Forum "Luskiewnik" Fitoterapia, zielarstwo. Medycyna dawna i współczesna. Forum zielarzy i fitoterapeutów
General Category => Fitoterapia = ziołolecznictwo => Fitoterapia neurologiczna. => : docent June 28, 2017, 09:14:54
-
czy ktoś ma doświadczenia z tą rośliną, chodzi mi głównie o wytłumienie gonitwy myśli i ataków agresji, które są pośrednio związane z notorycznym bólem głowy, który jest związany z warunkami pracy :) z opisów wynika, że jest w sam raz dla mnie ale niekoniecznie bym chciał zaraz przeskakiwać czas
-
Mielimy kiedyś spore ilości żmijowca koło pasieki. Był zwyczajny (ten niebieski) a nawet "ruski" (taki czerwony). Pszczoły oblatywały oba równie chętnie. Potem dostały jakiegoś choróbska i trzeba je było usunąć.
Zbierałem ziele z korzeniem, dlatego, że zbierałem dosyć późno, jak już przestawał nektarować. Niektóre kwiaty bywały już lekko przywiędnięte ale wcześniej nie chciałem pszczołom "od ust odbierać". :)
Kolega pił napary z łyżeczki na szklankę kilka razy dziennie. Zdiagnozowana nerwica wegetatywna (objawy sercowe), totalna gonitwa myśli, natręctwa.
Czuł się dobrze, mówił, że nadal po trzy razy sprawdza czy drzwi zamknął ale czuł, że to tak bardziej z przyzwyczajenia niż z musu - tak bez paniki, że na 100% nie zamknął. :)
Poza tym stał się mniej "rozbiegany" (nie miał ciągłej potrzeby robienia czegoś), łatwiej mu się zasypiało, potrafił się bardziej skupić.
Potem się trochę za bardzo wkręcił - parzył w termosie, dawka przysłowiowo końska, nawet w modelarstwo się zaczął bawić - taki luzak się z niego zrobił. :)
Ale skończyło się reakcją alergiczną - wysypka, wymioty, kurcze żołądka. No i porzucił "przygodę" ze żmijowcem.
Tak więc z moich doświadczeń - w małych dawkach, jak najbardziej.
O obcowanie z duchami i przeskakiwanie w czasie musiałbym podpytać. :)
-
dziękuję za odpowiedź, czytałem tez o tym, że lepiej nie przeciągać kuracji bo właśnie cuda się zdarzają, a czy po odstawieniu nastąpił u kolegi nawrót upierdliwości?
-
Wróciły niestety dolegliwości ale też chłopak ma zdiagnozowane zaburzenia psychiczne i padaczkę.
Przerzucił się na adaptogeny.
-
chodzi mi głównie o wytłumienie gonitwy myśli i ataków agresji, które są pośrednio związane z notorycznym bólem głowy, który jest związany z warunkami pracy :)
Wydaje mi się, że powinien pomóc lit - w dawce 5mg - u mnie zmiana była spektakularna i utrzymuje się mimo, że od dłuższego czasu już go nie używam. Może jeszcze dodałbym niacynę np. 100mg i miłorząb - na poprawę krążenia mózgowego
-
Wróciły niestety dolegliwości ale też chłopak ma zdiagnozowane zaburzenia psychiczne i padaczkę.
Przerzucił się na adaptogeny.
Jest jakaś dalsza opowieść? Żmijowiec w tym roku widziałam wszędzie. Już się nauczyłam, że jak coś nachalnie rzuca się w oczy trzeba się temu przejrzeć. Jakie adaptogeny sprawdzają się przy padaczce?
-
Generalnie u kolegi:
- na nerwy i zasypianie - ziołomiód melisowy (konsultowane z neurologiem)
- adaptogeny (tu akurat neurolog zbytnio przychylny nie był)
a) małe dawki żeń-szenia (ma też chłopak nadciśnienie)
b) ashwaganda
Natomiast bardzo (ale to tak bardzo bardzo) nie podchodziły mu: różeniec i aralia.
-
hym. Wyłapać nie mogę co powoduje u mnie uczucie jak w samolocie i twarde lądowanie na kuprze 8) Mam taką mieszankę od dyplomowanej w TMC naturopatki po której mam boja schodzić po schodach. Powinnam mieszankę podzielić na części składowe i pić pojedynczo. Nie jest to trudne bo mam całe części roślin, głównie korzeni a nie przemiał. Czuję jednak niechęć bo żyć jakoś trzeba, a i siniaki po upadkach długo bolą.
Aralii nie próbowałam. Asha jakoś mnie nie ciągnie. Różeniec mam w zbyt dużym stężeniu i po przyjęciu telepie mnie jak po espresso. Mam niskie ciśnienie.
Coś typowego na pamięć może testowaliście?
-
na początek przeorganizowałem priorytety i stosunek do niektórych ludzi z otoczenia, jedna herbatka ze żmijowca na 2 dni, co nieco oleju lnianego i jakoś to wszystko się ruszyło. Jest lepiej, a dzisiaj rano dowiedziałem się, że jestem jednym z 4500 wyjątków w naszym przeszło 40 milionowym kraju :D i do tego jest piątek ;D
-
A na czym polega ta wyjątkowość?
Pozdrowienia :-)
-
rok temu zostałem zrealizowanym dawcą komórek macierzystych, myślałem, że więcej trafień jest ogólnie co do zgodności a tu takie rozczarowanie około 4500 ale też aż 4500 uratowanych istnień, no i mam kolejnego brata. Jeśli mogę coś tu ponagabywać to właśnie chciałbym abyście się zarejestrowali, sam pobór komórek nic nie boli, tzn nie aż tak aby nie dało się tego wytrzymać a i preparaty na wzrost komórek, które bierze się na tydzień przed zabiegiem już ponoć są w tabletkach (ja dostałem w strzykawkach do samodzielnego montażu :D) nerek mi nie ukradli, wątroba też na miejscu, rogówki też także (to autentyczne pytanie mojego znajomego :o) organów nie kradną.
-
nerek mi nie ukradli
Farciarz :)
Ja jestem krwiodawcą od lat (jakieś 27 litrów oddane) i od jakiegoś czasu jestem zarejestrowany jako potencjalny dawca w Fundacji DKMS.
Na razie nikt mnie nie chce. :)
-
Brawo Chłopaki :D :D
-
jak tu tak zeszło na krwiodawstwo, to czy ktoś się orientuje czy można jakoś oddawać krew przy niskim ciśnieniu ? (miałam jedno podejście i zaczęłam odlatywać ;) obsługa powiedziała że mam sobie wybić z głowy zostanie krwiodawcom bo narobiłam niezłego zamieszania i panie wystrachałam)
-
Zależy przy jak bardzo niskim ciśnieniu i jak reagujesz.
Jak oddawałam krew z 10 lat temu, to miewałam ciśnienie 90/50. Najczęściej skurczowe oscylowało między 100 a 110, a rozkurczowe wokół 60. Ani razu nie odleciałam i wracałam samodzielnie do domu samochodem. Prawie zawsze czułam się tak, jakby nic się nie stało. Nie oddawałam krwi jakoś dużo i często. Raz, czy dwa czułam się nieco osłabiona. Ważne, aby przed donacją napić się i być po lekkim śniadaniu. Teraz nie wiem, jakie mam ciśnienie, bo ciśnieniomierz oddałam mamie.
-
Ja mam ciśnienie od wielu wielu lat na poziomie 75-80/110-120.
Ale zdarzało się, że jakieś osoby będące w tym samym czasie na rejestracji, były odsyłane ze względu na zbyt niskie ciśnienie.
Jak będę "na krwi" pod koniec listopada, dopytam co i jak.
-
Jakie adaptogeny sprawdzają się przy padaczce?
Nie wiem jakie adaptogeny ale z roślin to na pewno kokos, pod warunkiem że mocno ograniczy się węglowodany, a oleju kokosowego będzie spożywać się bardzo dużo.
Sposób znacznie skuteczniejszy od leków, i stosowany gdy leki nie działają.
---
Nerwica natręctw bierze się ze znacznej neuroplastyczności.
U każdego człowieka neuroplastyczność jest inna.
W związku z tym, że żmijowiec przeciwdziała nerwicy natręctw to miałbym obawy, że negatywnie wpływa na regenerację mózgu.
---
O co chodzi z tym przeskakiwaniem czasu na żmijowcu? :)
-
Najobszerniejszy opis fitoterapii w padaczce, jaki ja widziałam jest w książce Olega Barnaułowa "Fitoterapia w neurologii - wykłądy z fitoterapii". Skrót myślowy jest tutaj:
http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=3573.0
Jak się prześledzi odpisany przepis na mieszankę ziołową, to widać, że autor nie stosuje tzw "wielkich" adaptogenów, czyli żeń-szeni czy aralii itp, jednak stosuje inne rośliny o działaniu adaptogennym, czyli poprawiającymi odporność na stres z grupy środków uspokajających. To jest głóg, tatarak, piwonia - na przykład.
Koncepcja Barnaułowa (czyli przeanalizowanych przez niego pomysłów etnobotanicznych) polegała przede wszystkim na wygaszeniu stanów zapalnych w tkance nerwowej, ochronie, a może i regeneracji tkanki nerwowej oraz poprawie ukrwienia i natlenienia narządów, z mózgiem włącznie.
Pozdrowienia :-)
-
Nerwica natręctw bierze się ze znacznej neuroplastyczności.
U każdego człowieka neuroplastyczność jest inna.
W związku z tym, że żmijowiec przeciwdziała nerwicy natręctw to miałbym obawy, że negatywnie wpływa na regenerację mózgu.
Już tutaj reklamowałam bardzo fajną książkę o neuroplastyczności mózgu:
http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=26.msg76647#msg76647
Neuroplastyczność idzie w różnych kierunkach, tak, że jeśli jest możliwość zahamowania zgrzytów w jakimś nieprawidłowym kierunku, to wcale nie znaczy, że całe zjawisko się zahamuje.
Żmijowiec rozkurcza mięśnie, co jest podstawowym warunkiem do wprowadzenia tkanki nerwowej w stan umożliwiający regenerację.
Wiemy, że neuroplastyczność istnieje, ale ciągle nie wiemy, jak ją regulować w znormalizowany sposób.
Jednak wiemy, że jest wiele sposobów, z których warto spróbować skorzystać: wizualizacje, naświetlania, dźwięki, terapia ruchem, terapia dotykiem. Gwarancji nie ma, ale jest nadzieja. Naprawdę, polecam książkę.
Pozdrowienia :-)
-
Rozmawiałem kiedyś z neurologiem, który uważał (tak pół żartem, pół serio), że najlepiej działa tai-chi, muzyka w wykonaniu Enya i pyłek kwiatowy w małych dawkach. Niekoniecznie razem.
I jak sam powiedział o neuroplastyczności "jeszcze długa droga przed nami ale jak się to kiedyś uda, to będzie odkrycie stulecia" (mniej więcej cytat).
-
Czyli te 3 pierwsze pozycje mieszczą się w pojęciu rozluźnienia :-)
Pozdrowienia :-)
-
Nerwica natręctw bierze się ze znacznej neuroplastyczności.
U każdego człowieka neuroplastyczność jest inna.
W związku z tym, że żmijowiec przeciwdziała nerwicy natręctw to miałbym obawy, że negatywnie wpływa na regenerację mózgu.
Już tutaj reklamowałam bardzo fajną książkę o neuroplastyczności mózgu:
http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=26.msg76647#msg76647
Widziałem Basiu, że reklamujesz i myślałem, że zainteresowałaś się tą książką dlatego że wspominałem o niej prawie rok temu tutaj:
http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=1041.msg67023#msg67023
---
A odnośnie leczenia padaczki olejem kokosowym i dietą warto wspomnieć, że są medyczne wytyczne jak powinno się to odbywać i jak nie zrobić sobie w ten sposób krzywdy, bo może być niebezpiecznie.
-
Twój link dotyczy pierwszej części cyklu książek, jej nie ma po polsku, po polsku jest tylko ta druga - "Jak naprawić uszkodzony mózg"
Ale - fajnie, że dałeś link, ja bym nie powiązała tych rzeczy.
Może dopisz go pod moją reklamówką książki?
Pozdrowienia :-)
-
jak im odleciałam prawie miałam koło 100 może 110 jak mnie przyjmowali, lekarka nie była łaskawa poinformować. Obecnie mam przeważnie poniżej 100 a bywa że poniżej 80 (nie wiem czy to efekt nocy z przerwami na karmienie).. chciałabym kiedyś (jak skończę karmić :D a to może potrwać hmm) zostać krwiodawcą ale może ja tak mam że odjeżdżam (najedzona byłam, jeszcze tuż przed dostałam żeton na wafelka i picie bo miałam za niskie ciśnienie)