajdzie

Miałam sporego oleandra, który niestety po zimie nie odrodził się, w zasadzie gałązki po złamaniu nie miały w ogóle soków. Nie wyrzuciłam go, tylko stał sobie z boku i czekał, nie wiadomo na co. Przyszła pora kwitnienia dziewanny i, chyba z wiatrem, do doniczki z oleandrem zawędrowało jej nasionko. Zaczęła rosnąć i o dziwo, oleander wypuścił nowe listki! Byłam w szoku

Tak więc dziewanna czyni cuda

Pozdrawiam!