Forum "Luskiewnik" Fitoterapia, zielarstwo. Medycyna dawna i współczesna. Forum zielarzy i fitoterapeutów
General Category => Fitoterapia = ziołolecznictwo => Fitoterapia neurologiczna. => : Sir Voytek September 10, 2014, 13:51:20
-
Jaka kuracja ziołowa, Waszym zdaniem, najlepsza jest na zaburzenia myślenia (koncentracji, kojarzenia, zapamiętywania)?
-
Najpierw upewnić się czy (niech Bóg chroni każdego) przypadkiem nie ma boreliozy.
-
Nie, to nie borelioza. Lekarz zdiagnozował schizofrenię, ale pomylił się. Nie ma objawów typowych dla schizofrenii, a żaden lek na tę chorobę nie pomógł w rozwiązaniu tego problemu, który występuje już od ponad trzech lat...
-
Jeszcze tarczyca do zbadania.
-
Hormony tarczycowe są w normie. Leczyłem się na nadczynność tarczycy przez pół roku (trzy lata temu) i udało mi się z niej wyleczyć, dzięki zastosowaniu fitoterapii zalecanej przez o. Klimuszkę, choć endokrynolog powiedziała mi, że mam olbrzymią nadczynność i zaleciła terapię jodem radioaktywnym, na którą się nie zdecydowałem, wierząc, że pomogą mi zioła, co też się stało. Jestem z tego zadowolony, bez tego, po zastosowaniu jodu radioaktywnego, do końca życia uzależniony byłbym od leków hormonalnych, których zażywanie nie jest pozbawione uciążliwych skutków ubocznych.
Zaburzenia kojarzenia i problemy z wysławianiem się mam od ponad trzech lat, a przez zażywanie neuroleptyków pogłębiły się one. Nie zażywam ich [klozapol`u (sic!) - lekarz, widząc, że nie pomagają mi inne neuroleptyki, ustalił dla mnie najmocniejszy z nich, przez który miałem tyle nieciekawych przygód, których tutaj nie opiszę ;) ] już od prawie dwóch miesięcy i jest trochę lepiej, ale myślę, że zasadna i wskazana byłaby kuracja ziołowa. Stąd moje pytanie.
-
Od siebie polecę ten artykuł - na poprawę pamięci (http://www.totylkoteoria.pl/2014/09/suplementy-na-poprawe-koncentracji-i.html) właśnie o preparatach na poprawę koncentracji i zapamiętywania.
-
Dziękuję, Płaszczoobrosła! :) Interesujący artykuł. Właściwie, największy problem mam z kojarzeniem, `spowolnieniem` myślenia i wysławianiem się... Jakieś inne sugestie? Zależy mi na naturalnych środkach, najlepiej właśnie ziołowych.
-
Takie sytuacje powoduje często grzybica (candydoza). Masz ciąg na słodycze?
Polecałabym następująca kurację:
Oczyszczanie naczyń mózgowych wg Achmedowa
Przy sklerozie (miażdżycy)naczyń mózgowych z nadciśnieniem, zawrotami głowy, drętwieniem rąk lub nóg często jest stosowany prosty domowy sposób. Skorupy 15 włoskich orzechów gotować w szklance wody przez 15 minut, przy bardzo słabym wrzeniu. Po tym okresie gorący wywar wlać do termosu i pozostawić na 2 godziny. Po odcedzeniu skorupek nie wyrzucać, tylko ponownie zalać szklanką wody (skorupki powinny być przykryte) gotować przez 15 minut, wrzący wywar natychmiast przenieść do termosu, pozostawić na 2 godziny. Wywary zmieszać. Przechowywać w lodówce.
Przyjmowac po 1 stolowej łyżce 3 razy dziennie, 20 minut przed jedzeniem.
Czas leczenia 1 miesiąc.
-
Skorupy mają być świeże?
-
Dorzucę się. To co poleca Płaszczobrosła to dobre środki - popieram. Przy stosowaniu miłorzębu jako wzmacniacza poleciłbym pieprz cayenne - ułatwia dotarcie miłorzębu do mózgu i wspólnie dają b. dobry efekt poprawy krążenia mózgowego - widoczny natychmiast. Druga sprawa - produkcja energii w mózgu. Podstawowym paliwem jest tu glukoza. Proponowałbym dostarczenie dodatkowo paliwa alternatywnego - średniołańcuchowych trójglicedrydów obecnych np. w wiórkach kokosowych, czy MCT- odżywce dla sportowców. Dostarczają one tzw. szybkiej energii. W nocy przekłada się to na lepszą jakość snu, odpoczynku, a rano - np. spożyte przy porannej kawie dają kopa do działania.Trzecia - b.ważna sprawa - witamina B3 - jest b. potrzebna do funkcjonowania układu nerwowego. Objawy jej niedoborów są opisane tu: http://www.eioba.pl/a/331q/witamina-b3-czyli-niacyna-zwana-witamina-pp To trzeba zastosować koniecznie. Możesz zapoznać się z tematem acetylo-L-karnityna, też mogłaby się przydać.
To co Tobie podpowiadamy, to są narzędzia z których potencjalnie możesz skorzystać. Jeżeli to zastosujesz wszystko jednocześnie, może z tego wyniknąć niezły bałagan. Proponuję dopracować sobie jakąś taktykę działania. Na przykład: najpierw zadbać o dostarczenie mózgowi wszystkiego co mu potrzebne, następnie zastosować środki poprawiające jego funkcjonowanie, pobudzające. W ogóle, jeżeli stosujesz jakieś środki pobudzające, to dawkuj je zawsze rano, uważaj żeby ich nie przedawkować, a ponadto - po ich zastosowaniu organizm musi odpocząć - to są poganiacze i na dłuższą metę mogą być szkodliwe.
-
Takie sytuacje powoduje często grzybica (candydoza). Masz ciąg na słodycze?
Polecałabym następująca kurację:
Oczyszczanie naczyń mózgowych wg Achmedowa
Przy sklerozie (miażdżycy)naczyń mózgowych z nadciśnieniem, zawrotami głowy, drętwieniem rąk lub nóg często jest stosowany prosty domowy sposób. Skorupy 15 włoskich orzechów gotować w szklance wody przez 15 minut, przy bardzo słabym wrzeniu. Po tym okresie gorący wywar wlać do termosu i pozostawić na 2 godziny. Po odcedzeniu skorupek nie wyrzucać, tylko ponownie zalać szklanką wody (skorupki powinny być przykryte) gotować przez 15 minut, wrzący wywar natychmiast przenieść do termosu, pozostawić na 2 godziny. Wywary zmieszać. Przechowywać w lodówce.
Przyjmowac po 1 stolowej łyżce 3 razy dziennie, 20 minut przed jedzeniem.
Czas leczenia 1 miesiąc.
Halinka - jakie skorupy - te zielone, zewnętrzne, czy te twarde, brązowe?
-
Z całym szacunkiem Halina1 ale jest ostatnio jakiś szał na wmawianie ludziom że mają kandydozę. Póki nie mają wyników badań to nie ma co się na to leczyć a słodycze warto ograniczyć tak czy siak. Jeśli podejrzewa się tą chorobę to niech najpierw idzie do rodzinnego wszystko wyjaśni i ewentualnie poprosi o skierowanie do gastrologa czy kogo tam się idzie w tej sprawie. Parazytologa? Nie wiem.
Voytek - preparaty jakie polecam to poza cytrynianem magnezu ''sama natura'' ;). Tran to tran - z ryb. Lecytyna z soi. Ekstrakt z miłorzębu z liści miłorzębu. Preparat LogIQ to bakopa i wąkrotka. Jedynie cytrynian magnezu można jako tako uznać za ''nienaturalny'' ale naturalny magnez się słabo wchłania (bardzo słabo) więc moim zdaniem nie ma co tracić kasy na magnez naturalny czyli sole nieorganiczne. Co do Twojego pytania to najlepiej chyba jakbyś kupił tran, ekstrakt z miłorzębu i lecytynę właśnie. Ale możesz próbować z czym uznasz za stosowne :).
Co do oczyszczania naczyń to o ile wiem, o ile mnie uczono np. na wykładach z histologii, nie ma czegoś takiego jak czyszczenie naczyń krwionośnych - to taki internetowy mit tak samo jak ten niby detoks.
-
Po lekach czesto bakterie w jelitach są w katastrofalnym stanie, a zaburzenia neurologiczne to moze być wynik dysbakteriozy, czyli nieprawidłowego składu flory bakteryjnej (z nadmiarem candidy włącznie) między innymi. Dlatego pij kwaśne mleko między posiłkami, jedz kiszone ogórki, a to wszystko 5-6 razy dziennie. Może to być tylko po łyżce na porcję. Jedz surową marchew.
Czy masz jakieś problemy trawienne?
Kup w aptece Mentoval i stosuj po kilkanaście kropel na noc. Chodzi nie tak o uspokojenie, jak o odżywkę dla jelit. Możesz sobie od razu zmieszać z mielonym ostropestem lub kozieradką i łyżeczką oleju kokosowego.
Poza tym, oprócz powyższych rad zainteresuj się też arcydzięglem i wąkrotką i używaj dużo oleju kokosowego, ale takiego pachnącego kokosem, bo on odżywia wtedy mózg i jelita.
Jeśli masz skłonności do naczynności tarczycy, to staraj się jeść dużo warzyw kapustnych
Miejmy nadzieję, że to wystarczy
Pozdrowienia :-)
-
Z całym szacunkiem Halina1 ale jest ostatnio jakiś szał na wmawianie ludziom że mają kandydozę. Póki nie mają wyników badań to nie ma co się na to leczyć a słodycze warto ograniczyć tak czy siak. Jeśli podejrzewa się tą chorobę to niech najpierw idzie do rodzinnego wszystko wyjaśni i ewentualnie poprosi o skierowanie do gastrologa czy kogo tam się idzie w tej sprawie. Parazytologa? Nie wiem.
Tak jakoś mi się wydaje, że tu..w tym miejscu w akompaniamencie sporej ogromnej ilości, naprawdę ludzi z głową na MIEJSCU pisanie "iż to jakiś szał" i wmawianie....".. świadczy o... zupełnej młodości w praktycznej wiedzy i życiu.
Poza tym propozycja biegania do lekarza po wyjaśnienia ... och... zazdroszczę CI tej wiary :-)))) NO ale ja stara jestem, wiec i twojej nieskażonej świeżości i owej wiary, u mnie wiele mniej :-)\:-)))
Co do oczyszczania naczyń to o ile wiem, o ile mnie uczono np. na wykładach z histologii, nie ma czegoś takiego jak czyszczenie naczyń krwionośnych - to taki internetowy mit tak samo jak ten niby detoks.
Wygląda na to, że przez Płaszczobrosłą musimy odpuścić sobie cały śliczny dział fitoterapii - oczyszczanie śledziony a przy tym krwi i limfy....( m.in jeden etap w tzw. uszczelnieniu jelit wg wskazówek Dr. Różanskiego) no bo de facto histologia się nie myli...
Nie zgadzam się z "oczywistością" która tu starasz się emanować, czy bezpieczniej by nie było napisać "źródła takie a takie podają" ? Moim zdaniem lepiej by się odczytało Twoje wskazówki, niż autorytatywnie wnosić iż odpowiadający nie wiedzą o czym piszą, a jak piszą, to wygląda na to, że piszą sorry za słowo "bzdury"
-
Chodzi o suche łupiny orzecha włoskiego.
-
Z całym szacunkiem Halina1 ale jest ostatnio jakiś szał na wmawianie ludziom że mają kandydozę. Póki nie mają wyników badań to nie ma co się na to leczyć a słodycze warto ograniczyć tak czy siak. Jeśli podejrzewa się tą chorobę to niech najpierw idzie do rodzinnego wszystko wyjaśni i ewentualnie poprosi o skierowanie do gastrologa czy kogo tam się idzie w tej sprawie. Parazytologa? Nie wiem.
Tak jakoś mi się wydaje, że tu..w tym miejscu w akompaniamencie sporej ogromnej ilości, naprawdę ludzi z głową na MIEJSCU pisanie "iż to jakiś szał" i wmawianie....".. świadczy o... zupełnej młodości w praktycznej wiedzy i życiu.
Poza tym propozycja biegania do lekarza po wyjaśnienia ... och... zazdroszczę CI tej wiary :-)))) NO ale ja stara jestem, wiec i twojej nieskażonej świeżości i owej wiary, u mnie wiele mniej :-)\:-)))
Co do oczyszczania naczyń to o ile wiem, o ile mnie uczono np. na wykładach z histologii, nie ma czegoś takiego jak czyszczenie naczyń krwionośnych - to taki internetowy mit tak samo jak ten niby detoks.
Wygląda na to, że przez Płaszczobrosłą musimy odpuścić sobie cały śliczny dział fitoterapii - oczyszczanie śledziony a przy tym krwi i limfy....( m.in jeden etap w tzw. uszczelnieniu jelit wg wskazówek Dr. Różanskiego) no bo de facto histologia się nie myli...
Nie zgadzam się z "oczywistością" która tu starasz się emanować, czy bezpieczniej by nie było napisać "źródła takie a takie podają" ? Moim zdaniem lepiej by się odczytało Twoje wskazówki, niż autorytatywnie wnosić iż odpowiadający nie wiedzą o czym piszą, a jak piszą, to wygląda na to, że piszą sorry za słowo "bzdury"
Czyli rozumiem, że lepiej jest się leczyć na kandydozę, której nawet nie wie się, czy się ją ma? Jak nie ufasz lekarzowi to chociaż zaufaj badaniom - ja chodzę do lekarzy z reguły właśnie po skierowania na badania bo samym lekarzom rzadko ufam.
Co do oczyszczania naczyń - być może w tym względzie chodziło o znaczenie potoczne bo nie ma czegoś takiego jak oczyszczanie naczyń a już zwłaszcza z blaszki miażdżycowej (jak rozumiem do tego odnosił się ten przepis). Nie wiem, Halina musiała by wyjaśnić o co dokładnie chodzi z tym oczyszczaniem naczyń. Jest sporo takich szałów w internecie to na kandydozę właśnie, to na gluten, to na głodówki, zwykle jednak nie ma to pokrycia w rzeczywistości.
-
Serdecznie dziękuję za Wasze odpowiedzi, nie spodziewałem się takiego wsparcia. :)
Zaufałem lekarzom i zażywałem leki na chorobę, na którą wcale nie cierpię, a przyjmowane leki w niczym mi nie pomogły, a tylko zaszkodziły mi, pogłębiając zaburzenia kojarzenia, pamięci i problemy z wysławianiem się...
Nie mam żadnych problemów gastrycznych, ani też problemów miażdżycowych (mam zaledwie 31 lat). Najprawdopodobniej, mam osłabiony mózg, być może lekko zaburzoną jego biochemię, stąd, tak sadzę, moje problemy. Myślę, że najbardziej wskazane byłoby stosowanie naturalnych środków wzmacniających ten organ, a i stymulujących jego funkcjonowanie.
Ciekawą propozycją jest stosowanie Miłorzębu Japońskiego, czy Wąkroty Azjatyckiej (Gotu Koli). Może i Acetylo-L-Karnityna, tran i lecytyna byłyby dobrymi suplementami diety...
Wybór jest dosyć duży i dlatego mam `embarras de richesses` - problem z wyborem. ;)
Obecnie (od półtora miesiąca) stosuję Hyzop Wodny (Bacopa, czy Brahmi) i jest trochę lepiej... Pomimo tego, wciąż szukam innych rozwiązań, być może któreś okaże się skuteczne. Oby! :)
Jeśli znacie jeszcze jakieś naturalne specyfiki usprawniające funkcjonowanie mózgu i (lub) wzmacniające go, bardzo proszę o podzielnie się Waszymi wiadomościami.
Z góry dziękuję! :)
-
Co do oczyszczania naczyń - być może w tym względzie chodziło o znaczenie potoczne bo nie ma czegoś takiego jak oczyszczanie naczyń a już zwłaszcza z blaszki miażdżycowej (jak rozumiem do tego odnosił się ten przepis).
Cala masa ziol przeciwmiazdzycowych, z tradycyjnym herbapolowskim Sklerosanem na czele usuwaja blaszki miazdzycowe. Flawonoidy uszczelniaja,wzmacniaja i uelastyczniaja naczynia krwionosne, co posrednio utrudnia osadzanie sie zlogom. Dokladnie z tego samego powodu beton nie trzyma sie dobrze gumy
Jesli o tym Was jeszcze nie uczono, to zapytaj sie, kiedy beda lekcje
***
Sir Voytek - uzywaszten jeden srodek juz dosc dlugo, zmien go na cos innego, aby nie bylo przyzwyczajenia, wybierz chociazby losowo, mocno zasuplementuj witaminy i magnez, pij kwasne mleko, jedz surowizne i napisz o wynikach.
A, zapomnialam - szczodrak krokoszowaty tez pomaga wsprawach neurologicznych, Armada chyba juz bedzie mal w sprzedazy.
Natnij lisci tataraku i poloz pzy lozku, zwiniety lisc mozesz miec w kieszeni, mozesz wrzucic do kapieli
Pozdrowienia :-)
Pozdrowienia :-)
-
Z całym szacunkiem Halina1 ale jest ostatnio jakiś szał na wmawianie ludziom że mają kandydozę. Póki nie mają wyników badań to nie ma co się na to leczyć a słodycze warto ograniczyć tak czy siak. Jeśli podejrzewa się tą chorobę to niech najpierw idzie do rodzinnego wszystko wyjaśni i ewentualnie poprosi o skierowanie do gastrologa czy kogo tam się idzie w tej sprawie. Parazytologa? Nie wiem.
do rodzinnego powiadasz. Pudło. Zero wiedzy na temat kandydozy. Gastrolog czy parazytolog kolejne pudło. Zeero wiedzy. Mykolog ale nawet nie mam pojęcia czy w tym kraju jest choć jeden. Diagnostyka kandydozy. Pudło. Nie po to candida tworzy biofim by ją można było wykryć w kale. Układ immunologiczny jeśli odpowiedź komórkowa jest słaba i dysfunkcjonalna nie widzi candidy czyli immunoglobuliny pudło. Pozostaje PCR
wykrywanie tą metodą pudło a to się głównie w Polsce robi
http://www.diag.pl/Badanie-Candida-identyfikacja-3-gatunkow-C-albicans-C-glabrata-C-krusei-met-PCR.93+M5f126a7825a.0.html
biofilm i nie ma możliwości wykrycia jej w moczu
tylko PCR real time
http://www.candida.info.pl/linki.html
ale i to może dać mylące rezultaty bo dotyczy tylko kilku gatunków candida a jest ich znacznie więcej
czyli pozostają Niemcy. Wydatek pewnie rzędu tysięcy euro i to prywatnie. Generalnie szkoda kasy bo ta wiedza i tak się nie przyda. Nie ma bowiem farmakologicznych metod zwalczania candidy w dojrzałym biofilmie.
Wie coś na ten temat doktor Różański. Robił badania in vitro z biofilmami candida i roztoczy. Wyniki go zdumiały bowiem karwakrol główny składnik osławionego leku na candida utwardzał biofilm i czynił go jeszcze trudniejszy do usunięcia. Odnoszę wrażenie że doktor coraz bardziej skłania się ku mojej koncepcji niszczenia biofilmu czyli farnezol, linalole i tymol.
Twierdzenie że kandoza nie jest powszechna kolejne pudło. To ona moim zdaniem leży w podłożu chorób otępiennych i autoimmunologicznych. Oraz nowotworów. Działa przez toksyny których obecnie zna się już ponad sto. Stymuluje wzrost cytokiny Il 10 które resetuje układ immunologiczny i powoduje iż organizm nie reaguje na stan zapalny jaki jest wytwarzany na wskutek działania candidy. Polecam blog panamysliwego. On opisuje tam działanie metriny i berberyny aktywizujące flukonazol oraz działanie grzybów stymulujących tworzenie limfocytów Th 17 /jak się okazało sama stymulacja tworzenia lifmocytów Th 1 to za mało by pokonać grzybicę/. I tu są schody bowiem te limfocyty w dużej mierze są odpowiedzialne za choroby autoimmunologiczne i część nowotworów. Duża część chorych ma blokowane receptory Dectin które odpowiadają za rozpoznawanie obcych beta glukanów
http://fitoterapeuta.wordpress.com/2014/06/
http://fitoterapeuta.wordpress.com/2014/03/
http://fitoterapeuta.wordpress.com/2014/07/
Z osłabieniem pamięci, zaburzeniami koncentracji spotykam się na codzień u chorych na boreliozę. Spece typu Buhner i jemu podobnie winią za to krętka a prawda jest inna, za to winna jest grzybica. Ona jest wpisana w boreliozę i wynika z mechanizmu działania krętka. Generalnie to ona utrudnia leczenie boreliozy, a nawet to uniemożliwia. Zwalczenie grzybicy wcale nie jest takie proste jak to opisują internetowi magicy. Potrzebne jest nie tylko działanie p. grzybiczne ale destabilizacja biofilmu i uaktywnienie odpowiedzi komórkowej oraz tworzenia limfocytów Th 17. Kiedyś 50 lat temu i więcej ludzie mieli silną odpowiedź komórkową a słabą humoralną. To skutkowało epidemiami wybijającymi prawie w pień całą populację. Ale w zamian za to nie było nowotworów, grzybic i chorób autoimmunologicznych. Dziś zmiana stylu żywienia spowodowała silną odpowiedź humoralną i mamy zalew chorób nowotworowych autoimmunologicznych wirusowych i grzybicznych. Wystarczy by wirus Ebola dotarł do Europy i będzie dramat. Lekarze po raz kolejny popełniają kardynalny błąd. Uznają że można takiego patogena zabić bez udziału układu immunologicznego. A to jest po prostu nie możliwe. To samo dotyczy nowotworów. Nie wystarczy je zniszczyć trzeba je jeszcze z organizmu usunąć. A kto to ma zrobić skoro komórki żerne też zostały ubite lub zdziesiątkowane. Sprzątaczka, a może Putin. Nie oczyszczenia muszą dokonać komórki fagocytujące. To dlatego należy wzmacniać fagocytozę ale farmacja tego nie potrafi bo nie chce potrafić. W końcu nie jest sztuką pacjenta wyleczyć sztuką jest podtrzymywać go w stanie choroby i doić z niego kasę przez wiele lat. Aż do wiadomego finału. Obecnie nie szuka się przyczyn choroby ale skutecznych metod zmniejszania ich skutków. Nie leczy się więc nadciśnienia tylko je obniża, nie leczy się wiele innych chorób ale zmniejsza się ich dolegliwość a choroba postępuje dalej. Co do tematu to jest cały szereg roślin które niwelują osłabienie pamięci i koncentracji ale one nie leczą nie usuwają przyczyn tego stanu rzeczy. Należą do nich.
- BACOPA DROBNOLISTNA /BRAHMI/ - Bacopa Monnieri L.
http://www.magicznyogrod.pl/index.php?page=shop.product_details&flypage=flypage.tpl&product_id=3477&category_id=48&option=com_virtuemart&Itemid=54
http://rozanski.li/?p=153
- -WĄKROTKA CHIŃSKA - Centella asiatica L.
http://www.magicznyogrod.pl/index.php?page=shop.product_details&flypage=flypage.tpl&product_id=828&category_id=48&option=com_virtuemart&Itemid=54
http://rozanski.li/?p=271
- WITANIA OSPAŁA - Witania Somnifera l. /Dunal/
http://www.magicznyogrod.pl/index.php?page=shop.product_details&flypage=flypage.tpl&product_id=3481&category_id=48&option=com_virtuemart&Itemid=54
http://rozanski.li/?p=1028
- MIŁORZĄB DWUKLAPOWY - Ginko Biloba L.
http://luskiewnik.strefa.pl/psychostymulantia/p26.htm
http://www.magicznyogrod.pl/index.php?page=shop.product_details&flypage=flypage.tpl&product_id=1612&category_id=48&option=com_virtuemart&Itemid=54
Można to działanie wzmocnić stosując nalewki z:
- SAŁATNIK LEŚNY - Mycelis muralis (L.) Dum.
http://rozanski.li/?p=2423
- KLITORIĘ TERNATEŃSKĄ- Clitoria ternatea L.
http://rozanski.li/?p=2227
- SHANKAPUSHPI - Convolvulus pluricalis
http://www.magicznyogrod.pl/index.php?page=shop.product_details&flypage=flypage.tpl&product_id=1092&category_id=22&option=com_virtuemart&Itemid=54
- PIWONIA CHIŃSKA – Paeonia lactiflora
http://www.laboratoriumurody.pl/forum/korzen-piwonii-na-hormonalne-turbulencje-paeonia-lactiflora,t10927.html
To biała piwonia jaka ludzie mają w ogródkach
- ŚNIEŻYCA WIOSENNA - Leucojum vernum L.
http://rozanski.li/?p=399
http://rozanski.li/?p=381
- TARCZYCA POSLITA - Scutellaria galericulata L.
http://rozanski.li/?p=437
- PIWONIA ODMIENNA /MARIN KORZEŃ/ - Paeonia anomala L.
http://www.narmedlek.info/10material/pion.php
- POCHRZYN KAUKASKI – Discorea caucasica Lipski
http://subscribe.ru/group/energiya-trav/1039092/
Przepraszam za ortografię ale nie mam czasu poprawiać literówek
-
:o wieje mocno wiedzą, wczoraj czytałem o biofilmach, że to struktury o zupełnie odmiennych właściwościach niż tworzące je mikroorganizmy o tutaj http://biotechnologia.pl/farmacja/artykuly/jakie-filmy-potrafia-krecic-bakterie,14482?utm_source=mainpage&utm_medium=farmacja_box&utm_campaign=production (http://biotechnologia.pl/farmacja/artykuly/jakie-filmy-potrafia-krecic-bakterie,14482?utm_source=mainpage&utm_medium=farmacja_box&utm_campaign=production)
-
Takie moje odniesienie do kwestii cadnidii , o której pisze Gumppek...
Wielokrotnie natknęłam się na teksty, że płyn Lugola zwalcza szybko grzyby jednokomórkowe i inne patogeny.
Na stronach angielskich jest sporo na temat zwalczania candidii płynem Lugola.
Tego się pewnie nie dowiem:
ale bardzo interesuje mnie czy Dr Różański robił jakieś doświadczenia z candidią i płynem Lugola?
Pewnie to wszystko nie jest takie proste jak sobie wyobrażam...
jestem tylko laikiem i to błądzącym laikiem, więc proszę o wyrozumiałość w sugestiach, które przesyłam :)
-
Co do oczyszczania naczyń - być może w tym względzie chodziło o znaczenie potoczne bo nie ma czegoś takiego jak oczyszczanie naczyń a już zwłaszcza z blaszki miażdżycowej (jak rozumiem do tego odnosił się ten przepis).
Cala masa ziol przeciwmiazdzycowych, z tradycyjnym herbapolowskim Sklerosanem na czele usuwaja blaszki miazdzycowe. Flawonoidy uszczelniaja,wzmacniaja i uelastyczniaja naczynia krwionosne, co posrednio utrudnia osadzanie sie zlogom. Dokladnie z tego samego powodu beton nie trzyma sie dobrze gumy
Jesli o tym Was jeszcze nie uczono, to zapytaj sie, kiedy beda lekcje
***
Mogła byś napisać na jakiej zasadzie/mechanizm to działa, albo podać jakieś źródło? Bo uszczelnianie i utrudnianie powstawania nowych złogów to jedno, natomiast usuwanie starych to co innego i o ile wiem, przynajmniej farmakologicznie (w tym fitoterapeutycznie) nie jest to możliwe, ale może o czymś nie wiem więc chętnie poczytam jak by to miało działać, tzn. co i w jaki sposób miało by usuwać powstałe wcześniej blaszki :).
-
do rodzinnego powiadasz. Pudło. Zero wiedzy na temat kandydozy. Gastrolog czy parazytolog kolejne pudło. Zeero wiedzy. Mykolog ale nawet nie mam pojęcia czy w tym kraju jest choć jeden. Diagnostyka kandydozy. Pudło. Nie po to candida tworzy biofim by ją można było wykryć w kale. Układ immunologiczny jeśli odpowiedź komórkowa jest słaba i dysfunkcjonalna nie widzi candidy czyli immunoglobuliny pudło.
Myślę, że lepiej iść się wesprzeć lekarzem rodzinnym niż zaczytywać się w różne mity Internetu. Jest szał na kandydozę. Tak jak niedawno było z zakwaszeniem. A tak naprawdę objawy jakiegokolwiek zmęczenia tu pasują, także ''diagnoza'' jaką ''proponujesz'' to moim zdaniem właśnie to pudło. Nie widzę sensu leczenia się na coś, co nie wiemy czy nam dolega. Nie widzę też sensu doszukiwania się we wszystkim kandydozy czy zakwaszenia, czy innych hitów Internetu.
-
"Zaufałem lekarzom i zażywałem leki na chorobę, na którą wcale nie cierpię, a przyjmowane leki w niczym mi nie pomogły, a tylko zaszkodziły mi, pogłębiając zaburzenia kojarzenia, pamięci i problemy z wysławianiem się..."
- to można by było podciągnąć pod Alzheimera...ale w tak młodym wieku? nieprawdopodobne. Natomiast bardziej prawdopodobne byłoby skażenie Twojego organizmu aluminium (jego związkami).
-
"Zaufałem lekarzom i zażywałem leki na chorobę, na którą wcale nie cierpię, a przyjmowane leki w niczym mi nie pomogły, a tylko zaszkodziły mi, pogłębiając zaburzenia kojarzenia, pamięci i problemy z wysławianiem się..."
- to można by było podciągnąć pod Alzheimera...ale w tak młodym wieku? nieprawdopodobne. Natomiast bardziej prawdopodobne byłoby skażenie Twojego organizmu aluminium (jego związkami).
Przyczyn może być mnóstwo. Może to byś zwykłe przemęczenie, może to być wspomniana kandydoza, może to być niedokrwienie mózgu, może to być nadmiar aluminium, może to być od nieregularnego snu, może to być niedobór witaminy B6, B12 czy biotyny czy jeszcze innej. Zgadywanie przyczyn w sytuacji gdy nie mamy pojęcia w czym rzecz nie ma większego sensu.
-
Dlatego rozsądek nakazuje przeprowadzić serie konkretnych badań mających na celu ustalenie co jest przyczyną takiego, a nie innego stanu zdrowia, a nie przepisywanie kolejnych leków neurologicznych.
-
Mogła byś napisać na jakiej zasadzie/mechanizm to działa, albo podać jakieś źródło? Bo uszczelnianie i utrudnianie powstawania nowych złogów to jedno, natomiast usuwanie starych to co innego i o ile wiem, przynajmniej farmakologicznie (w tym fitoterapeutycznie) nie jest to możliwe, ale może o czymś nie wiem więc chętnie poczytam jak by to miało działać, tzn. co i w jaki sposób miało by usuwać powstałe wcześniej blaszki :).
Jak sama wiesz, chemiczna farmakologia operuje mala iloscia zwiazkow, w ziolach sa kompleksy, ktore dzialaja inaczej, niz pojedyncze skladniki.
Ziola przeciwmiazdzycowe usuwaja stare zlogi. Wynika to z wieloletnich doswiadzen na ludziach - porzadnie przeprowadzone kuracje pozwalaly wielu ludziom wrocic do w miare sprawnego funkcjonowania.
Podklady teoretyczne - poczytaj publikacje Herbapolu wydane jeszcze z komuny - Receptariusz Zielarski, ksiazki Jana Muszynskiego lub Vademacum Ziololecznictwa lub Ziololecznicwo dla lekarzy.
W odroznieniu od obecnie publikowanego kolorowego chlamu, ksiazki wydawane za komuny pod czujnym okiem cenzury, byly zawsze weryfikowane przez praktykujacych lekarzy i naukowcow.
Obecna mitologia badan klinicznych i podwojnej slepej proby tylko skazuje wielu chorych na pomoc od niedouczonej lub obezwlasnowolnionej przez politykow medycyny. W koncu ktos usunal fitoterapie z programu studiow lekarskich, a antybiotykoodporne bakterie uz tu sa.
Pozdrowienia :-)
-
Z jednej strony istnieje uogólniona kandydoza i to jest poważna choroba, chyba póki co dosyć słabo rozpoznana (jedna nasza znajoma ma zespół objawów i boryka się z chorobą i z medycyną - któryś lekarz jej mówił, że może to i to - ale w gruncie rzeczy ani to zdiagnozować, ani w sumie leczyć - no ale próbuje jej pomóc). Z drugiej strony podaje się, że u 40-80% ludności Candida (taki czy inny typ) stanowi część mikroflory jelitowej. Po cóż więc real-time PRC do rozpoznawania "wczesnej fazy zakażenia"? Może żeby stwierdzić, że 80% ludzi ma "wczesną fazę zakażenia" :) Musielibyśmy więc mieć metodę diagnostyczną stwierdzającą obecność tej tam patologicznej membrany. Z drugiej strony posiadacz takowej membrany ma takie urocze objawy, które może sobie do tego skojarzyć np. z długim leczeniem antybiotykiem - że w zasadzie wszystko jest jasne. No więc wszystko wiemy i nic nie wiemy... Ale żarty żartami - jedna inna znajoma znajomej brała omyłkowo probiootyki razem z antybiotykiem, zamiast w przerwach - i nabawiła się oficjalnie stwierdzoenj grzybicy układowej. Więc jednak "żartów nie ma" :)
Jest więc i faktyczny problem grzybicy układowej, w tym takiej, którą można określić mianem kandydozy - i jest też szemrany, internetowy "szał na Candidę", gdzie każdy sobie dopasuje objawy i dawaj - kupuje zestawy do "oczyszczania orgtanizmu" :)
Tymczasem realna terapia musiałaby mieć postać złożoną - obejmującą zwalczanie patogenu, ale też, i może zwłaszcza, przywrócenie prawidłowej funkcji wchłaniania i transportu (jelita). O tym to już choćby Basia sporo pisała.
-
Mogła byś napisać na jakiej zasadzie/mechanizm to działa, albo podać jakieś źródło? Bo uszczelnianie i utrudnianie powstawania nowych złogów to jedno, natomiast usuwanie starych to co innego i o ile wiem, przynajmniej farmakologicznie (w tym fitoterapeutycznie) nie jest to możliwe, ale może o czymś nie wiem więc chętnie poczytam jak by to miało działać, tzn. co i w jaki sposób miało by usuwać powstałe wcześniej blaszki :).
Jak sama wiesz, chemiczna farmakologia operuje mala iloscia zwiazkow, w ziolach sa kompleksy, ktore dzialaja inaczej, niz pojedyncze skladniki.
Ziola przeciwmiazdzycowe usuwaja stare zlogi. Wynika to z wieloletnich doswiadzen na ludziach - porzadnie przeprowadzone kuracje pozwalaly wielu ludziom wrocic do w miare sprawnego funkcjonowania.
Podklady teoretyczne - poczytaj publikacje Herbapolu wydane jeszcze z komuny - Receptariusz Zielarski, ksiazki Jana Muszynskiego lub Vademacum Ziololecznictwa lub Ziololecznicwo dla lekarzy.
W odroznieniu od obecnie publikowanego kolorowego chlamu, ksiazki wydawane za komuny pod czujnym okiem cenzury, byly zawsze weryfikowane przez praktykujacych lekarzy i naukowcow.
Obecna mitologia badan klinicznych i podwojnej slepej proby tylko skazuje wielu chorych na pomoc od niedouczonej lub obezwlasnowolnionej przez politykow medycyny. W koncu ktos usunal fitoterapie z programu studiow lekarskich, a antybiotykoodporne bakterie uz tu sa.
Pozdrowienia :-)
Ale jaki konkretnie miało by to mieć mechanizm? W jaki sposób taki kompleks związków miałby usunąć płytkę miażdżycową? Publikacji Herbapolu nie posiadam, więc proszę o wyjaśnienie. Mniej więcej wiem jak dzisiejsze badania wyglądają, przynajmniej te na liniach komórkowych i na zwierzętach bo z klinicznymi styczności nie miałam i są zdecydowanie bardziej rzetelne, niż to opisujesz :). Co do fitoterapii, zgadzam się, powinna obowiązywać na medycynie (z drugiej strony, UM mojego miasta ma zakład farmakognostyczny z dwoma laboratoriami i ogrodem zielarskim, więc coś tam jednak muszą mieć - może obowiązuje nie na medycynie a na farmakologii i kosmetologii - nie mam pojęcia), ale metody leczenia w ten sposób również powinny być rzetelne, nie powinno się to opierać na znachorstwie. Naprawdę ciekawi mnie w jaki sposób jakieś związki (i jakie) mogły by usuwać powstałą już blaszkę miażdżycową.
-
Z jednej strony istnieje uogólniona kandydoza i to jest poważna choroba, chyba póki co dosyć słabo rozpoznana (jedna nasza znajoma ma zespół objawów i boryka się z chorobą i z medycyną - któryś lekarz jej mówił, że może to i to - ale w gruncie rzeczy ani to zdiagnozować, ani w sumie leczyć - no ale próbuje jej pomóc). Z drugiej strony podaje się, że u 40-80% ludności Candida (taki czy inny typ) stanowi część mikroflory jelitowej. Po cóż więc real-time PRC do rozpoznawania "wczesnej fazy zakażenia"? Może żeby stwierdzić, że 80% ludzi ma "wczesną fazę zakażenia" :) Musielibyśmy więc mieć metodę diagnostyczną stwierdzającą obecność tej tam patologicznej membrany. Z drugiej strony posiadacz takowej membrany ma takie urocze objawy, które może sobie do tego skojarzyć np. z długim leczeniem antybiotykiem - że w zasadzie wszystko jest jasne. No więc wszystko wiemy i nic nie wiemy... Ale żarty żartami - jedna inna znajoma znajomej brała omyłkowo probiootyki razem z antybiotykiem, zamiast w przerwach - i nabawiła się oficjalnie stwierdzoenj grzybicy układowej. Więc jednak "żartów nie ma" :)
Jest więc i faktyczny problem grzybicy układowej, w tym takiej, którą można określić mianem kandydozy - i jest też szemrany, internetowy "szał na Candidę", gdzie każdy sobie dopasuje objawy i dawaj - kupuje zestawy do "oczyszczania orgtanizmu" :)
Tymczasem realna terapia musiałaby mieć postać złożoną - obejmującą zwalczanie patogenu, ale też, i może zwłaszcza, przywrócenie prawidłowej funkcji wchłaniania i transportu (jelita). O tym to już choćby Basia sporo pisała.
Jakoś w wieku 17 lat też miałam szał na kandydozę właśnie, na oczyszczanie i inne mity Internetu. Teraz się do tego bardziej dystansuję i staram się brać pod uwagę przede wszystkim rzetelne źródła oraz informacje które można potwierdzić i zweryfikować, bo mitów odnośnie chorób i odżywiania czy odchudzania narosło w Internecie już tak wiele, że żyją własnym życiem. A to kandydoza, a to zakwaszenie, a to głodówki, a to ''detoks'', a to gluten, a to odżywianie się energią słoneczną i inne. Póki co usuwanie płytek miażdżycowych również jest dla mnie w tej grupie szałów i mitów. Potocznie mówi się o usuwaniu złogów, w rzeczywistości nie ma czegoś takiego jak usuwanie złogów (a przynajmniej póki nie przeczytam czegoś rzetelnego na ten temat to wsadzam to między internetowe mity) no chyba że nie wiem, jakoś operacyjnie. Można natomiast z pewnością zahamować powstawanie kolejnych.
-
No blaszkę usuwa się - wkraplanym do krwioobiegu EDTA. Są jednak kontrowersje i niejasności, choć pono jednak pewne badania wskazują na skuteczność itd. No ewidentne to nie jest.
W każdym razie mechanizmy usuwania płytki mogą istnieć - no bo jak to inaczej rozumieć? :)
Ba - że mogą istnieć to jest oczywiste: skoro istnieją mechanizmy powstawania płytki, to mogą istnieć i mechanizmy jej likwidacji. Nie-całkiem-potwierdzona skuteczność EDTA wskazuje na to, że chyba faktycznie istnieją...
Jak widać pewna powściągliwość jest wskazana zarówno przy ocenie osiągnięć oficjalnej medycyny, jak i tej ziołowej.
Inna sprawa, że przy tej drugiej często jesteśmy skazani na jeden jedyny klucz w postaci wytrycha: działanie kompleksu związków czynnych. Kora wierzbowa działa z efektywnością aspiryny przy dużo mniejszej dawce frakcji salicylowej (tj. glikozydów metabolizujących się do kwasu). Na dodatek ne blokuje prostaglandyn "po całości" tylko działa jakimś wyrafinowanym mechanizmem selekcyjnym. Jak to się dzieje i dlaczego? Być może nigdy tego nie zrozumiemy w pełni - ale skuteczności dowiedziono. Mamy więc element "znachorstwa" bo nie wiemy, jak działa - no ale działa, czego dowiedziono - naukowo dowiedziono :)
-
Jest szał na kandydozę.
To prawda, ale szał jest od wielu lat. Co to oznacza? - że jest realny problem.
Drożdżak candida albicans jest od urodzenia mieszkańcem dolnego odcinka przewodu pokarmowego. Żyje tam sobie w przyjaźni z nami, dopóki nie zaczniemy go dożywiać, czyli jeść w nadmiarze:
- cukru
- węglowodanów
- mięsa i mleka zawierającego antybiotyki, sterydy, hormony
- tytoniu, alkoholu, kawy, słodzonych napojów gazowanych
- fast foodu: pizzy, zapiekanek, hamburgerów, hotdogów, gotowych posiłków, konserw
stosować antybiotyki przy każdej okazji a nie tylko w sytuacji zagrożenia życia
żyć w stresie, stosować pigułki antykoncepcyjne, nie wysypiać się i nie wypoczywać należycie,
pracować mieszkać w pomieszczeniach klimatyzowanych, samochodach klimatyzowanych, wilgotnych, zakurzonych, narażonych na promieniowanie jądrowe, elektromagnetyczne...
Czy nie tak właśnie wygląda styl życia większości z nas? Więc to jest stwarzanie doskonałych warunków do rozrostu candida albicans i ten drożdżak z tego korzysta, rozrasta się w nadmiarze a wtedy właśnie zaczynamy mieć ogromny problem na bardzo długo. I mamy... Szał jest, nie wirtualny, zatacza coraz większe kręgi. Pół biedy gdy candida jest w początkowym stadium, ale gdy pokona barierę jelit, dostanie się do krwi a potem znajdzie sobie hotel w narządach ... A jeśli zagości w mózgu - mamy jazdy, schizy nieprawdopodobne.
Co zrobić?
Przestać dożywiać candidę. Zastosować zioła.
Trzeba mieć na uwadze, że podczas tej wojny trup będzie się ścielił gęsto a to oznacza, że wystąpią dodatkowe, nieprzyjemne reakcje zatrucia organizmu trupem.
Jak pozbędziemy się nadmiaru gości, to organizm sam, powoli wróci do normy. Oczywiście mówię o stanie, gdy jeszcze większość narządów nie została skolonizowana przez candidę. W innym przypadku też jest możliwość odzyskania zdrowia, ale będzie to proces bardzo długi, nieprzyjemny i wymagający wiedzy o swoim organizmie i wielkiej cierpliwości... i wiary.
-
No blaszkę usuwa się - wkraplanym do krwioobiegu EDTA. Są jednak kontrowersje i niejasności, choć pono jednak pewne badania wskazują na skuteczność itd. No ewidentne to nie jest.
W każdym razie mechanizmy usuwania płytki mogą istnieć - no bo jak to inaczej rozumieć? :)
Ba - że mogą istnieć to jest oczywiste: skoro istnieją mechanizmy powstawania płytki, to mogą istnieć i mechanizmy jej likwidacji. Nie-całkiem-potwierdzona skuteczność EDTA wskazuje na to, że chyba faktycznie istnieją...
Jak widać pewna powściągliwość jest wskazana zarówno przy ocenie osiągnięć oficjalnej medycyny, jak i tej ziołowej.
Inna sprawa, że przy tej drugiej często jesteśmy skazani na jeden jedyny klucz w postaci wytrycha: działanie kompleksu związków czynnych. Kora wierzbowa działa z efektywnością aspiryny przy dużo mniejszej dawce frakcji salicylowej (tj. glikozydów metabolizujących się do kwasu). Na dodatek ne blokuje prostaglandyn "po całości" tylko działa jakimś wyrafinowanym mechanizmem selekcyjnym. Jak to się dzieje i dlaczego? Być może nigdy tego nie zrozumiemy w pełni - ale skuteczności dowiedziono. Mamy więc element "znachorstwa" bo nie wiemy, jak działa - no ale działa, czego dowiedziono - naukowo dowiedziono :)
Medycyna zielarska to także medycyna oficjalna o ile jest poparta konkretnymi badaniami, dowodami itd. - nie wiem czemu panuje przekonanie że ziołolecznictwo to jakieś znachorstwo. Jeśli dobrze udokumentowane to wcale nie :). Co do usuwania blaszki - jeśli istnieje taki mechanizm to po prostu chciała bym go poznać, bo profesorka mówiła nam na wykładach że mimo iż powstawania blaszki miażdżycowej znać nie musimy to nam to krok po kroku wyłoży żebyśmy nie opowiadali powszechnie rozpowiadanych głupot, że da się od tak usunąć blaszkę miażdżycową. Nie mówię że jest to profesorka nieomylna albo że nie miała jakiejś starej nieaktualnej wiedzy dlatego pytam o to usuwanie blaszki :).
-
Jest szał na kandydozę.
To prawda, ale szał jest od wielu lat. Co to oznacza? - że jest realny problem.
Drożdżak candida albicans jest od urodzenia mieszkańcem dolnego odcinka przewodu pokarmowego.
Ja wiem że problem jest, z tym szałem chodzi o to że ludzie na siłę i we wszystkim widzą kandydozę czy właśnie zakwaszenie.
-
Voytek. Czy byłeś z problemem u neurologa? Miałeś robione EEG?
-
Zostałem poddany badaniom EEG i badaniom rezonansem magnetycznym (MRI), które nie wykazały żadnej patologii...
Moje problemy z myśleniem wynikają z tego, że przez lata prowadziłem bardzo niekorzystny dla zdrowia psychicznego tryb życia, tzn. godzinami przesiadywałem w czterech ścianach przed komputerem, bądź czytając książki, niewiele w tym czasie zażywając ruchu i ograniczając kontakty z ludźmi do minimum. Często będąc w towarzystwie odczuwałem nieznośne napięcie nerwowe, czułem się `zahukany`. Osłabiłem swój mózg/umysł, a ponad trzy lata temu, zaraz przed pojawieniem się zaburzeń w myśleniu (głównie w kojarzeniu), miałem coś w rodzaju `ataku`, kiedy to przez około 20 sekund czułem się tak, jakby mój mózg rażony był prądem, czułem w głowie coś, co można by nazwać `łupaniem`. Nie potrafię tego dokładnie opisać, a, gdy opowiedziałem o tym neurologowi, który nie stwierdził zaburzeń neurologicznych, skierował mnie on do psychiatry, a ten uznał, że sobie to uroiłem i zalecił mi leczenie neuroleptyczne na schizofrenię, którą u mnie zdiagnozował. Choć wiedziałem i czułem, że diagnoza ta jest błędna, bo nie miałem objawów typowych dla schizofrenii, przez trzy lata zażywałem różnego rodzaju neuroleptyki, przez dwa i pół roku `Klozapol` - najsilniejszy psychotrop na schizofrenię, naiwnie wierząc, że być może to rozwiąże moje problemy. Nadzieja ta okazała się być płonną, a ponadto, prawdopodobnie, to ten lek nasilił zaburzenia myślenia.
Obecnie stosuję terapię ziołową przy użyciu Hyzopu Wodnego i zaburzenia te nie są już tak duże, jak jeszcze przed prawie dwoma miesiącami, kiedy to zacząłem leczenie tym ziołem.
-
Gumppek.
Nie cierpię dużych cytatów ale czasem tutaj różne rzeczy się zdarzają więc cytuję.
Napisałeś wiele dyskusyjnych a nawet kontrowersyjnych rzeczy, nie do wszystkiego się odniosę.
Rozumiem, że zielarz powinien mieć szerokie horyzonty, być może fantazję ale nie można wypisywać bzdur.
Zacznijmy od lekarzy - czy według Ciebie są jacyś którzy mają pojęcie o grzybicy?
Odnosisz się kolejny raz do karwakrolu jakoby utwardzał biofilm. Być może tak jest ale w jakiś badaniach w labie przy zastosowaniu nieodpowiedniej dawki. We wszystkich badaniach o jakich ja czytałem karwakrol - główny składnik olejku oregano zabija wszelkie grzyby.
Generalnie większość olejków daje sobie radę z koloniami jak i biofilmami grzybowymi. Jak piszesz o czymś to pisz dokładnie, m.in. o dawkach. To one mają decydujące znaczenie, we wszystkim.
Jak zastosujesz dowolny środek p.grzybiczy w zbyt niskiej dawce- obojętnie czy to będzie antybiotyk czy np. jakiś olejek to zawsze stworzysz warunki do powstania biofilmu. Biofilm jako wtórna struktura powstaje przede wszystkim w sytuacji gdy danej bakterii czy grzybom jest źle, ale nie na tyle źle aby wyginąć, robią wszystko aby przeżyć, są czymś atakowane, jest im źle i bronią się tworząc właśnie biofilm.
Jakoś nie rozumiem Twojej koncepcji - Tymol ma grzyby zabijać a Karwakrol który jest izomerem tymolu to już nie. Nie pokręciłeś czegoś?
Mamy wolność i każda osoba może tworzyć dowolne teorie czy modele i o tym pisać. I o limfocytach i o fagocytach. Na papierze wszystko można udowodnić. W życiu i praktyce jest trochę trudniej.
Jednak najbardziej zdenerwowało mnie coś innego.
Piszesz, że za zaburzenia pamięci czy koncentracji odpowiada grzybica. Gdybyś chociaż napisał, że przypuszczasz - Ty jednak piszesz, że to prawda co jest oczywistym kłamstwem. To przecież nie Buhner zauważył, że te zaburzenia występują dość powszechnie przy boreliozie. Napiszę więcej są wyjątkowo charakterystycze bo niewiele chorób bakteryjnych daje takie objawy. Jest to jeden z objawów dzięki któremu możemy postawić właściwą diagnozę bo bóle np. stawów mogą mieć różne podłoże.
Ja sam osobiście znam kilkanaście osób chorych na boreliozę mających takie właśnie objawy a nie mających objawów grzybiczych. Czyli w skali kraju takich osób są tysiące.
Nie spotkałem się z żadną z prac naukowych która by za te dolegliwości w boreliozie czyniła odpowiedzialną grzybicę. W związku z tym masz szanse przejść do historii.
To, że mnóstwo osób ma grzybicę po nieudanych terapiach antybiotykami nie jest przecież niczym dziwnym. To, że ma się grzybicę i boreliozę też jest dość powszechne ale to nie upoważnia do napisanie czegoś takiego co Ty napisałeś.
Poniżej cytat:
do rodzinnego powiadasz. Pudło. Zero wiedzy na temat kandydozy. Gastrolog czy parazytolog kolejne pudło. Zeero wiedzy. Mykolog ale nawet nie mam pojęcia czy w tym kraju jest choć jeden. Diagnostyka kandydozy. Pudło. Nie po to candida tworzy biofim by ją można było wykryć w kale. Układ immunologiczny jeśli odpowiedź komórkowa jest słaba i dysfunkcjonalna nie widzi candidy czyli immunoglobuliny pudło. Pozostaje PCR
wykrywanie tą metodą pudło a to się głównie w Polsce robi
http://www.diag.pl/Badanie-Candida-identyfikacja-3-gatunkow-C-albicans-C-glabrata-C-krusei-met-PCR.93+M5f126a7825a.0.html
biofilm i nie ma możliwości wykrycia jej w moczu
tylko PCR real time
http://www.candida.info.pl/linki.html
ale i to może dać mylące rezultaty bo dotyczy tylko kilku gatunków candida a jest ich znacznie więcej
czyli pozostają Niemcy. Wydatek pewnie rzędu tysięcy euro i to prywatnie. Generalnie szkoda kasy bo ta wiedza i tak się nie przyda. Nie ma bowiem farmakologicznych metod zwalczania candidy w dojrzałym biofilmie.
Wie coś na ten temat doktor Różański. Robił badania in vitro z biofilmami candida i roztoczy. Wyniki go zdumiały bowiem karwakrol główny składnik osławionego leku na candida utwardzał biofilm i czynił go jeszcze trudniejszy do usunięcia. Odnoszę wrażenie że doktor coraz bardziej skłania się ku mojej koncepcji niszczenia biofilmu czyli farnezol, linalole i tymol.
Twierdzenie że kandoza nie jest powszechna kolejne pudło. To ona moim zdaniem leży w podłożu chorób otępiennych i autoimmunologicznych. Oraz nowotworów. Działa przez toksyny których obecnie zna się już ponad sto. Stymuluje wzrost cytokiny Il 10 które resetuje układ immunologiczny i powoduje iż organizm nie reaguje na stan zapalny jaki jest wytwarzany na wskutek działania candidy. Polecam blog panamysliwego. On opisuje tam działanie metriny i berberyny aktywizujące flukonazol oraz działanie grzybów stymulujących tworzenie limfocytów Th 17 /jak się okazało sama stymulacja tworzenia lifmocytów Th 1 to za mało by pokonać grzybicę/. I tu są schody bowiem te limfocyty w dużej mierze są odpowiedzialne za choroby autoimmunologiczne i część nowotworów. Duża część chorych ma blokowane receptory Dectin które odpowiadają za rozpoznawanie obcych beta glukanów
http://fitoterapeuta.wordpress.com/2014/06/
http://fitoterapeuta.wordpress.com/2014/03/
http://fitoterapeuta.wordpress.com/2014/07/
Z osłabieniem pamięci, zaburzeniami koncentracji spotykam się na codzień u chorych na boreliozę. Spece typu Buhner i jemu podobnie winią za to krętka a prawda jest inna, za to winna jest grzybica. Ona jest wpisana w boreliozę i wynika z mechanizmu działania krętka. Generalnie to ona utrudnia leczenie boreliozy, a nawet to uniemożliwia. Zwalczenie grzybicy wcale nie jest takie proste jak to opisują internetowi magicy. Potrzebne jest nie tylko działanie p. grzybiczne ale destabilizacja biofilmu i uaktywnienie odpowiedzi komórkowej oraz tworzenia limfocytów Th 17. Kiedyś 50 lat temu i więcej ludzie mieli silną odpowiedź komórkową a słabą humoralną. To skutkowało epidemiami wybijającymi prawie w pień całą populację. Ale w zamian za to nie było nowotworów, grzybic i chorób autoimmunologicznych. Dziś zmiana stylu żywienia spowodowała silną odpowiedź humoralną i mamy zalew chorób nowotworowych autoimmunologicznych wirusowych i grzybicznych. Wystarczy by wirus Ebola dotarł do Europy i będzie dramat. Lekarze po raz kolejny popełniają kardynalny błąd. Uznają że można takiego patogena zabić bez udziału układu immunologicznego. A to jest po prostu nie możliwe. To samo dotyczy nowotworów. Nie wystarczy je zniszczyć trzeba je jeszcze z organizmu usunąć. A kto to ma zrobić skoro komórki żerne też zostały ubite lub zdziesiątkowane. Sprzątaczka, a może Putin. Nie oczyszczenia muszą dokonać komórki fagocytujące. To dlatego należy wzmacniać fagocytozę ale farmacja tego nie potrafi bo nie chce potrafić. W końcu nie jest sztuką pacjenta wyleczyć sztuką jest podtrzymywać go w stanie choroby i doić z niego kasę przez wiele lat. Aż do wiadomego finału. Obecnie nie szuka się przyczyn choroby ale skutecznych metod zmniejszania ich skutków. Nie leczy się więc nadciśnienia tylko je obniża, nie leczy się wiele innych chorób ale zmniejsza się ich dolegliwość a choroba postępuje dalej. Co do tematu to jest cały szereg roślin które niwelują osłabienie pamięci i koncentracji ale one nie leczą nie usuwają przyczyn tego stanu rzeczy. Należą do nich.
-
...miałem coś w rodzaju `ataku`, kiedy to przez około 20 sekund czułem się tak, jakby mój mózg rażony był prądem, czułem w głowie coś, co można by nazwać `łupaniem`.
Mogłeś mieć wówczas jakiś mikrowylew.
...zalecił mi leczenie neuroleptyczne na schizofrenię, którą u mnie zdiagnozował.
Właśnie objawy zagrzybienia mózgu, są takie, że lekarze na ogół diagnozują je mylnie jako schizofrenię.
Sama schizofrenia jest obecnie, przez mających wiedzę, łączona z zagrzybieniem i leczona dietą (antygrzybiczą, bezglutenową) - Mercola, Lutz, Campbell i inni.
-
Zostałem poddany badaniom EEG i badaniom rezonansem magnetycznym (MRI), które nie wykazały żadnej patologii...
Moje problemy z myśleniem wynikają z tego, że przez lata prowadziłem bardzo niekorzystny dla zdrowia psychicznego tryb życia, tzn. godzinami przesiadywałem w czterech ścianach przed komputerem, bądź czytając książki, niewiele w tym czasie zażywając ruchu i ograniczając kontakty z ludźmi do minimum. Często będąc w towarzystwie odczuwałem nieznośne napięcie nerwowe, czułem się `zahukany`. Osłabiłem swój mózg/umysł, a ponad trzy lata temu, zaraz przed pojawieniem się zaburzeń w myśleniu (głównie w kojarzeniu), miałem coś w rodzaju `ataku`, kiedy to przez około 20 sekund czułem się tak, jakby mój mózg rażony był prądem, czułem w głowie coś, co można by nazwać `łupaniem`. Nie potrafię tego dokładnie opisać, a, gdy opowiedziałem o tym neurologowi, który nie stwierdził zaburzeń neurologicznych, skierował mnie on do psychiatry, a ten uznał, że sobie to uroiłem i zalecił mi leczenie neuroleptyczne na schizofrenię, którą u mnie zdiagnozował. Choć wiedziałem i czułem, że diagnoza ta jest błędna, bo nie miałem objawów typowych dla schizofrenii, przez trzy lata zażywałem różnego rodzaju neuroleptyki, przez dwa i pół roku `Klozapol` - najsilniejszy psychotrop na schizofrenię, naiwnie wierząc, że być może to rozwiąże moje problemy. Nadzieja ta okazała się być płonną, a ponadto, prawdopodobnie, to ten lek nasilił zaburzenia myślenia.
Obecnie stosuję terapię ziołową przy użyciu Hyzopu Wodnego i zaburzenia te nie są już tak duże, jak jeszcze przed prawie dwoma miesiącami, kiedy to zacząłem leczenie tym ziołem.
Myślę, że o ile nie ma przeciwwskazań, to optymalny dla Ciebie będzie miłorząb (80 - 160 mg ekstraktu dziennie - przykładowe preparaty masz wymienione w mojej notce na blogu), łyżeczka tranu oraz zalecana dzienna porcja lecytyny dla danego preparatu (czyli 500-1000 mg).
Ale poza tym, jak się odżywiasz? Czy spożywasz produkty odzwierzęce, które zawierają witaminę B12? Jej niedobór może prowadzić do psychicznych schorzeń. O witaminie B12 pisałam trochę tutaj: http://plaszczoobrosla.blogspot.com/2014/06/witamina-b12-cyjanokobalamina.html
-
Voytek, to może zdobądź skierowanie do neuropsychologa, aby ci zrobił testy na pamięć i będzie wiadomo, która część mózgu nawala i może coś podpowie.
Ja też miałem zdiagnozowaną schizofrenię lecz miałem psychozy. Po czasie pojawiły się zab. pamięci i myślenia, które postępowały, a psychiatra kompletnie to ignorował, bo to skutek choroby. Miałem robione eeg, wyszły zmiany padaczkowe w skroni, dostałem leki na padaczkę i lek na krążenie mózgowe i minęły psychozy, jak i zab. pamięci.
Robiłem też testy u neuropsychologa i w testach właśnie wyszła dysfunkcja płata skroniowego i psycholog powiedział, że moje objawy są padaczkowe a nie schizofreniczne.
-
Szkoda, że wcześniej nikt nie zasugerował mi wizyty u neuropsychologa, być może uniknąłbym wielu nieprzyjemnych doświadczeń, a i moja kondycja umysłowa byłaby o wiele lepsza... Dziękuję, 12345! :)
Ciekawe, czy uda mi się zdobyć odpowiednie skierowanie... ;)
-
Ale jaki konkretnie miało by to mieć mechanizm? W jaki sposób taki kompleks związków miałby usunąć płytkę miażdżycową? Publikacji Herbapolu nie posiadam, więc proszę o wyjaśnienie.
W tej chwili też ich nie mam pod ręką, ale przy odrobinie wysiłku z Allegro możesz je zgarnąć za kilka złotych za sztukę, Przy Twoich zainteresowaniach to miałoby sens, aby nie odkrywać Ameryki drugi raz.
Kiedyś tu przepisałam o Rutisolu
http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=799.msg7464#msg7464
Jeśl chodzi o Sklerosan, to jest to mieszanka ziołowa, więc chociażby z tego powodu działa wielokierunkowo. Miała zresztą kilka wariantów historycznych.
Z tego, co pamiętam, kwasy rozpuszczają wapń, składniki wspomagające wątrobę usprawniają gospodarkę cholesterolem i lipidami, morszczyn pobudza tarczycę do pracy, co usprawnia gospodarkę wapniową, a składniki przeczyszczające ułatwiają usuwanie resztek pokarmowych.
Kiedyś czytałam w jakiejś książeczce o bólach głowy, że jak nie wiadomo, co zrobić, to trzeba poprawić trawienie i wydalanie. Pewnie tak to działa.
mnie w jaki sposób jakieś związki (i jakie) mogły by usuwać powstałą już blaszkę miażdżycową.
Myślę, że tego tak się nie wyjaśni - już Kaminskainen pisał o EDTA. To nie jest tak, że się wlewa "Kreta" do rury i wtedy się odtyka. Ale jak to jest w rzeczywistości, to możemy przupuszczać. Jedno wiadomo na pewno - to nie będzie lista typu związek a -> skutek b
No i nie ma gwarancji, że akurat to tak zadziała, bo wiadomo, że stan psychiczny wpływa nawet na kierunek działania niektórych cytokin, co częściowo wyjaśnia i placebo i depresję.
Pozdrowienia :-)
-
Basiu rzadko bywam na tym forum ale jedno zauważyłem. Jest tu kilkoro hejtero-trolli którzy próbują się wykazać a tak generalnie to robią z siebie totalnych głupów. Myślą że coś wiedzą, a tak generalnie nic nie wiedzą. To między innymi dla tego rzadko coś piszę, a być może będę pisał jeszcze rzadziej. Na następnym kursie poproszę doktora by wyjaśnił niektórym tutejszym mądralom dla czego tłuszcze trans szkodzą, a tłuszcze cis nie. To najlepszy sposób by może, zaznaczam może niektórym wyjaśnić jak konformacja przestrzenna wpływa na właściowości biologiczne. Bo niektórzy nie mogą tego jak widać pojąć. Pamiętasz jeden z kursów w tamtym roku a może i dwa lata temu jak doktor przez ponad godzinę wyłożył swoją wizję procesów biologicznych. Szkoda że na tym wykładzie nie było tutejszych trolli choć wątpię by zrozumieli o co doktorowi chodziło.
-
Jest tu kilkoro hejtero-trolli którzy próbują się wykazać a tak generalnie to robią z siebie totalnych głupów. Myślą że coś wiedzą, a tak generalnie nic nie wiedzą. To między innymi dla tego rzadko coś piszę....
Nie karmić troli, nie reagować ..."spuszczać po brzytwie".
-
...dlaczego tłuszcze trans szkodzą, a tłuszcze cis nie. To najlepszy sposób by może, zaznaczam może niektórym wyjaśnić jak konformacja przestrzenna wpływa na właściowości biologiczne.
To jest faktycznie neisłychanie ciekawa i pouczająca sprawa - pokazuje, jak delikatny jest ów "chemiczny kod życia" i jak łatwo go popsuć pchając łapy tam, gdzie nie trzeba.
Jeśli chodzi o "plagę kandydozy" to być może faktycznie ją mamy (wysokoprzetworzona żywność, tryb życia itd.) - a może nakłada się na to jeszcze fala hipochondrii? I wówczas niespecyficzne, typowe dla hipochondryków objawy pasują jak Ulał Bator :)
A zauważmy, że jeśli ma się u człowieka rozwinąć nerwica, to ona się rozwija, zależnie od predyspozycji, od typu osobowości, w określonym kierunku. Jeden zostanie neurastenikiem (jakby z urodzenia), inny hipochondrykiem.
-
Basiu.
Tak się zastanawiam dlaczego niektóre osoby powszechnie uważane za specjalistę w jakieś dziedzinie nie potrafią odpowiedzieć na proste pytania czy wątpliwości.
Jeszcze wczoraj za całe zło świata odpowiadały grzyby, dziś już chyba tłuszcze. Powoli gubię się. Co będzie jutro?
Jest ktoś w stanie to ogarnąć i nam wyjaśnić?
Może zainteresowany?
Dlaczego niektórzy tak się denerwują jak piszę o miejscu w historii, przecież nie napisałem, że obok prof. aronii.
Może warto przemyśleć i zweryfikować to co się napisało zamiast obrażać innych i szukać trolli.
Basia ich z północy raczej nie przywiozła ;D, więc nie rozumiem czemu niektórzy tam szukają pomocy.
-
W tej chwili też ich nie mam pod ręką, ale przy odrobinie wysiłku z Allegro możesz je zgarnąć za kilka złotych za sztukę, Przy Twoich zainteresowaniach to miałoby sens, aby nie odkrywać Ameryki drugi raz.
Z całym szacunkiem Basia ale dyskusja nie polega na ''idź sobie przeczytaj jakąś tam książkę'' - przedstawia się konkrety a jak się ich nie zna to się o nich nie mówi. Ja póki co z wiarygodnych źródeł wiem, że blaszki miażdżycowej od tak się nie usunie i '''kup sobie jakąś książkę i poczytaj'' niestety mnie nie przekonuje.
W skrócie powstawanie blaszki miażdżycowej:
- blaszka powstaje na skutek gromadzenia się w BŁONIE WEWNĘTRZNEJ tętnic (gdzie tętnice mają zawsze błonę zewnętrzną, siateczkową zewnętrzną, wewnętrzną, siateczkową zewnętrzną i przydankę czyli zewnętrzną) cholesterolu i innych lipidów
- monocyty ''jedzą'' sobie chloesterol i przekształcają się w inne komórki wytwarzające mediatory zapalne, uszkadzają śródbłonek i pobudzają miocyty (komórki mięśni) do podziałów i migracji
- lipidy gromadzące się dalej w śródbłonku pobudzają gromadzenie się w tym miejscu makrofagów (komórek żernych, fagocytarnych), fibroblastów i miocytów gładkich (mięśni gładkich)
- następnie miocyty wraz z fibroblastami (kom. tkanki łącznej produkujące kolagen, białka niefibrylarne np. fibronektynę i substancję podstawową - glukozaminoglikany) wytwarzają więcej tkanki łącznej i obładowują się cholesterolem
- taki kompleks przekształca się w blaszkę miażdżycową, która z czasem wapnieje
Tak więc nie wiem jak miało by to od tak zostać usunięte bo wiązało by się to z rozwaleniem tętnicy i krwotokiem wewnętrznym. Przynajmniej ja patrząc na to jak to działa nie wiem. Dlatego proszę o konkretne przykłady, jakie związki i jak miały by działać w tym przypadku bo naprawdę nie uważam się za nieomylną albo nie uważam że moja wiedza jest w 100% aktualna - być może się mylę albo o czymś nie wiem a to jest ciekawe zagadnienie więc chciała bym dowiedzieć się więcej.
-
-
...dlaczego tłuszcze trans szkodzą, a tłuszcze cis nie. To najlepszy sposób by może, zaznaczam może niektórym wyjaśnić jak konformacja przestrzenna wpływa na właściowości biologiczne.
To jest faktycznie neisłychanie ciekawa i pouczająca sprawa - pokazuje, jak delikatny jest ów "chemiczny kod życia" i jak łatwo go popsuć pchając łapy tam, gdzie nie trzeba.
Jeśli chodzi o "plagę kandydozy" to być może faktycznie ją mamy (wysokoprzetworzona żywność, tryb życia itd.) - a może nakłada się na to jeszcze fala hipochondrii? I wówczas niespecyficzne, typowe dla hipochondryków objawy pasują jak Ulał Bator :)
A zauważmy, że jeśli ma się u człowieka rozwinąć nerwica, to ona się rozwija, zależnie od predyspozycji, od typu osobowości, w określonym kierunku. Jeden zostanie neurastenikiem (jakby z urodzenia), inny hipochondrykiem.
O szkodliwości tłuszczy trans chyba każdy wie, nawet przeciętny człowiek nie mający nic wspólnego z tematyką odżywiania bo swego czasu było o tym temacie bardzo głośno :). Co do kandydozy - nie kwestionuję problemu, po prostu to wygląda tak mniej więcej:
- słabo się czuję, mam zmęczenie, coś tam mnie boli
- diagnoza z Internetu: masz kandydozę albo zakwaszenie!
Mnie to nie przekonuje ;).
-
Mechanizm usuwania bądź przynajmniej zmniejszania blaszki musiałby być oczywiście mechanizmem opartym na stopniowym, chemicznym jej "nadkąszaniu" - w przypadku EDTA ma to być chelatacja wapnia (?) ale wyniki i opinie nie są jednoznaczne. Wiadomo, że pęknięcie blaszki prowadzi do zawału - więc nie chodzi o dosłowne "przetkanie żył".
Wiem, że lek ziołowy jest officinalis i że badania mają rygor naukowy itd. - ale pewne rzeczy nie znajdują tam wyjaśnienia, zostaje ów element magii - jak podałem na przykładzie kory wierzbowej :)
-
Padło zdanie : "Z całym szacunkiem Basia ale dyskusja nie polega na ''idź sobie przeczytaj jakąś tam książkę'' - przedstawia się konkrety a jak się ich nie zna to się o nich nie mówi. Ja póki co z wiarygodnych źródeł wiem, że blaszki miażdżycowej od tak się nie usunie i '''kup sobie jakąś książkę i poczytaj'' niestety mnie nie przekonuje."
Ja to zrobiłem. Wyszło mi coś takiego (cytat z wikipedii):"Hipoteza rozwoju miażdżycy traktuje ją jako przewlekłą odpowiedź ścian naczyń o charakterze zapalnym, zapoczątkowaną uszkodzeniem śródbłonka." I dalej tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Mia%C5%BCd%C5%BCyca . Tłumacząc na swój język - jest to przewlekły stan zapalny śródbłonka ze wszystkimi późniejszymi konsekwencjami wymienionymi przez Płaszczobrosłą - coś w rodzaju Leśniowskiego-Crohna w naczyniach krwionośnych.Mój tok postępowania w tej sytuacji byłby następujący:Wygoić śródbłonek, zlikwidować stan zapalny ( metodami wyszukanymi na forum i u Gospodarza ), usunąć z naczyń pozostałości - zaczynając od metod wyszukanych j.w. - m.in. metodą zaproponowaną przez Halinę1.
Co do kandydozy - daje objawy niedostatku energetycznego, jak choroby pasożytnicze, niedoczynność tarczycy, niedobór witaminy D3 i B3, borelioza i inne. Lekarze mają kłopoty z diagnozą, więc pacjenci szukają informacji alternatywnej - m.in. na tym forum. Proponuję jedno - wybór, ocenę zostawić zadającemu pytanie, nie narzucać mu niczego.
P.S Interesuje mnie jak wygląda (przebieg w czasie) kuracja skorupami orzechów - Jolkaj jakbyś była taka dobra - wrzuć więcej info :-)
-
Całkowicie się zgadzam z płaszczoobrosłą, że o szkodliwości tłuszczów trans to wie chyba każdy przeciętniak.
Mam też podobne zdanie co do przeceniania negatywnej roli grzybów. Też już mam dość jak słyszę, że gdy dzieje się coś złego w naszym organizmie to winę ponoszą grzyby.
Istnieją przecież m.in. bakterie, wirusy, hormony, enzymy. Ich brak czy nadmiar powoduje chyba większość naszych dolegliwości.
-
Nie jestem zielarzem ale leczę sie obecnie ziołami i stąd bierne sledzenie forów w celu obserwacji nowości na "rynku zielarskim". Tym razem zabiorę jednak głos bo dyskusja na temat kandydozy dotyka bardzo poważnego problemu: "co ma zrobić pacjent" ?
W idealnym świecie wyglądałoby to tak: Jestem chory, idę do lekarza, ten na podstawie swojej wiedzy zleca badania a ich wyniki jednoznacznie rozstrzygają i diagnozują chorobę. Otrzymujemy lek i jestesmy zdrowi. Niestety, nie zyjemy w idealnym świecie.
Nie znam sie na medycynie ale jestem chory na boreliozę więc chorobę tę mam dość dobrze przestudiowaną. Idziemy do lekarza, ten zazwyczaj zleca test Elisa o bardzo niskiej dokładności i przepisuje antybiotyk, najczęsciej na 1-2 miesiące. Koniec leczenia, bez względu na efekt. Może być leczenie trochę dłuższe, poparte testem WB jak u mnie by po ok. 7 miesiącach lekarz rozłożył ręce stwierdzając, że nie sensu dalej brać antybiotyków. Wyraził tym samym swoją bezradność. I jak się tu dziwić, że ludzie szukają porad w internecie ? Co jest w tym leczeniu lepszego od intuicji gumppka ?
Testy są niedokładne, leczenie niejasne. Są dwie uznawane przez wszystkich zasady:
1. Mozna być zdrowym ale mieć przeciwciała borelli.
2. Można być chorym ale nie mieć przeciwciał.
Dlaczego więc oczekiwać, by leczenie przez lekarza na tej podstawie było bardziej wiarygodne niż leczenie zielarza na podstawie intuicji. Lekarze ILADS nawet zlecają bardzo mocne terapie antybiotykowe mając przed sobą ujemne testy na boreliozę. Co ma zrobić chory ? Piszę o boreliozie ale to samo możemy odnieść do kandydozy. Badania niedokładne, leczenie nieskuteczne. Testy niewiarygodne, objawy podobne do wielu chorób. A w niektórych przypadkach okaze sie na końcu, że to nerwica albo odkryje się jakąs nową bakterię jak niedawno przy okazji chorób odkleszczowych.
Ktoś tu napisał, że istnieje w internecie szał na candidę. Dziwne, że sledząc fora o boreliozie identycznie ten sam zarzut przeczytałem setki razy, że jest szał na boreliozę. Wszyscy mają na wszystkie choroby szał - ale co mają robić ?
Leczenie ziołami intuicyjne jest o tyle bezpieczne, że zioła działają kompleksowo i lecząc się na candidę i tak działamy na bakterie. Nawet jeśli nie jesteśmy przekonani co głównie nam dolega. Działając po omacku, na wyczucie ale przy bezradności medycyny standardowej jest to przynajmniej jakąś szansa dla chorych. Polegając na lekarzach, musiałbym w tej chwili pogodzić się na spore cierpienie do końca życia. Na ziołach, także tych grzybobójczych, funkcjonuję w miarę dobrze od 2 miesięcy. Mimo zdarzających się dołków formy i tak jest lepiej niż na antybiotykach. Nie wiem jak będzie dalej, może się wkrótce okazać, że polegnę w tej walce. Jednak zasada dzialania ziół dalej wiekszą szanse niż walenie na oślep antybiotykami.
-
Na ziołach, także tych grzybobójczych, funkcjonuję w miarę dobrze od 2 miesięcy. Mimo zdarzających się dołków formy i tak jest lepiej niż na antybiotykach. Nie wiem jak będzie dalej, może się wkrótce okazać, że polegnę w tej walce. Jednak zasada dzialania ziół dalej wiekszą szanse niż walenie na oślep antybiotykami.
Nie polegniesz. Działając w ten sposób - stosujesz zasadę ograniczonego zaufania, wzbogacasz leczenie o argumenty, których lekarze nie używają - zioła. Obserwując siebie w trakcie tego - nie użyjesz argumentów, które Tobie będą szkodziły- zauważysz to. Może dorzuć do tego jeszcze działania poprawiające własną odporność np. dbałość o poziom witaminy D3. Organizm z chorobą powinien walczyć też sam, my powinniśmy mu tylko pomagać.
-
Na ziołach, także tych grzybobójczych, funkcjonuję w miarę dobrze od 2 miesięcy. Mimo zdarzających się dołków formy i tak jest lepiej niż na antybiotykach. Nie wiem jak będzie dalej, może się wkrótce okazać, że polegnę w tej walce. Jednak zasada dzialania ziół dalej wiekszą szanse niż walenie na oślep antybiotykami.
Nie polegniesz. Działając w ten sposób - stosujesz zasadę ograniczonego zaufania, wzbogacasz leczenie o argumenty, których lekarze nie używają - zioła. Obserwując siebie w trakcie tego - nie użyjesz argumentów, które Tobie będą szkodziły- zauważysz to. Może dorzuć do tego jeszcze działania poprawiające własną odporność np. dbałość o poziom witaminy D3. Organizm z chorobą powinien walczyć też sam, my powinniśmy mu tylko pomagać.
Ja troche dodam do leo bo oprócz tego że " organizm z chorobą powinien walczyć też sam, my powinniśmy mu tylko pomagać " my powinniśmy mu też nie przeszkadzać. Tu myślę o braniu leków zapisywanych na strzał lub pudło przez lekarzy.
Nakręcanie się chorobami, objawami jest bardzo proste, wielu ludzi tak ma. Dla wielu ludzi jest to też szansa by wczuć się w siebie, nie zbagatelizować czegoś co nam się odbije za dekadę czy kiedykolwiek.
Halina ile można przechowywać ten napar orzechowy? Heh mi się chyba raptownie poprawiło myślenie i zniknęło przyćmienie bo już się ze dwa razy od rana poprztykałam z Lubym o odwieczną harówkę w kuchni i nierówne równouprawnienie :P Donoszę że nadal pulsuję w skroniach ale jakby mniej zauważalnie :)
Orzechów teraz masa, naprawdę polecam wypróbować napar z 1strony :)
-
Aha ja oczywiście ciągle nawiązuję do tego przepisu :) :)
Takie sytuacje powoduje często grzybica (candydoza). Masz ciąg na słodycze?
Polecałabym następująca kurację:
Oczyszczanie naczyń mózgowych wg Achmedowa
Przy sklerozie (miażdżycy)naczyń mózgowych z nadciśnieniem, zawrotami głowy, drętwieniem rąk lub nóg często jest stosowany prosty domowy sposób. Skorupy 15 włoskich orzechów gotować w szklance wody przez 15 minut, przy bardzo słabym wrzeniu. Po tym okresie gorący wywar wlać do termosu i pozostawić na 2 godziny. Po odcedzeniu skorupek nie wyrzucać, tylko ponownie zalać szklanką wody (skorupki powinny być przykryte) gotować przez 15 minut, wrzący wywar natychmiast przenieść do termosu, pozostawić na 2 godziny. Wywary zmieszać. Przechowywać w lodówce.
Przyjmowac po 1 stolowej łyżce 3 razy dziennie, 20 minut przed jedzeniem.
Czas leczenia 1 miesiąc.
-
Z całym szacunkiem Basia ale dyskusja nie polega na ''idź sobie przeczytaj jakąś tam książkę'' - przedstawia się konkrety a jak się ich nie zna to się o nich nie mówi. Ja póki co z wiarygodnych źródeł wiem, że blaszki miażdżycowej od tak się nie usunie i '''kup sobie jakąś książkę i poczytaj'' niestety mnie nie przekonuje.
W skrócie powstawanie blaszki miażdżycowej:
[...]
Masz oczywiście rację, jesli chodzi o mechanizm powstawania blaszki miażdżycowej.
Nadal nie rozumiem, skąd jest ta absolutna pewność, że się nie da tego zmienić.
***
Podstawowe badania nad mieszankami ziołowymi Herbapolu były robione w latach późnych 40-tych i dalej 50-tych. Wtedy raczej nie znano pojęć makrofagów, interferonu, cytokin i tak dalej.
Mieszanki były komponowane na podstawie obowiązujących farmakopei, doświadczeń praktycznych i zdrowego rozsądku.
Badania polegały na tym, że dawano do picia chorym ludziom, najczęściej w szpitalach, bo była kontrola podawania i patrzono, czy i o ile się poprawia. W sumie to wszystko były tradycyjne zioła, z ugruntowaną praktyką ich stosowania zawartą w farmakopeach.
Obecnie w sumie robi się coś podobnego, tylko z jakiegoś powodu to musi kosztować miliony złotych na badany lek i na dodatek częścią zabawy jest to, że część pacjentów tego leku ogółem nie dostaje, a lekarz leczący o tym nie wie i to się nazywa etyką.
W październiku będę miec pod ręką książki, o których myślałam i wtedy wrzucę cytaty, o których myślę. Nadal uważam, że przy Twoich zainteresowaniach i zapałach oświeceniowych, byłoby dobrze, abyś je sobie sprawiła.
Zgadzam się z tym, co pisze Leo, że najprawdopodobniej mechanizm działania polega na jednoczesnej odbudowie naczyń krwionośnych, nadgryzaniu wapna i kitu tłuszczowego. Zgadza się, że oderwany kawałek miażdżycowego kitu może spowodować atak serca - typowe przykłady to nagłe zgony bardzo wysportowanych i aktywnych fizyczne osób w czasie intensywnego treningu lub tuż po.
Zgadzam się, że do końca najprawdopodobniej nie poznamy do końca mechanizmu działania ziół, ponieważ nie znamy nawet mechanizmów działania naszych komórek, a cóż dopiero w połączeniu z zespołami substancji obcych.
Kaminskainen to nazywa z przymróżeniem oka magią, a współcześnie stwierdzono, że w zasadzie, to mało wiemy i mimo, że wiedzy przybywa, to i tak mało wiemy.
W Wikipedii jest ciekawy artykuł na temat teorii niebezpieczeństwa:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Teoria_niebezpieczeństwa
Wszystko wskazuje na to, że nie prędko zrozumiemy, na czym to wszystko polega.
***
Wracając do problemu Sir Voytka, to ja bym chyba nie kombinowała z miłorzębem bez wykluczenia teorii mikrowylewu.
Chyba lepiej byłoby najpierw popracować nad stanem naczyń krwionośnych.
Pozdrowienia :-)
-
Z całym szacunkiem Basia ale dyskusja nie polega na ''idź sobie przeczytaj jakąś tam książkę'' - przedstawia się konkrety a jak się ich nie zna to się o nich nie mówi. Ja póki co z wiarygodnych źródeł wiem, że blaszki miażdżycowej od tak się nie usunie i '''kup sobie jakąś książkę i poczytaj'' niestety mnie nie przekonuje.
W skrócie powstawanie blaszki miażdżycowej:
[...]
Masz oczywiście rację, jesli chodzi o mechanizm powstawania blaszki miażdżycowej.
Nadal nie rozumiem, skąd jest ta absolutna pewność, że się nie da tego zmienić.
***
Podstawowe badania nad mieszankami ziołowymi Herbapolu były robione w latach późnych 40-tych i dalej 50-tych. Wtedy raczej nie znano pojęć makrofagów, interferonu, cytokin i tak dalej.
Mieszanki były komponowane na podstawie obowiązujących farmakopei, doświadczeń praktycznych i zdrowego rozsądku.
Badania polegały na tym, że dawano do picia chorym ludziom, najczęściej w szpitalach, bo była kontrola podawania i patrzono, czy i o ile się poprawia. W sumie to wszystko były tradycyjne zioła, z ugruntowaną praktyką ich stosowania zawartą w farmakopeach.
Obecnie w sumie robi się coś podobnego, tylko z jakiegoś powodu to musi kosztować miliony złotych na badany lek i na dodatek częścią zabawy jest to, że część pacjentów tego leku ogółem nie dostaje, a lekarz leczący o tym nie wie i to się nazywa etyką.
W październiku będę miec pod ręką książki, o których myślałam i wtedy wrzucę cytaty, o których myślę. Nadal uważam, że przy Twoich zainteresowaniach i zapałach oświeceniowych, byłoby dobrze, abyś je sobie sprawiła.
Zgadzam się z tym, co pisze Leo, że najprawdopodobniej mechanizm działania polega na jednoczesnej odbudowie naczyń krwionośnych, nadgryzaniu wapna i kitu tłuszczowego. Zgadza się, że oderwany kawałek miażdżycowego kitu może spowodować atak serca - typowe przykłady to nagłe zgony bardzo wysportowanych i aktywnych fizyczne osób w czasie intensywnego treningu lub tuż po.
Zgadzam się, że do końca najprawdopodobniej nie poznamy do końca mechanizmu działania ziół, ponieważ nie znamy nawet mechanizmów działania naszych komórek, a cóż dopiero w połączeniu z zespołami substancji obcych.
Leo to nazywa z przymróżeniem oka magią, a współcześnie stwierdzono, że w zasadzie, to mało wiemy i mimo, że wiedzy przybywa, to i tak mało wiemy.
W Wikipedii jest ciekawy artykuł na temat teorii niebezpieczeństwa:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Teoria_niebezpieczeństwa
Wszystko wskazuje na to, że nie prędko zrozumiemy, na czym to wszystko polega.
***
Wracając do problemu Sir Voytka, to ja bym chyba nie kombinowała z miłorzębem bez wykluczenia teorii mikrowylewu.
Chyba lepiej byłoby najpierw popracować nad stanem naczyń krwionośnych.
Pozdrowienia :-)
Stety i niestety teraz badania wyglądają tak, że musi być grupa kontrolna. Może nie jest to do końca etyczne (z drugiej strony badani na pewno wyrażają zgodę na takie eksperymenty) ale za to daje większy poziom wiarygodności.
Czekam na cytaty z książki :). Oby faktycznie prawdą było, że blaszkę da się usunąć bez ingerencji chirurgicznej.
-
W kontekście kolejnych wiadomości coś mi się nasunęło. Kiedyś rozpracowywałem na swój użytek temat ostrożnia polnego. Wywar zastosowany zewnętrznie - ma piękne działanie oczyszczające. B. ładnie i szybko oczyszcza skórę z martwego naskórka łącznie z łojem - efekt niesamowity - polecam wypróbować np. na stopach. W ten sposób pozbyłem się grzyba ze stóp. Nalewka - wyczytałem, że ma silniejsze działanie niż wyciągi wodne. Spróbowałem - wewnętrznie ~10ml . Zadozowałem wieczorem. Dobę nie spałem, rano w pracy byłem na dobrym chodzie, jeszcze wieczorem były kłopoty z zaśnięciem. Z opisu doktora: http://rozanski.li/?p=806 takie działanie nie wynika. W ogóle spójrzcie na komentarz Romana M. pod opisem - tylko jedno słowo - jak na możliwości pana Romana - szok- chyba coś ukrywają :-). Pytanie: czy to działanie oczyszczające przeniosłoby się do wewnątrz przy stosowaniu w postaci nalewki ? W ogóle to nalewka z ostrożenia dobrze się komponuje z nalewką z cytryńca (mieszanina 1:1) jeśli chodzi o wspomaganie pracy mózgu - też polecam do spróbowania.
-
Tomek.
W chyba żadnej chorobie nie jest idealnie.
Zgadzam się, że testy w boreliozie są kiepskie ale poza elisą i WB ,możesz sobie zrobić np. LTT, CD57, PCR.
Ale podstawą jest diagnoza kliniczna.
Prawie zawsze po 6 miesiącach lekarz rozkłada ręce, sam wiem o tym doskonale.
Ja nie przeczę, że intuicja o której piszesz jest ważna jest zdecydowanie bardziej ważniejsza jest wiedza medyczna czy zielarska, taka normalna, naukowa, weryfikowalna.
Stosowanie takiej intuicji przypomina mi diagnozowanie a potem leczenie wielu chorych na boreliozę jako chorych na SM czy RZS.
Jeśli ktoś leczy w Tobie grzybicę to nie masz szans wyzdrowieć na boreliozę.
Chyba, że leczysz się olejkami to wtedy jest szansa.
Oczywiście nie ma tych 2 zasad o których piszesz bo ciężko jest określić kto jest chory kto zdrowy, kto jest tylko zarażony a przede wszystkim nie uwzględniłeś objawów które są decydujące.
Ja osobiście mogę być nawet chory według testów byle bezobjawowy.
-
Janek:
Zakładam, że mam boreliozę. Nie wiem jednak co mogę mieć przy okazji tej choroby gdy krętek poprzestawiał mój układ odpornościowy i do głosu mogło dojść co innego. Objawy boreliozy są podobne do objaów np. grzybicy. Tylko nie wiemy czy za te np. wszystkie 10 objawów które mam odpowiada borelioza czy przykładowo 2 z nich to grzybica. Czy grzybica nie utrudnia organizmowi walki z krętkiem. Do tego mam też objawy układu pokarmowego, podobne do grzybicy. W 100% nigdzie tego nie potwierdzę. Lepiej więc leczyć się ziołami na grzybicę i równocześnie przyjmować zioła bakteriobójcze na boreliozę. Plus oczywiście zioła na układ odpornościowy i zdrowa dieta. To chyba jedyne rozwiązanie jakie mi pozostało, nie licząc desperackiego ILADS.
-
Jeśli ktoś leczy w Tobie grzybicę to nie masz szans wyzdrowieć na boreliozę.
Chyba, że leczysz się olejkami to wtedy jest szansa.
Grzybicę też się leczy olejkami.
Pozdrowienia :-)
-
W kontekście kolejnych wiadomości coś mi się nasunęło. Kiedyś rozpracowywałem na swój użytek temat ostrożnia polnego. Wywar zastosowany zewnętrznie - ma piękne działanie oczyszczające. B. ładnie i szybko oczyszcza skórę z martwego naskórka łącznie z łojem - efekt niesamowity - polecam wypróbować np. na stopach. W ten sposób pozbyłem się grzyba ze stóp. Nalewka - wyczytałem, że ma silniejsze działanie niż wyciągi wodne. Spróbowałem - wewnętrznie ~10ml . Zadozowałem wieczorem. Dobę nie spałem, rano w pracy byłem na dobrym chodzie, jeszcze wieczorem były kłopoty z zaśnięciem. Z opisu doktora: http://rozanski.li/?p=806 takie działanie nie wynika. W ogóle spójrzcie na komentarz Romana M. pod opisem - tylko jedno słowo - jak na możliwości pana Romana - szok- chyba coś ukrywają :-). Pytanie: czy to działanie oczyszczające przeniosłoby się do wewnątrz przy stosowaniu w postaci nalewki ? W ogóle to nalewka z ostrożenia dobrze się komponuje z nalewką z cytryńca (mieszanina 1:1) jeśli chodzi o wspomaganie pracy mózgu - też polecam do spróbowania.
Leo :)
Bardzo interesujący opis. Nie ma jak coś, co zostało wypróbowane na własnej skórze ;)
Zaciekawiła mnie opisana przez ciebie kuracja. Mam jednak w związku z nią prośbę. Czy możesz nieco przybliżyć sprawę nalewki ? Robiłeś ją z ziela, czy korzenia, czy całej rośliny. Jakie stężenie alkoholu stosujesz i inne takie bajery, bez których ani rusz :)
Od razu dołączam podziękowania. :)
-
Nalewka na zielu - upchane do słoika nie za luźno, nie za ciasno, zalane alkoholem 50-60%. Działanie na mózgownicę sprawdzone - do porannej kawy łyżeczka, nawet dosyć smaczne. W mieszance z cytryńcem działa lepiej - człowiek nie jest taki pobudzony, jaśniejsze myślenie. Działanie oczyszczające od wewnątrz to tylko mój domysł, znak zapytania, ale kto wie - kiedyś to ziółko było popularne pod nazwą czarcie żebro (razem z ostrożeniem warzywnym).
-
Basiu.
Właśnie o to chodzi, że olejki jako jedyne zabijają i to naprawdę skutecznie i bakterie i grzyby.
-
Właśnie o to chodzi, że olejki jako jedyne zabijają i to naprawdę skutecznie i bakterie i grzyby.
No ale jakby taka kuracja miała wyglądać, skoro mówi się, że olejki eteryczne (o takich mówimy?) nie powinny być stosowane wewnętrznie?
-
Właśnie o to chodzi, że olejki jako jedyne zabijają i to naprawdę skutecznie i bakterie i grzyby.
No ale jakby taka kuracja miała wyglądać, skoro mówi się, że olejki eteryczne (o takich mówimy?) nie powinny być stosowane wewnętrznie?
. Przede wszystkim wewnętrznie. Stąd pewnie nasze nieporozumienie co do jakości dr Beta.
-
Właśnie o to chodzi, że olejki jako jedyne zabijają i to naprawdę skutecznie i bakterie i grzyby.
No ale jakby taka kuracja miała wyglądać, skoro mówi się, że olejki eteryczne (o takich mówimy?) nie powinny być stosowane wewnętrznie?
Z tego co wiem skuteczne na bakterie jest palenie kory brzozy i wdychanie dymu, właśnie ze względu na olejki eteryczne. Jest sporo osób która się wyleczyła dzięki temu z gronkowca.
-
Klaro.
Wszystko zależy od tego kto mówi i czy potrafi uzasadnić swoje stanowisko.
Podobno "olejki terapeutyczne" można stosować wew.
Donadarrion.
A ja sprawdziłem wielokrotnie, że większość problemów da się rozwiązać stosując olejki tylko zew.
Na pewno nie ma problemu z parudniowym wew stosowaniem olejków, choć powiem szczerze dawki jakie podaje nasz Gospodarz przyprawiają mnie czasem o gęsią skórkę.
Płaszczoobrosła.
Zupełnie nie rozumiem po co stosować tak nieefektywny sposób.
Przecież dużo prostsze będą inhalacje.
-
Płaszczoobrosła.
Zupełnie nie rozumiem po co stosować tak nieefektywny sposób.
Przecież dużo prostsze będą inhalacje.
Możliwe, że ma sens to palenie kory, przecież to nie tylko wdycha się olejki, ale też i nadpalone żywice i wiele innych składników unoszących się z dymem. Pewnie sa tam różne węglowodory, przed którymi nas właśnie nasza unijna niania chce obronić, abyśmy nie mieli tego w wędzonkach. Jeśli te składniki konserwują mięso, czyli zabijają bakterie, to ma sens.
Po prostu trzeba uważać, by nie oparzyć sobie dróg oddechowych i oczu.
Pozdrowienia :-)
-
Co do usuwania blaszki miażdżycowej, czucia się lepiej po niektórych ziołach i chelatacji, cytuję pewnego chemika:
O chelatacji kiedyś czytałem - chelatowanie wapnia rozmiękcza blaszkę miażdżycową, pozwalając krwi przeciskać się przez zwężone miejsca. Dlatego osoby z problemami z krążeniem mogą po chelatacji poczuć szybką poprawę. Zarazem jednak blaszka miażdżycowa nie jest wcale usuwana i nadal przyrasta, dlatego poprawa jest krótkotrwała a kolejne chelatacje mają coraz słabsze działanie.
W dodatku z chelatacją wiąże się kilka niebezpieczeństw - wyciąga ona z organizmu większość metali, mogąc doprowadzić do nagłych niedoborów. Ponadto niektórzy szarlatani zamiast EDTA-wapniowego używają EDTA-sodowego. W takich warunkach następuje przede wszystkim chelatacja wapnia i magnezu, a nagły spadek ilości tych metali w osoczu zaburza rytm serca aż do zapaści.
-
Chelatacja za pomocą wlewów dożylnych jest rzeczą przynajmniej dziwną.
W Międzyborowie nasz Gospodarz też tak mówił - w końcu wprowadza się zupełnie obcy związek i jeśli to działa, to, jak Twój znajomy pisze, jest to niewybiórcze.
Pozdrowienia :-)
-
Co się dzieje dalej w temacie? Ja właśnie wietrzę mieszkanie bo znowu spaliłam ponad 2 kg róży do ususzenia.
Zastanawiam się jak wytłumaczyć mężowi że potrzebujemy zakupić czujkę przeciwzadymieniową. Wczoraj zapaliłam garnek. Syn się wkurza że mówi mi po kilka razy o czymś a ja ledwo się odkręcę i już nie pamiętam. Nie przesadzam...ostatnio zbudził mnie dym po 24. Podsuszałam bez w piekarniku. Syn spał w pokoju obok, męża nie było. Zanim wrócił zdążyłam umyć mopem wszystkie ściany, meble... To jednak nie zmienia faktu że często czuję lęk wychodząc z domu. Wracam po ileś razy i sprawdzam. Przez zaburzenia z pamięcią musiałam rzucić pracę bo zwyczajnie nie wyrabiałam się w podstawowych obowiązkach. No tak być nie może, ja mam 34 lata.
-
ło kurde :-[ a ja panikuję, że mam zaniki pamięci jak nie pamiętam czy zamknąłem drzwi przed wyjściem do pracy lub czy zakręciłem butle po pracy z migomatem. (32l.)Jednak odkryłem coś zupełnie ciekawszego, mianowicie zastanów się co pamiętasz z dnia doskonale :D, ja odkryłem (co logiczne), że za tym co zapamiętuje stoi (powiedzmy) nagroda. Teraz dużo drążę tematów o ziółkach i tym co zawierają i jak to ma się do metabolizmu, bo np.: chcę mieć więcej cm w łapie(nagroda). Dużo czytam i sporo pamiętam z tego i to co dzień coś nowego koncentrując się mocno nad materiałem. Nie pamiętam dalej czy rano zamknąłem drzwi :-D, bo sie na tym nie skupiam i mózg uważa, że to mi nie potrzebne do cm w łapie. Wystarczy, że coś nie zagra w rytuale zamykania drzwi, kota przytnę lub cos, pamiętam kilka tygodni. Myślę, że gubi Cię rutyna albo masz myśli spowite jakimiś tematami, które,,zżerają Ci RAM'' :D. Albo nastawiaj przypominajkę w telefonie co 15 min, albo zmieniaj coś w swoim otoczeniu co Ci przypomni o piekarniku za ;) nim piekarnik zmieni otoczenie dymem
-
Prosze nie zapominac ze jedzenie miesa zanieczyszcza krew a tym samym mozg.
-
Ja właśnie wietrzę mieszkanie bo znowu spaliłam ponad 2 kg róży do ususzenia.
A ja mam na koncie 6 (tak, sześć) zjaranych emaliowanych, nowych garnków :'( mimo, że mam płytę indukcyjną z timerem (jakoś wtedy zapomniałam nastawić...) :D :D :D
-
To prawda że żyję schematycznie, w tzw znienawidzonym "komforcie" -czytaj skorupie. Moja dawna praca sprawiala mi niesamowitą radochę, wyzwania zmieniające się od jednego telefonu szefa czy zwyczajnie robienie dwóch kroków dalej niż było mi wolno. Słowa "nie możesz" zwyczajnie mnie nakręcały. Teraz jak mam pojechać do centrum miasta to odwlekam to w nieskończenie. Jeszcze kilka lat temu musiałam przynajmniej dwukrotnie w tygodniu tankować auto i bez zmrużenia oka ruszyć by o coś zawalczyć. Teraz w sumie nie mam celu..a to mnie męczy najbardziej.
Kiedyś potrafiłam wybuchnąć na wszystko czy zajechać się na siłowni. Działałam. Teraz otoczenie twierdzi że niewiele mówię, jeszcze mniej sie staram rzucic w oczy.
Prawda jest też taka że mam sobie za złe że więcej mogłam być dzieckiem mojej mamy. Wiele lat choroby i ciągłej odmowy "bo juz wiecej nic nie możemy" lekarzy, przerzutów, życia na odległość, niewątpliwie pozostawiło duże poczucie winy dla mojej osoby. Może to mnie tak gryzie. Może to że w tym czasie też rzuciłam pracę z braku wiary w siebie. Takie tam sobie kopanie samej siebie. Nie wpadłam jeszcze na pomysł jak można to z siebie wykrzyczeć.
Z czysto technicznych. Mam minutnik w kuchni. Nie wiem czy go nie słyszę czy nie ustawiam. Jakoś się tak dzieje że fajczę różności. Mam w bloku dwie babcie. Za każdym razem jak sie widzimy pytają z nieskrywaną ciekawością "czy taki ładny piesek to mieszka w tym bloku?" dla mnie to zatrważające :( no ale one mają ponad 80tkę.
Kupiłam orzechy, znowu nastawię napar. Działać trzeba. Jakby diagnostyka laboratoryjna w Polsce nie była taka droga, i jakbyśmy mieli lekarzy którzy umieją coś wyczytać z wyników laboratoryjnych ...to pewnie zrobiłabym pełen profil tarczycowy, krzywą insulinowa i glukozową ( przeszłam cukrzycę ciężarnych) i grzybicowy. To takie gdybanie 8)
-
Jolkaj - ćwiczyłem to kiedyś, tak, że trochę mogę o tym powiedzieć.Spróbuj prostej rzeczy: łyżka wiórków kokosowych wieczorem przed spaniem, łyżka wiórków przy porannej kawie. U mnie przełożyło się to na lepsze spanie w nocy i lepsze funkcjonowanie w dzień. Wiórki działają od strony energetycznej. Inny sposób: łyżeczka pieprzu cayenne ( np. wymieszana ze śmietaną) + tabletka miłorzębu rano - to działa przez rozszerzenie naczyń wieńcowych m.in. mózgowych i w ten sposób poprawiane jest funkcjonowanie mózgownicy. Można oba sposoby zastosować równolegle.
Jeszcze jedno - teraz jest wrzucane na forum sporo informacji o jodzie - przejrzyj to. Też może być pomocne.
-
jolkaj, Wszechświat daje nam zawsze to, co jest dla nas w danym momencie najlepsze i co sprawi, że będziemy się rozwijać. Twoja mama miała swoją ścieżkę. Ty masz swoją. Nie gdybaj, tylko żyj teraz tak, jak potrafisz najlepiej. Doświadczenia są Twoją wiedzą i siłą.
Życie ma różną dynamikę i jeżeli wyhamowujesz to znaczy, że masz wyhamować. Inne rzeczy mogą poczekać. Nie rób nic na siłę. Krzyczeć też nie musisz. Nic nie musisz. Po prostu bądź. Bądź sobą bez spełniania oczekiwań otoczenia. Celem jest sama droga.
I przestań zamartwiać się laboratoriami. Ciałem. Wyniki to tylko liczby. Kto sie martwi, ten jest martwy. Weź głęboki oddech nosem i wypuść powietrze ustami. I już. ;)
-
No. Jak to mawia mój mąż " ty nie umiesz chorować z godnością" co idąc dalej to faktycznie mam katar i kaszel i mam nakaz siedzenia w chacie i psychika mi siada. Tak poważnie. Wyprowadziłam się z domu 15 lat temu. Zostawiłam dom i rodzinę z którą do tej pory jestem mocno związana. Nie sądzę żeby był na tym świecie ktoś kto czasami nie pożałuje tego że śmierć przyszła nie wtedy i za szybko. Ach styka z opowieści. Dziekuję Wam za wysłuchanie :)
Od jutra wracam do picia naparu z orzechów. Przerwę mam od piątku, czyli początku przeziębienia.
Odnośnie wentylowania mózgu. Ostatnio mam ciąg na ostre papryczki. Uroslo mi tego patałajstwa kilka kilo. Niektóre są do tego stopnia palące że po wbiciu uzębienia dostaję czkawki :)
Natomiast kwestia jodu. Przyjmuję jodid 100 wg zaleceń endo. Moja tarczyca nie wróciła jeszcze do stanu prawidłowego. Możliwe że jodu wciąż jest zbyt mało i starcza tylko na braki tarczycowe. Basia kiedyś zaleciła mi sprawdzać temperaturę. No czasami mam 36,3 ale zazwyczaj niżej. Wg lekarza endo" taki urok"
-
Widzisz, Twój mąż Cię przejrzał, mówiąc, że nie umiesz chorować z godnością. Choroba to część procesu i jeśli ją zaakceptujesz, nie będziesz nakręcać sobie nowych.
-
Clara - potrafisz pocieszać innych..., aż ciarki mnie przeszły.
-
Clara - potrafisz pocieszać innych..., aż ciarki mnie przeszły.
Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli...?
-
Dziewczyna ma problemy ze zdrowiem, jest w żałobie, nie do końca mąż potrafi zrozumieć jej problemy - a Ty piszesz, że maż ją przejrzał.
Wiem, że miałaś dobre intencje, ale czasami nie wychodzi. Raczej nie wiesz czym jest choroba - cierpienia nie da zaakceptować się.
-
Nie miałam na myśli, że ma akceptować cierpienie, tylko dać sobie luz i pozwolić na zwolnienie rytmu jeśli organizm się tego domaga, chciałam jej dać do zrozumienia, że może się ze sobą pieścić, tym bardziej, że mąż jej na to pozwala. Tak przynajmniej zrozumiałam.
Sama kiedyś nie dałam sobie czasu na przechorowanie infekcji i zrobiła się z tego choroba przewlekła.
-
Heh Dziewczyny, obie jesteście na tej samej drodze :) Mężuś jak choruje to kładzie się deską i pozwala sobie usługiwać, ba! Rozpływa się w chorobie. Ja jak zachoruję to wymyślam tysiące ziółek, sposobów i innych "magicznie mnie uzdrawiających" rzeczy żeby tylko z rana móc wyjść na dwór i nie musieć leżeć w domu. No szlag mnie z tej niemocy trafia..i dochodzi hipochondria. Nie jest źle a zrozumienie dla swoich sposobów radzenia sobie z choróbskami pielęgnujemy od 15 lat ;D
Także pokój i harmonia :)
Ściskająca :)
-
Clara - chyba nie uraziłam Cię, to tylko drobna wymiana zdań :). Przepraszam.
Jolkaj - Ty powielasz moją historię:
- chore zatoki
- obniżona temperatura
- problemy z myśleniem
- niedoczynność tarczycy
- niechęć do prowadzenia samochodu
- wieloletnia hipochondria
Gdybym poczytała więcej Twoich wpisów, to pewno znalazłabym więcej podobieństw. Może to borelioza, którą ziołami trzymasz w ryzach. To wstrętne choróbsko bardzo często niszczy również tarczycę.
-
Raczej nie wiesz czym jest choroba - cierpienia nie da zaakceptować się.
Da się, a choroba jest Twoim przyjacielem, bo ujawnia obszar życia, który wymaga uzdrowienia. Psychicznego uzdrowienia. Choroby nie leżą na ulicy i się nie przyczepiają, przecież. ;)
-
ło kurde :-[ a ja panikuję, że mam zaniki pamięci jak nie pamiętam czy zamknąłem drzwi przed wyjściem do pracy lub czy zakręciłem butle po pracy z migomatem.
To akurat bardziej wygląda na natręctwa.
-
Prosze nie zapominac ze jedzenie miesa zanieczyszcza krew a tym samym mozg.
Wszystko co zawiera toksyny zanieczyszcza organizm, w tym same zioła bo w czasach kiedy wszędzie są większe lub mniejsze zanieczyszczenia środowiska mało co jest naprawdę ''czyste''.
-
Heh Dziewczyny, obie jesteście na tej samej drodze :) Mężuś jak choruje to kładzie się deską i pozwala sobie usługiwać, ba! Rozpływa się w chorobie. Ja jak zachoruję to wymyślam tysiące ziółek, sposobów i innych "magicznie mnie uzdrawiających" rzeczy żeby tylko z rana móc wyjść na dwór i nie musieć leżeć w domu. No szlag mnie z tej niemocy trafia..i dochodzi hipochondria. Nie jest źle a zrozumienie dla swoich sposobów radzenia sobie z choróbskami pielęgnujemy od 15 lat ;D
Także pokój i harmonia :)
Ściskająca :)
Z tego co piszesz to wygląda jakbyś miała depresję. Dlatego też warto spróbować wizyty u psychiatry, psychologa i jakichś ziół przeciwdepresyjnych (dziurawiec, bakopa) + witamina B12, B6, magnez, tran.
-
Płaszczoobrosła, Twoje oczka czasami Cię mylą 8)
Proponuję wrócić do tematu co wykombinować żeby lepiej i efektywniej się myślało :)
-
Renia, przeprosiny przyjęte. :)
-
ło kurde :-[ a ja panikuję, że mam zaniki pamięci jak nie pamiętam czy zamknąłem drzwi przed wyjściem do pracy lub czy zakręciłem butle po pracy z migomatem.
To akurat bardziej wygląda na natręctwa.
coś w tym jest :-)
ogarnąłem temat zamuły porannej :-) (może pomoże) mianowicie od długiego czasu było tak, że budziłem się zamulony jak bezpański staw, za dnia jak widmo głowa boli do 15, 4 kawy na rozruch mózgownicy, na wszystko reagowałem złością, po pracy 2 godz drzemki aby potem w półśnie rozpalić w piecu umyć się zjeść coś i spać . Puki co wydaje się winnym najbardziej telefon, bo ma drzemki. Z lenistwa ustawiałem drzemki co 15 min i tak mogłem w ciepełku pod kołderką i 2 godzi wstawać i zasypiać. O dziwo nawet jak tak robiłem, to pomagał sok z 1/2 cytryny z wodą na pusty żołądek 30 min przed śniadaniem ale najlepsze efekty pojawiły się jak po prostu wstaję za 1 razem. Niby to oczywiste co piszę ale jednak o tym zapomniałem a zanim to odkryłem na nowo minęło 5 lat. Teraz mam power jak za młodu, czasem tygodniowa kuracja ekstraktem z łuskiewnika 5ml 2x/dz, w zimę wkleję jeszcze pewnie dziurawiec (jak będzie trzeba) a na wiosnę galanthus
-
Docent. W opisany przez Ciebie sposób działasz tylko na objawy a problem leży gdzie indziej. 'Poranne zamuły' i i to co opisujesz są wynikiem niedomagań organizmu, czyli mamy tu takie możliwości:
- głównie niesprawną wątrobę,
- przerost candida albicans, dysbioza jelit,
- niedomogi w pracy tarczycy ...
Działając na objawy (tzw. zamulenie) poprawiasz swój stan doraźnie a problem prawdziwy jest nadal i się rozwija jak ta lala.
Proponuję zastosować zdrowe żywienie, coś w rodzaju LC, czyli warzywa, kiszonki, mleczne ukwaszone, mięso, jaja. Dużo dobrej jakości wody mineralnej (bez gazu), zioła (ale bez przesady). Ogólnie ograniczyć węglowodany do niezbędnego minimum. Oczyszczać organizm za pomocą ziół. Wprowadzić dobre tłuszcze.
A jeśli stosujesz odżywki dla sportowców (siłownia) to możesz mieć poważny problem z toksemią organizmu.
Reasumując: powinieneś postawić organizm na nogi a wtedy objawy, o których piszesz, znikną.
-
eeeee chyba nie jest tak źle Klaro, odżywiam sie dobrze tzn. sporo z tego co wymieniłaś gości od dawna w mojej diecie, odżywki dla sportowców to szamam z półrocznymi przerwami, wody sporo popijam, alkoholem nie zalewam robala częściej niż raz w miesiącu ale raczej tylko jak jest ciepło, profilaktycznie pokrzywa na oczyszczenie i dużo warzyw na regulację pH (w tym właśnie sok z cytryny). Czytałem gdzies artykuł o tym, że takie drzemki w telefonach a co za tym idzie zasypianie i budzenie się w krótkim czasie powoduje straszny mętlik w głowie. Znoszą się substancje odpowiedzialne za tryb spania i nie spania i robi się bajzel choćby tu jest to przedstawione http://www.wykop.pl/link/1929330/czy-powinno-sie-uzywac-drzemki-w-budziku/ (http://www.wykop.pl/link/1929330/czy-powinno-sie-uzywac-drzemki-w-budziku/) puki co teoria się sprawdza u mnie w praktyce :-)
ale można i tak: http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=Yz1rfDY-wlg (http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=Yz1rfDY-wlg)
zresztą ogólni co do odżywiania to wygląda to u mnie jakoś tak:http://www.youtube.com/watch?v=oYcLk89DREc (http://www.youtube.com/watch?v=oYcLk89DREc)
-
Aaa! Skoro humor dopisuje - znaczy wszystko gra a nawet buczy (gra i buczy)... :D
Ale...
1. Dopóki pijesz wodę w szklance na łańcuchu, to może być wkrótce gorzej, bo woda, w tym przypadku, zawiera metale ciężkie (łańcuch):
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=Yz1rfDY-wlg (http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=Yz1rfDY-wlg)
2. Czterdzieści baranów... :o - wełna Ci zaszkodzi. A racie i rogi (o ile w całości pożerasz) będą Cię dodatkowo usztywniać... 8)
Weź też pod uwagę, że Szewczyk Dratewka z Krakowa już po jednym baranie pękł i zdechł... czy na odwrót ::)
zresztą ogólni co do odżywiania to wygląda to u mnie jakoś tak:http://www.youtube.com/watch?v=oYcLk89DREc (http://www.youtube.com/watch?v=oYcLk89DREc)
Wszystko to sprawia, że szału nie będzie nadal... :'(
Ż a r t o w a ł a m!
-
i tak mam zamiar zrobić sobie kilka badań toteż wcale nie nabijam się Twoich przemyśleń i uwag, cholera wie co człowiek w sobie nosi a nie badałem się nigdy (tylko badania okresowe w pracy, w sumie 2)
-
tylko ze w miesie kumuluje to sie X razy
-
Czy ktoś stosował ekstrakt z Różeńca Górskiego na tego rodzaju dolegliwości? Jeśli tak, bardzo proszę o podzielenie się doświadczeniami. :)
-
Po ponad trzech latach udało mi się wyleczyć z zaburzeń w myśleniu i to w ciągu dwóch tygodni, dzięki zastosowaniu cynku, oleju rybiego, proszku z korzenia Macy i ekstraktu z Różeńca Górskiego. :) Niestety, zbyt szybkie odstawienie neuroleptyku o nazwie Klozapol, który zażywałem rok, wywołało u mnie siedmiomiesięczną psychozę, która ustąpiła samoczynnie (bez zastosowania antypsychotyków) rok temu, ale niemal doszczętnie zrujnowała ona mój intelekt. Z chłopaka inteligentnego i o przyzwoitym poziomie kultury umysłowej zmieniła mnie w jełopa. :P Największym moim problemem jest wysławianie się i komunikowanie się z innymi, proste rozmowy sprawiają mi trudności, choć jeszcze cztery lata temu potrafiłem niemal perfekcyjnie posługiwać się naszym pięknym ojczystym językiem i nawet jedna z moich prac literackich została wyróżniona w prestiżowym konkursie i opublikowana.
Nie choruję na schizofrenię i nie zażywam żadnych leków. Czy ktoś mógłby mi polecić coś, co pomogłoby mi w odzyskaniu przynajmniej odrobiny moich kompetencji językowych? Mam na myśli zioła/grzyby/suplementy. Może olej z wiesiołka lub witamina B12?
Przepraszam, że odnawiam temat, ale moja kondycja znacznie się poprawiła i zacząłem znów wierzyć w to, że `odzyskam siebie`...
-
Zwróć uwagę na witaminę B3 (wit. PP) - tutaj: http://www.eioba.pl/a/331q/witamina-b3-czyli-niacyna-zwana-witamina-pp jest opis skutków jej niedoboru. Ma dwa kierunki oddziaływania: działanie nootropowe - do tego stopnia silne, że aż może to być nieprzyjemne przy większych dawkach i drugi kierunek - jest niezbędna w przemianach energetycznych w organizmie. Jedno i drugie jest b. potrzebne do utrzymania sprawności mózgu.w ogóle do utrzymania ukł. nerwowego w dobrej kondycji są potrzebne wszystkie wit. z grupy B - suplementowanie tylko jednej z nich prowadzi do niedoborów pozostałych. B.dobrym ich źródłem są drożdże: http://rozanski.li/?p=238
Ważne jest dostarczenie organizmowi L-tryptofanu potrzebnego do wytworzenia serotoniny i melatoniny odpowiedzialnych za pracę i regenerację mózgu.Olej z wiesiołka też możesz spróbować - wykorzystywany jest np. do leczenia SM, a więc ma wpływ na odbudowę ukł. nerwowego.
Wszystko co chcesz dostarczyć do mózgu musi najpierw przeniknąć przez barierę krew - mózg. Ułatwiają to MSM i kapsaicyna - te też można wykorzystać w odwrotnym kierunku - do oczyszczenia mózgu z toksyn.
-
Ja wiem, że GLA (kwas gamma-linolenowy) zawarty w oleju z wiesiołka jest niezbędny jako składnik warstwy lipidowej błon komórek nerwowych - bez GLA komórki nerwowe nie są w stanie prawidłowo przekazywać bodźców biochemicznych i jako składnik błon komórkowych jest potrzebny przy leczeniu SM. GLA na procesy odpornościowe wpływa jako składnik potrzebny do produkcji prostaglandyn, prostacykliny, jest prozapalny.
-
Przed chwilą dowiedziałem się, że zbyt szybkie odstawienie Klozapolu powoduje nadaktywność systemu cholinergicznego i serotoninowego, czego konsekwencją jest psychoza `odstawieniowa` (rebound psychosis), na którą cierpiałem przez ponad pół roku. Być może kluczem do rozwiązania moich problemów jest ustabilizowanie funkcjonowania tych układów. To bardzo prawdopodobne, bo przez dwa tygodnie suplementowania diety olejem rybim, moja kondycja wyraźnie się poprawiła, a to właśnie tłuszcze wielonienasycone (omega 3, omega 6) wzmacniają neuroprzekaźnictwo w systemie cholinergicznym.
Oto artykuł na ten temat:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2775891/
Być może po psychozie, kiedy te systemy były nadaktywne, ich działanie zaczęło być hamowane i teraz potrzebuję ich reaktywacji...
Olej z wiesiołka zawiera tłuszcze wielonienasycone omega 6, więc, wedle tego, co napisałem, włączenie go do diety, za sugestią leo, mieni mi się całkiem rozsądnym. :)
Lista produktów zawierających rzeczone wielonienasycone kwasy tłuszczowe:
Omega - 6:
- Kwas linolowy - olej: słonecznikowy, kukurydziany, sojowy, orzechy włoskie i oliwa
- Kwas γ- linolenowy - olej z wiesiołka,
- Kwas arachidynowy - mięso i produkty mięsne
Omega – 3:
- Kwas α- linolenowy – olej lniany, rzepakowy i sojowy
- Kwas eikozapentaenowy (EPA) - np. łosoś, dorsz
- Kwas dokozaheksaenowy (DHA) - np. olej z makreli
Pozostaje pytanie; w jaki sposób dokonać `reaktywacji` układu serotoninowego?
-
Nie zapomnij o zachowaniu proporcji omega-3 : omega-6 na poziomie 1:2 - 1:4. W tym co jemy mamy dużą nadwyżkę omegi-6, a niedobór omegi-3. Olej z wiesiołka jest ważny ze względu na zawartość GLA, który teoretycznie jesteśmy w stanie sobie wyprodukować z LA, ale wielu z nas tego nie potrafi.
-
Dziękuję, leo. :)
Czy ktoś mógłby zasugerować coś, co pomogłoby w zwiększeniu aktywności systemu serotoninowego?
Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko eksperymentować i mieć nadzieję... ;)
-
Od niedawna stosuję odpowiednią dietę i czuję znaczną poprawę w swoim samopoczuciu i sprawności intelektualnej. Codziennie zażywam 250 DHA (zawartego w oleju rybim dobrej jakości) x3 dziennie (to zalecane jest przy wszelkiego rodzaju problemach neuropsychiatrycznych), 200 mg ekstraktu z Róźeńca Górskiego (podnosi poziom serotoniny i dopaminy), 15 mg cynku (zwiększa neurotransmisję), 1g L-Tryptofanu (prekursor Serotoniny), 50 g wyparzonych drożdży (niezwykle bogate źródło witamin i minerałów) x2 dziennie, 3 łyżki stołowe wiórek kokosowych (taniutkie i bogate źródło energii) x2 dziennie. Niebawem zaopatrzę się w Cholinę (prekursor Acetylocholiny), MSM (detoksykuje mózg i poprawia jego "wchłanialność substancji odżywczych"), Niacynę (zalecana dla wspomagania leczenia zaburzeń umysłowych) i ekstrakt z Cytryńca Chińskiego (zwiększa przepuszczalność substancji odżywczych do mózgu i usprawnia jego funkcjonowanie). Za jakiś czas napiszę o efektach tej kuracji.
Wygląda na to, że zmieniłem swój organizm w małe laboratorium, ale najważniejsze jest to, że już nie czuję się jak śmieć, mam w sobie dużo energii i ochoty do życia. ;) Jedyne czego mi brak, to mojego starego, dobrego ja - pięknego umysłu, który zwykła, życiowa nieroztropność i, spowodowana nią, psychoza niemal doszczętnie zrujnowały... No, ale cóż, trzeba mi walczyć dalej i wierzyć, że ten mały cud, jakim byłoby dla mnie odzyskanie samego siebie, może stać się moim udziałem. :)
Dziękuję leo za jego nieocenioną pomoc w dobraniu odpowiednich `suplementów` dla mojej kuracji. Gdyby nie on, pewnie do teraz cierpiałbym okrutnie, a tak moje cierpienie stało się całkiem znośne. Jeszcze raz dziękuję... :)
-
Lekami ziołowymi stosowanymi w leczeniu psychozy są
Siledin 4 tabletki przed snem (maksimum do 3 razy dziennie) albo L-Theanine 400mg 1x1 - zależy na które jest odpowiedź. Jak na żadne zostaje jeszcze Lithium Orotate 5mg 1x1.
-
Nie cierpię na psychozę (ani na schizofrenię), a byłem w niej przez 7 miesięcy tylko dlatego, że zbyt szybko przerwałem przyjmowanie bardzo silnego neuroleptyku, który lekarz zaordynował mi sugerując się błędną diagnozą innego i tym, że moich problemów z kojarzeniem nie zneutralizowały słabsze neuroleptyki. Ale informacje te są bardzo cenne, znam wiele osób (przez internet) cierpiących na te straszliwe schorzenia i skrupulatnie je im przekażę. Dziękuję Wesoły Śnie! :)
-
Obyś się przypadkiem nie zawiódł. Widzisz większość badań jest robiona in vitro i daje zupełnie inne rezultaty jak w żywym ogranizmie. Jest to wynikiem oddziaływania ziół z naszym mikrbiomem /można to nazwać florą bakteryjną/. Jest on nie poznana. Obok bakterii na które się tak kładzie obecnie nacisk w skład jej wchodzą grzyby i wirusy zupełnie pomijane. A to one najsilniej oddziałują. Zioła w przetworach galenowych najpierw działają na mikrobiom zanim zostaną ich składniki wchłonięte. O ile sam mikrobiom nie wchłonie jej części. Pod wpływem tych składników mikrobiom oddziałuje na różne funkcje organizmu. Tego działania nie uwzględniają badania przeprowadzone in vitro i dlatego ich wartość jest taka sobie. Czasem skutek faktyczny jest zupełnie inny jak ten uzyskany w laboratorium. Pomijam że każdy z nas ma swój indywidualny mikrobiom i generalnie większe jest prawdopodobieństwo wystąpienia w tym samym czasie dwóch osobników o takich samym wyglądzie i DNA jak o takim samym mikrobiomem. Zwracam na to uwagę doktor np w opisie czystków. Pisze tak:
Uważam, że nie można bezkrytycznie przenosić wyniki badań uzyskane na modelach komórkowych, liniach komórek nowotworowych, wyselekcjonowanych szczepach mikroorganizmów in vitro, a nawet te które otrzymano podczas badań na zwierzętach o odmiennym metabolizmie, np. szczurach, przeżuwaczach, czy myszach. Tak samo nie przemawiają do mnie do końca rewelacyjne doniesienia na temat toksyczności wyodrębnionych substancji z roślin, które zadawano na kultury komórkowe, cząsteczki DNA, roztwory enzymów, czy bakterie modelowe, obserwując np. mutagenność, czy inhibicję. Do wszystkiego trzeba podejść rozsądnie, popatrzeć na stężenie substancji w roślinie, potem w preparacie z niej uzyskanym, sposób podania, interakcje, mnogość kolejnych towarzyszących substancji, wypadkową wielu działań, liczne jednocześnie zachodzące reakcje biochemiczne itd. Dlatego też tak cenne są wiadomości z zakresu etnobotaniki, etnomedycyny i etnofarmakologii. Historyczne, wielowiekowe stosowanie roślin jest wiedzą, której nie możemy zatracić. Współczesne danemu pokoleniu badania nad właściwościami roślin tak naprawdę w większości przypadków potwierdzają sens ich stosowania w medycynie. Dają poczucie naukowego uzasadnienia użycia preparatu ziołowego w leczeniu określonej choroby.
Nadinterpretując niektóre wyniki badań, a co gorsze doniesienia lub tylko komunikaty – pochopnie zniszczono oblicze lecznicze wielu roślin, lepiężników, podbiału, żywokostu, kopytnika, kamfory, tataraku, a nawet ostatnio cynamonu. Czasem sięgając do źródła powielanej informacji, w końcu uznanej za ogólnie wiadomą prawdę można dostać szoku, że pochodzi ona z abstraktu, lub nigdy nie doczekała się pełnej publikacji lub co gorsze – wywodzi się z krótkiego komunikatu.
Oczywiście badania są potrzebne, poznawanie mechanizmów działania ziół daje nam poczucie wyjaśnienia wielu efektów farmakologicznych. Opis staje się wtedy naukowy, choć z punktu widzenia biologa tłumaczenie wielu procesów, np. działanie przeciwbólowego większości substancji syntetycznych i naturalnych inhibicją cyklooksygenazy prostaglandynowej – wydaje się naiwne, zważywszy na złożoność całokształtu procesów biochemicznych, jakie zachodzą w naszym organizmie. Wyjaśnianie skomplikowanych procesów stanu zapalnego, bólu, wysięku, za pomocą kilku poznanych niedawno reakcji kaskadowych i potem mechanizmu działania substancji leczniczych jest czasem tak naiwne, że zastanawiam się, czy autor powielający te zdania jest tak naiwny, czy tylko bezwiednie odtwarza te informacje, bo tak go nauczono na studiach?. Niektórzy wykładowcy próbujący wnikać w trudne i powiązane ze sobą szlaki metaboliczne tak często puszą się wtedy, ach jacy są mądrzy, jacy akademiccy, ale jak się zacznie im zadawać pytania bardzo szczegółowe – to pękają jak balon, uchodzi z nich wtedy powietrze. Okazuje się, że biochemia jest tak trudna, że formułki z podręczników nijak się mają do potężnej puli procesów biologicznych, których nikt tak naprawdę nie jest w stanie pojąć i poznać.
Dlatego wszystkie specyfiki robione masowo działają na modelowego chorego. A takiego chorego po prostu nie ma. Tworzenie zestawu działającego na konkretna osobę jest na prawdę bardzo trudne.
Obserwuje się reakcje organizmu i dokonuje zmian w składzie opierając się głównie o intuicję.
I zasada główna fitoterapii jest taka, że leku szukamy w naszym otoczeniu. Ono zmieniało się razem z nami. Podlegało tym samym czynnikom zewnętrznym lub bardzo podobnym. To że coś działa na Amerykanina zupełnie nie oznacza, że będzie działać na Polaka. W zasadzie większość Polaków ma niewielką domieszkę "krwi obcej" i w znacznym stopniu podobny mikrobiom. Tak bo nasz mikrobiom to wypadkowa mikrobiomów ludzi z którym się stykamy. Zupełnie inny mikrobiom ma Hindus a jeszcze inny Amerykanin. To pożywienie i otoczenie go kształtuje. A przypadku mikrobiomu Amerykanów ich mikrobiom to wypadkowa mikrobiomu Indian oraz wszystkich nacji które za ocean dotarły. Dlatego w mojej ocenie badania prowadzone w Polsce, Rosji i krajach byłego ZSRR oraz innych krajach ościennych są bliższe prawdy jak te robione w USA czy np Brazylii. Choć ciągle są obarczone bardzo istotnym błędem prowadzenia badań in vitro.
I teraz poczytaj co o kwasie orotowym pisze doktor. On na pewno to sprawdził na sobie, swoich znajomych oraz zwierzętach dla którym opracowuje preparaty. Nie ma tu ani słowa o działaniu jakie się przypisuje Lithium Orotate.
http://www.gramzdrowia.pl/arzt-henry-rozanski/gower/kwas-orotowy-acidum-oroticum-orotic-acid-witamina-b13-czynnik-galaktozy-u-zwierzat-animal-galactose-factor-whey-factor.html
To dotyczy też i innych prepratów. Zresztą słynny polski fitoterapeuta Witold Poprzęcki czy bułgarski Dimkow wyraźnie zaznaczali iż ten sam krwawnik bułgarski inaczej działa na Bułgara a inaczej na inne nacje. Rośliny te mają nieco inny skład. Tym nie mniej działanie polskiego krwawnika na Polaka jest bardzo podobne do działania bułgarskiego krwawnika na Bułgara. I nikt tego do końca nie umie wytłumaczyć.
Tu ci podają linka do strony rosyjskiej która opisuje różnice w składzie olejku eterycznego arcydzięgla litwora
nie mogę znaleźć ale gdzieś na forum ten link jest w każdym razie rosyjski arcydzięgiel mial 40 % fellandrenów a włoski 4 % czyli bakteriobójczo działał zupełnie inaczej. Tu masz dane dotyczące tej samej rośliny cząbru jedna odmiana jest karwakrolowa druga tymolowa. Zobacz jak diametralnie różni się skład.
http://viness.narod.ru/thymus.htm
także to wszystko nie jest tak proste jak się niektórym wydaje.
-
I teraz poczytaj co o kwasie orotowym pisze doktor. On na pewno to sprawdził na sobie, swoich znajomych oraz zwierzętach dla którym opracowuje preparaty. Nie ma tu ani słowa o działaniu jakie się przypisuje Lithium Orotate.
http://www.gramzdrowia.pl/arzt-henry-rozanski/gower/kwas-orotowy-acidum-oroticum-orotic-acid-witamina-b13-czynnik-galaktozy-u-zwierzat-animal-galactose-factor-whey-factor.html
W Lithium Orotate składnikiem czynnym jest kation, a nie anion.
-
Lit hamuje ekscytotoksyczność kwasu glutaminowego.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11841566 (http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11841566)
-
To badania na komórkach działania chlorku litu. To akurat potwierdza to, co wiedziano dawniej, być może na dokładniejszym modelu.
No i litu nie należy przedawkować
http://luskiewnik.strefa.pl/biochemia/lithium.htm
Pozdrowienia :-)
-
No i litu nie należy przedawkować
Święte słowa Basiu zapotrzebowanie na Lit wynosi 1mg dziennie. Porównując zażycie Lithium Orotate 5mg do zażywania wody to jakby zamiast 2 litrowego dzbanka wypić 10 litrowe wiadro, kazda nastepna tabletka to jakby wypić następne wiadro wody. Lithium Orotate 5mg nie uczyni większych szkód natomiast większe dawki niosą ze sobą ryzyko skutków ubocznych właściwych dla przedawkowywania Litu.
Podobnie ostrożność należy zachować w przypadku leku Siledin u niektórych lek ten nie sprawdzi się powodując bardzo obniżone ciśnienie a nawet hipotermię w której należy natychmiast zaprzestać podawania następnych dawek. Lek ma też bogaty panel interakcji z lekami nasercowymi czy psychoaktywnymi.
Tak to już jest że starca szkiełko i oko z wiersza Mickiewicza lepiej zamienić na dwoje oczu i dwa szkiełka.
(http://www.clker.com/cliparts/e/a/c/2/12065671031862036423Anonymous_jin-jang.svg.hi.png)
-
Do suplementacji diety dołączyłem 200 mg ekstraktu z Ashwagandhy (5%). Dzięki temu jestem bardziej odprężony, a i kompletnie ustąpiły zaburzenia w kojarzeniu i lepiej mi się rozmawia... Choć wciąż daleki jestem od dawnej dyspozycji umysłowej, moja sprawność jest o wiele lepsza niż była jeszcze przed zastosowaniem podstawowej kuracji (olej rybi, ekstrakt z Różeńca Górskiego, cynk), czyli niespełna miesiąc temu. Mam też na dzieję, że z czasem będzie tylko lepiej. Niebawem uzupełnię dietę o Witaminę D3 i Cholinę. Za jakiś czas zdam sprawę z przebiegu mojej kuracji.
Jeszcze raz, dziękuję serdecznie za Waszą pomoc, a w szczególności, dziękuję leo. Gdyby nie jego pomoc, pewnie wciąż tkwiłbym w bezpłodnej rozpaczy...
-
Od trzech dni suplementuję dietę Lithium Orotate w dawce 5mg i czuję się znakomicie, sprawność mojego myślenia jest znacznie lepsza, lepiej rozmawia mi się z ludźmi. Mam poczucie jakby mój mózg odnawiał się. :) Swoją rehabilitację oceniam na 75%, a trwa ona trochę ponad miesiąc. Być może od stycznia zacznę zażywać Noopept. Niebawem napiszę, w jaki sposób przebiega moja kuracja.
Dziękuję również Wesołemu Snowi za zasugerowanie mi leczenia orotanem litu, to była znakomita sugestia. Dziękuję! :)
-
Od wczoraj zażywam Noopept w dawce 3xok. 12 mg. Wczoraj czułem się po nim znakomicie i znacznie poprawiła się moja fluencja słowna. Dzisiaj płynność mojej mowy była trochę lepsza niż była wczoraj, ale mankamentem jest to, że powróciła delikatna dystrakcja (roztargnienie), które występowało u mnie od dziecka przez całe lata, aż do chwili pojawienia się moich problemów zdrowotnych. Innymi słowy, myślę bardziej językowo (słownie) niż wrażeniowo. To moja stara przypadłość, ale wolałbym jej nie mieć, bo czasem to utrudnia życie. No, ale ogólnie, jestem zadowolony z efektów, a dopiero dwa dni zażywam ten syntetyk. Mówią, że dopiero po miesiącu, czy dwóch, stosowania można miarodajnie ocenić wpływ Noopeptu na funkcjonowanie mózgu. Zresztą, mnie najbardziej zależy na jego właściwościach stymulujących regenerację mózgu i promujących neurogenezę. Choć przeczytałem, gdzieś - choć to nie było rzetelne źródło, a wypowiedź człowieka, który teoretyzował swoje wrażenia,- że Noopept regeneruje uszkodzone `neuro-ścieżki`, a nie wszystkie, które uległy uszkodzeniu, bądź zniszczeniu, funkcjonowały prawidłowo. Tak może być w moim przypadku, bo tak, jak napisałem, dzisiaj byłem trochę rozkojarzony, choć raczej może to być kwestia dyscypliny umysłowej (`nie myślenia o pierdołach) niż funkcjonowania mózgu. Za jakiś czas uzupełnię swój dzisiejszy wpis.
-
Od tygodnia stosuję Niacynę, zgodnie z sugestią nieocenionego leo, i przyznam, że działa ona na mnie zdecydowanie lepiej niż Noopept, którego zażywanie zarzuciłem... Niacynę zażywam w dawce 2xpo ok.150mg i czuję się rewelacyjnie, mam w sobie mnóstwo energii, a i czuję, że dawna sprawność umysłowa i językowa powraca i to bardzo szybko. Już teraz mogę ocenić swoją rehabilitację na 90%, a myślę, że będzie tylko lepiej, bo i leo ma dla mnie jeszcze kilka cennych rad. :) Tak, tak, drodzy Państwo, po niemal 4 latach udręki czuję się tak, jakbym dostał nowe życie! :D
-
Czy to jest jakiś konkretny produkt z niacyną? Pytam bo widzę na aukcyjnym, że są po 100 i 500 mg.
-
Zgodnie z sugestią Basi, uzupełniłem suplementację o Metylokobalaminę i... jestem już sobą na 105%! :D Dziękuję!
-
A jaki preparat bierzesz?
-
Zgodnie z sugestią Basi, uzupełniłem suplementację o Metylokobalaminę i... jestem już sobą na 105%! :D Dziękuję!
Gratulacje :-)
To dla podtrzymania efektu spróbuj powtórzyć całą swoją kurację, te części, które Ciebie prowadziły do przodu, tylko w krótszych okresach i mniejszych dawkach.
Prawdopodobnie uzupełniłeś jakieś niedobory i ta witamina była po prostu wisienką na torcie.
Pozdrowienia :-)
-
W temacie poprawiania myślenia, koncentracji itd. polecam artykuł ''Pobudź swoją neurogenezę'': http://www.totylkoteoria.pl/2015/03/pobudz-swoja-neurogeneze.html ;-).
-
W temacie poprawiania myślenia, koncentracji itd. polecam artykuł ''Pobudź swoją neurogenezę'': http://polowanie-na-zdrowie.blogspot.com/2015/03/pobudz-swoja-neurogeneze.html ;-).
Znamy już tą stronkę...
Dzięki
-
Ja nie znałam, dzięki :)
-
Witam
W obecnym życiu i pracy zawodowej stres jest wszechobecny. Nie jestem człowiekiem który jakoś szczególnie chce się wykazać zawodowo, ale praca w zespole z ludźmi którzy za wszelką cenę chcą się wybić (nierzadko kosztem innych) przed tłum jest momentami wykańczająca. I powoli coraz gorzej dobie radzę. Czytając o depresji mam wrażenie że mam jej początki. Od dłuższego czasu mam problemy z koncentracją, problemy z pamięcią, na niczym nie mogę się skupić, choć fizycznie nie pracuję czuję ciągłe przemęczenie i kompletny brak energii. Niejednokrotnie po całej nocy budzę się kompletnie niewypoczęty i z bólem głowy. Momentami jestem wyjątkowo rozdrażniony choć w zasadzie często bez większego powodu.
I tu pytanie, jakimi preparatami naturalnej medycyny się wspomóc ? Prosiłbym o wskazówki ludzi którzy z tym tematem już zmierzyli się lub mają jakieś doświadczenie i wiedzę o zielarstwie. Znalazłem kilka wątków na ten temat, gdzie polecają takie preparaty:
Bacopa monnieri
Gotu kola
Różeniec górski (Arktyczny Korzeń)
ŻEŃ-SZEŃ SYBERYJSKI
Czy któreś z tych wyżej wymienionych ziółek faktycznie możecie polecić ?
-
Można polecić wszystkie wymienione, a nawet więcej.
Polecam jednak zapoznanie się najpierw ze szczegółowym opisem tych roślin np. na stronach naszego gospodarza. Potem trzeba zrobić rachunek sumienia i wyników labolatoryjnych, żeby sobie krzywdy nie zrobić. Chodzi o to, że np. Żeńszeń i Różeniec mogą podnosić ciśnienie krwi, więc są niewskazane dla osób z wysokim ciśnieniem.
Przyczyny złego samopoczucia, opisane przez Ciebie, mogą być różne. Również sama podobnie się czułam niedawno. Zastanawiałam się nad tarczycą, insulinoopornością i jeszcze parę rzeczy mi chodziło po głowie. Po odebraniu wyników z laboratorium okazało się, że był ukryty stan zapalny w drogach moczowych. Jak już poczyłam się lepiej i zrobiłam ponownie badania, okazało się, że i stanu zapalnego już nie ma. Organizm sam zwalczył bakterie.
-
Potem trzeba zrobić rachunek sumienia i wyników labolatoryjnych, żeby sobie krzywdy nie zrobić. Chodzi o to, że np. Żeńszeń i Różeniec mogą podnosić ciśnienie krwi, więc są niewskazane dla osób z wysokim ciśnieniem.
Tego problemu nie muszę się obawiać, ja mam zawsze niskie ciśnienie, nawet kawa za bardzo mi go nie podnosi.
Biorąc pod uwagę inne dolegliwości, podobne objawy są przy kandydozie, grzybicy ogólnoustrojowej. Podobne objawy mogą być również z powodu tarczycy. Jakieś miesiąc temu miałem robione podstawowe badania okresowe do pracy, tu wszystko jest w porządku. Jakoś nie mogę się wybrać do lekarza na dokładniejsze badania.
Różeniec górski (Arktyczny Korzeń) trochę obawiam się zacząć stosować, z tego co czytam u niektórych wywołuje negatywne skutki (pobudzenie, rozdrażnienie) Czytając opinie rozważam Bacopa monnieri (Brahmi) oraz żeń-szeń syberyjski. Oba mają działania jakich potrzebuję. Czy można je używać jednocześnie ?
-
powoli coraz gorzej dobie radzę. Czytając o depresji mam wrażenie że mam jej początki. Od dłuższego czasu mam problemy z koncentracją, problemy z pamięcią, na niczym nie mogę się skupić, choć fizycznie nie pracuję czuję ciągłe przemęczenie i kompletny brak energii. Niejednokrotnie po całej nocy budzę się kompletnie niewypoczęty i z bólem głowy. Momentami jestem wyjątkowo rozdrażniony choć w zasadzie często bez większego powodu.
Niekoniecznie depresja - mogą to być objawy niedożywienia mózgu. Głównym paliwem dla mózgu jest glukoza i jeśli pojawiłyby się w mózgu jakieś problemy z jej spalaniem np. z powodu insulinooporności - też będą te objawy. Spróbuj paliwa alternatywnego - MCT (średniołańcuchowe trójglicerydy) obecne w tłuszczu kokosowym. Te są przetwarzane przez wątrobę na ciała ketonowe, które są paliwem dla mózgu zamiast glukozy (do uruchomienia z nich energii nie jest potrzebna insulina). Zrób próbę: rano - 2 łyżki wiórków kokosowych + kefir + łyżeczka kakao, wieczorem to samo bez kakao.
Poczytaj sobie o wit. B3, tryptofanie (serotonina, melatonina), do diety włącz dużo tłustych ryb.
Z ziółek poleciłbym miłorząb.
-
praca w zespole z ludźmi którzy za wszelką cenę chcą się wybić (nierzadko kosztem innych) przed tłum jest momentami wykańczająca.
To także kontakt z ludźmi i zarazkami, stałe narażanie organizmu na walkę z kolejnymi intruzami.
Tego możesz nie zauważać, a układ odpornościowy ciągle pracuje.
Niejednokrotnie po całej nocy budzę się kompletnie niewypoczęty i z bólem głowy.
Doskonałym ziółkiem jest tlen. Rozpowszechniony na całym świecie,
mamy go około 20% wkoło nas.
Mimo, że powszedni okazuje się, że trudno dostępny, bo najczęściej mocno zanieczyszczony.
Te lepsze, czyste gatunki występują na skrajach pól i słonecznych łąkach,
jest w lasach, zaroślach, a szczególnie upodobał sobie niziny.
W mieście występuje w parkach i spokojnych zacisznych skwerach .
Trudności są z suszeniem i przechowywaniem.
W stanach agonalnych wykorzystuje się syntetyczne odmiany hodowlane
przechowywane w butlach.
Od dłuższego czasu mam problemy z koncentracją, problemy z pamięcią, na niczym nie mogę się skupić, choć fizycznie nie pracuję czuję ciągłe przemęczenie i kompletny brak energii.
Całe mnóstwo chorób tak się objawia w początkowej fazie.
Są wakacje, wykorzystaj je na odpoczynek i zastanowienie się co ci szkodzi a co dobrze robi.
Po tym co ci szkodzi, a co pomaga będziesz miał szansę dojść co ci dolega.
Pobudzacze pomagają, ale tylko doraźnie.
-
Jeżeli stres, to możesz mieć tzw zmęczenie kory nadnerczy.
Moja rada: przeczytaj książkę A. Saula:"Wylecz się sam. Megadawki witamin".
Mnie bardzo pomaga niacyna brana w otoczeniu kompleksu witamin z grupy B. Jestem spokojniejsza, bardziej pozytywnie nastawiona do wszystkiego, rano wstaję wypoczęta. Oczywiście z ziół nie rezygnuj, też są cenne.
Ewa
-
Pytanie odnośnie producentów suplementów ziołowych, których polecacie ?
Przyznam że od 8 dni przyjmuję preparaty gotu kola, brahmi (Bacopa Monniera) oba ekstrakty 20:1 producenta pharmovit, do tego miłorząb japoński. Dawki zgodnie z ulotkami, gotu kola oraz brahmi 1 tabl. rano, miłorząb japoński 120mg rano i wieczorem po jednej tabletce. Z rana po przebudzeniu czuję się bardziej wypoczety, niestety ale problemy z koncentracją i pamięcią nie zauważyłem by ustąpiły.
-
Jak w ciągu 3-4 tygodni zażywania nie zauważysz zmian, to zmień zestaw. Zamień wąkrotę azjatycką (gotu cola) na cytryńca chińskiego. Wcześniej możesz ewentualnie dołączyć lecytynę.
Powinno pomóc.
-
Wcześniej możesz ewentualnie dołączyć lecytynę.
Lecytynę dłuższy czas brałem, niedawno odstawiłem. Zbytnio nie pomagała mi.
-
Może brałeś zbyt niskie dawki lecytyny?
Mnie bardzo pomogła i ją jem. Piszę "jem" ponieważ kupiłam sobie lecytynę słonecznikową spożywczą na kilogramy. Wychodzi znacznie, ba...o niebo taniej, niż to co jest w aptece. Zjadam 2-3 łyżki (nie łyżeczki) dziennie. Mogłabym więcej, bo mi bardzo smakuje. Jem na sucho i ją czymś "zapijam".
-
Może brałeś zbyt niskie dawki lecytyny?
Możliwe, brałem 2xdziennie lecytynę 1200mg.
Możesz podać linki do tego co ty brałaś ? Chciałbym coś sprawdzonego.
-
Dawki zgodnie z ulotkami, gotu kola oraz brahmi 1 tabl. rano, miłorząb japoński 120mg rano i wieczorem po jednej tabletce. Z rana po przebudzeniu czuję się bardziej wypoczety, niestety ale problemy z koncentracją i pamięcią nie zauważyłem by ustąpiły.
Jeżeli problemy z koncentracją i pamięcią będą się utrzymywały i zaczną przybywać inne niepokojące objawy, to zrób testy na boreliozę.
-
Się wtrącę:) osobiście polecam gotowce - Neuroprotektora na poprawę wydolności intelektualnej (i nie tylko - mnie wydobył w krótkim czasie - 10 dni - z pełzającej depresji) i Herbistress dla kogoś, kto potrzebuje wyciszenia (sama nie stosowałam, ale mam info od osoby stosującej). Oba suplementy firmy Biovitalium, autor receptur to dr. Różański. Najlepiej zadzwonić do Biovitalium i zamówić dostawę - znacznie taniej niż w innych sklepach internetowych (różnica jest między 20 a 40%). Strona internetowa jest niekompletna i fatalna, nie działa e-mail, ale telefon jest aktualny. To na początek, który umożliwia podjęcie dalszych działań (np. zadbania o osobiste jelita) i włączenia ziół i preparatów bardziej konkretnych:) I ten konkret to u osób z forum!:)
-
Lecytyna dostarcza choinę oraz inozytol. I teraz pytanie czy lepiej zastosować lecytynę słonecznikową czy może cholinę & inozytol od swansona ? Przyznam że cholina + inozytol, jakie swanson oferuje sporo kosztuje. Ale jeśli są skuteczne to jestem w stanie zapłacić.
Ogólnie dałbym wszystko by wrócić do stanu kondycji umysłowej sprzed roku czy dwóch lat.
-
Ogólnie dałbym wszystko by wrócić do stanu kondycji umysłowej sprzed roku czy dwóch lat.
Generalnie - to nie powinno być trudne - dopiero coś się zaczęło. Swojego czasu temat powrotu do dawnej sprawności umysłowej drążył na forum Sir Voytek i udało mu się to - wyszedł z dużo gorszych opałów. Poczytaj w jego wątkach - dużo pisze o wszelkiej neuroprotekcji - może osobiście coś doradzi.
Z tego co on zastosował poleciłbym jeszcze lit w dawce 5mg/ dobę. U mnie przyniosło to bardzo wyraźną zmianę na plus jeśli chodzi o wydolność w pracy umysłowej. Wcześniej po 8h w pracy miałem serdecznie dosyć - normalnie kocioł we łbie. Po zastosowaniu - jeszcze wieczorem nie byłem padający. Tutaj opis http://zdrowiej.vegie.pl/viewtopic.php?t=4655&sid=b522d7ba638c4b77a1ca9219dad70c7b po polsku o licie za wiele nie można znaleźć - Voytek podawał linki do art. po angielsku.
-
Mario, dawno temu byłam w podobnej sytuacji. Cierpiałam z powodu stresu i czułam, że moje obowiązki mnie przerastały. Sięgałam po różne ziołowe panacea i jedno, co ci mogę powiedzieć, to że nie pomogą. Złagodzą tymczasowo objawy, ale nie rozwiążą problemu. Bo ten siedzi w twojej głowie. Pierwszym etapem na drodze ku uleczeniu jest zmiana nastawienia do świata zewnętrznego. Musisz nabrać dystansu do negatywnych rzeczy, które dzieją się w twoim życiu. Olewać to. Po prostu. A jeśli się nie da, to zmienić otoczenie. Ja tak zrobiłam i nie żałuję. Pracuję w innym zawodzie, pewnie nie zrobię kariery, która wyniesie mnie do elity społeczeństwa, ale rano wstaję zawsze pełna werwy, bo robię to, co lubię, pracuję dużo i czasem kładę się kompletnie przemęczona fizycznie, ale zawsze pełna pozytywnej energii. Nauczyłam się też nie przejmować wredotą i złośliwością innych ludzi. Śmieję im się w twarz. Mam nad nimi przewagę- wierzę w siebie i mam cel w życiu. Jestem ponad trywialną głupotę i wyścig szczurów. A po środki wzmacniające sięgam, owszem, ale wtedy, gdy czeka mnie szczególnie długi i intensywny dzień pracy. Ale one nie uleczą cię z niezadowolenia z własnego życia.
-
Z tego co on zastosował poleciłbym jeszcze lit w dawce 5mg/ dobę.
Co do litu, trochę czytałem o nim. I tu pojawia się problem, skąd wziąć pewny suplement diety zawierający lit ? Metoda domowej produkcji cytrynianu litu odpada, na allegro jest dostępny OROTAN LITU który jest lepiej przyswajany przez organizm niż przepisywany przez psychiatrów węglan litu. I tu pojawia się pytanie czy takie źródła faktycznie zapewniają oryginalność produktu czy to tylko do złudzenia przypominająca oryginał podróbka. Poza allegro i biovea w polskich sieciach praktycznie produkt niedostępny.
-
Zawsze trzeba komuś zaufać... Sir Voytek doszedł do siebie.
Ja ostatnio oglądam fajne skutki działania naszej wąkrotki pospolitej, zbieranej na Kaszubach.
Warto się zainteresować tą roślinką, nawet, jeśli skubanie jej to dziabanina.
Pozdrowienia :-)
-
Nie widzę problemu, Swanson to b.znana firma.
Nie chcesz kupować w Polsce, kupuj na iherbie.
-
Nie widzę problemu, Swanson to b.znana firma.
Nie chcesz kupować w Polsce, kupuj na iherbie.
To że znana i dobra nie podważam, nawet to zadecydowało by kupić preparat tej firmy.
Ogólnie u nas preparaty z litem są dostępne tylko w aptekach pod postacią węglanu litu i na receptę. Poza tym inna postać litu jest niedostępna. Orotan litu jest również niedostępny w sprzedaży. W pierwszej kolejności szukałem preparatu w polskich dystrybucjach, niestety oficjalny przedstawiciel swansona w Polsce nie ma go w ofercie. I też nie ma w innych sklepach internetowych. Jedyne źródło to allegro, którego obawiam się o to co w rzeczywistości jest. O zakupach na iherb nie myślałem, tam nie ma tego preparatu tej firmy.
Kiedyś na iherb był dostępny lit jako Doctor's Best, Best Lithium Orotate A teraz za nic nie mogę go znaleść. W zasadzie pod hasłem "Lithium Orotate" nie ma nic sensownego z litem.
-
Z tego co on zastosował poleciłbym jeszcze lit w dawce 5mg/ dobę.
Co do litu, trochę czytałem o nim. I tu pojawia się problem, skąd wziąć pewny suplement diety zawierający lit ? Metoda domowej produkcji cytrynianu litu odpada, na allegro jest dostępny OROTAN LITU który jest lepiej przyswajany przez organizm niż przepisywany przez psychiatrów węglan litu. I tu pojawia się pytanie czy takie źródła faktycznie zapewniają oryginalność produktu czy to tylko do złudzenia przypominająca oryginał podróbka. Poza allegro i biovea w polskich sieciach praktycznie produkt niedostępny.
Same problemy :-)
Na swój użytek zastosowałem cytrynian litu swojej produkcji - problemów nie było, ale to odpada. Zostaje więc iherb - np. http://www.iherb.com/Doctor-s-Best-Best-Lithium-Orotate-200-Tablets-Discontinued-Item/22628 - spora ilość za niewielkie pieniądze (nie wiem za ile przesyłka)
-
Spójrz na status na iherbie Discontinued, więc go już tam nie kupię.
Generalnie na iherbie pod hasłem "Lithium" nie ma litu w wynikach wyszukiwania.
Chodzi o pewne i sprawdzone źródło.
-
"Jedyne źródło to allegro, którego obawiam się o to co w rzeczywistości jest. O zakupach na iherb nie myślałem, tam nie ma tego preparatu tej firmy."
Chyba nie sugerujesz, że ktoś podmienia zawartość kapsułek.
Zresztą chyba ciężko bo są banderole.
Np. NOW - oficjalni dystrybutorzy też nie mają wszystkich preparatów tej firmy.
Leo jest niezawodny.
Iherb -czyli jest, albo i nie, a może będzie, kosztuje nawet tak samo jak olejek oregano który zamawiałem 4 minuty temu.
Paczka 3,28$, poprzednio 6, wcześniej 4.
Coś mi za tanio, podejrzewam kłopoty ale zobaczymy.
-
Rzeczywiście jest problem. Ale... . Tu masz artykuł o licie http://naturalneleczenie.com.pl/2015/12/01/lit/ . Jeżeli wg sugestii z tego artykułu zakupisz chlorek litu czda (czysty do analiz) w sklepie z odczynnikami chemicznymi, to ta substancja będzie spełniała Twoje kryteria: ''Chodzi o pewne i sprawdzone źródło" - nie znajdziesz pewniejszego jeśli chodzi o tożsamość i czystość substancji. Pozostaje kwestia odmierzenia dawki, a to już mniejszy problem - do przeskoczenia - jak w artykule.
-
Wolałbym gotowy do użycia preparat. Nie będzie mowy o pomyłce, złych proporcjach, zbyt słabej neutralizacji wodorotlenku.
Zamówiłem sobie lithium orotate swansona z allegro, troszkę obaw mam jednak widzę że sporo osób wzięło go od tego sprzedawcy. Zobaczymy jakie będzie działanie, już od miesiąca biorę gotu kolę i brahmi z pharmovitu, efektów póki co brak. No może budzę się po nocy bardziej wypoczęty, ale to może być również zasługa miłorzębu japońskiego. Ale jakoś dotychczasowe problemy z funkcjonowaniem umysłu nie ustąpiły.
Kiedyś Doctor's Best miał w ofercie orotan litu, teraz już nie ma, a z innego polskojęzycznego forum polecali właśnie ten preparat. Co dziwne Doctor's Best już nie ma w ofercie tego preparatu, mimo tego w wielu zagranicznych sklepach można go kupić. Czyżby takie zaległości magazynowe były ?
-
od miesiąca biorę gotu kolę i brahmi z pharmovitu, efektów póki co brak. No może budzę się po nocy bardziej wypoczęty, ale to może być również zasługa miłorzębu japońskiego. Ale jakoś dotychczasowe problemy z funkcjonowaniem umysłu nie ustąpiły.
Sam lit też może nie do końca pomóc - chyba, że tylko o niedobory litu chodziło. Będziesz widział to najlepiej na początku, zaraz jak zaczniesz to brać. Kłopoty ze spaniem mogą sugerować niedobory wit. B3, tryptofanu, podtrucie glinem (aluminium), insulinooporność mózgu - mogą być różności.
-
Witam
Trafiłem na ten wątek czytając o swoich problemach. Od dłuższego czasu czuję nieustanne zmęczenie psychiczne. Jedną z przyczyn może być sama praca, jak to w korporacjach dążenie wszystkich do kariery kosztem innych(wyścig szczurów) Drugą rzeczą która może też wpływać jest brak ruchu, w pracy 90% przed komputerem, wracam do domu i większość czasu też przed komputerem lub na krześle (elektronik to nie mechanik) I samo jedzenie też może się przyczyniać. Nie ukrywam, niejednokrotnie z braku czasu stołuję się w barze.
Co do kondycji umysłowej, czuję się po prostu zmęczony, czytając coś niejednokrotnie muszę dany fragment przeczytać dwa czy trzy razy by go zrozumieć. Kompletnie brak mi koncentracji. No i pamięć, to jest to co najbardziej mi zawodzi. Czuję ogólne przemęczenie i niechęć do wszystkiego. Kiedyś nie miałem tych problemów.
Zacząłem już próby doprowadzenia się do normalności, od miesiąca stosuję gotu kolę, brahmi oraz miłorząb japoński. Efektów póki co większych nie odczuwam, jedynie od początku kuracji rano budzę się bardziej wypoczęty. Wcześniej ile bym nie spał budziłem się jakbym w nocy może 3-4 godziny tylko spał.
Myślę o zmodyfikowaniu swojego zestawu suplementów, sugerując tym jak kolega Sir Voytek wyciągnął się z mega dołka:
Kwasy omega 3,6,9 w oleju rybim (minimum 250DHA 3xdziennie)
200mg Różeniec górski
15mg cynku
500mg L-Tryptofan 2x dziennie
450mg Ashwagandha
Wiórka kokosowe
Tu nasz forumowy kolega pisał jeszcze o niacynie (wit B3) i metylokobalaminie (wit B12) Czy nie lepiej w to miejsce zastosować pełen kompleks witamin B, które dodatkowo zawierają kwas foliowy ?
Również orotan litu przyniósł pozytywne skutki kuracji.
Dodatkowo padły propozycje MSM, cytryńca chińskiego oraz choliny. Ja od kilku dni jem łyżkami lecytynę słonecznikową w proszku, czy ona może być źródłem choliny i inotyzolu ?
Czy jakieś propozycje do uzupełnienia jeszcze ktoś poleci ?
-
Ja jak czytam zmęczenie, pamięć, koncentracja to od razu kojarzę to z boreliozą.
Ale to pewnie takie skrzywienie.
W każdym razie staraj się poznać przyczynę.
-
Niesądzę by to była borelioza, żaden kleszcz mnie nie ukąsił. A poza ugryzieniem kleszcza chyba nie można zarazić się boreliozą.
-
Mielone nasiona czarnuszki z olejem lnianym pomogły mi pozbyć się niedowładu w ręce powstałego przez uszkodzenie nerwu w sposób mechaniczny.
Sądzę więc, że na mózg powinno pomóc.
Czarnuszka bardzo pobudza, bywało, że potrzebowałem po niej jedynie 4,5 godziny snu na dobę.
Czarnuszka ma działanie neuroochronne
http://www.czytelniamedyczna.pl/5412,nigella-sativa-l-roslinny-surowiec-o-wlasciwosciach-plejotropowych.html
Olej lniany odbudowuję mielinę
http://www.czytelniamedyczna.pl/2410,nienasycone-kwasy-tluszczowe-ich-wlasciwosci-biologiczne-i-znaczenie-w-lecznictw.html
Na podstawie własnych doświadczeń sądzę, że zachodzi między nimi synergizm.
-
W takich warunkach każdy byłby padnięty, borelioza do tego nie jest potrzebna.
Zjawisko wypalenia wśród komputerówców jest niestety bardzo częste.
Stołowanie się w barze nie musi być katastrofą zdrowotną, ważne jest, co wybierasz dla siebie.
Lepsza jest porządna pizza z pieca, jeśli nie masz problemów z glutenem, niż durne sushi.
Rozumiem, że na pracę zawodową możesz nie mieć wpływu, ale szlaban na komputer w domu powyżej 1 godziny dziennie (ach, jaka jestem liberalna ;-) ) możesz sobie sam nałożyć.
W razie czego, zainstaluj sobie cyber-nianię, założ skomplikowane hasło, którego nigdzie nie używasz i spal je lub porwij na kawałeczki i spuść ze spłuczką.
Ja widzę, że chcesz mieć gotowe suplementy, by wszystko łyknąć w biegu, ale nie wiem, czy tak się da zrobić.
Pozdrowienia :-)
-
Rozumiem, że na pracę zawodową możesz nie mieć wpływu, ale szlaban na komputer w domu powyżej 1 godziny dziennie (ach, jaka jestem liberalna ;-) ) możesz sobie sam nałożyć.
W razie czego, zainstaluj sobie cyber-nianię, założ skomplikowane hasło, którego nigdzie nie używasz i spal je lub porwij na kawałeczki i spuść ze spłuczką.
Proszę, bez takich rad. Spróbuj siąść bez komputera napisać jakiś sensowny program czy zaprogramować mikrokontroler. A to jest głównymi zajęciami po pracy. To pewnego rodzaju hobby jak i też dodatkowy zarobek.
I nie praca z komputerem mnie męczy a wszechobecny wyścig szczurów, ja choć stoję obok i nie biorę udziału w tym chorym wyścigu to niestety też często rykoszetem dostaję.
Kobiety lubą prowadzić ogródek, faceci już różnie, jedni wędkarstwo, inni takie coś.
-
Mario - mylisz sie - Niemcy,Austryjacy i chyba Kanada ogłosili że boreliozę przenoszą również komary...
-
Mario, ale Basia faktycznie może mieć rację, przy takiej pracy może Cię dobijać zjonizowane powietrze.
Czy po prysznicu nie czujesz się trochę lepiej?
Idealnym rozwiązaniem na spędzanie czasu po pracy przed komputerem byłoby siedzenie z laptopem przy wodospadzie ale takie warunki to marzenie dla większości.
-------------
Ja osobiście znam przypadek pierścienia boreliozowego po ukąszeniu komara.
-
Niecała połowa chorych na boreliozę nie pamięta, kojarzy ugryzienia kleszcza.
-
Proszę, bez takich rad. Spróbuj siąść bez komputera napisać jakiś sensowny program czy zaprogramować mikrokontroler. A to jest głównymi zajęciami po pracy. To pewnego rodzaju hobby jak i też dodatkowy zarobek.
I nie praca z komputerem mnie męczy a wszechobecny wyścig szczurów, ja choć stoję obok i nie biorę udziału w tym chorym wyścigu to niestety też często rykoszetem dostaję.
Ale sam widzisz, że nie wyrabiasz...
Kiedyś w mojej rodzinie człowiek przesadził z komputerem, bo co to on nie musiał, i co to on nie chciał. Skutek był taki, że nawet widok ekranu z rzutnika przy wyświetlaniu slajdów z wycieczek powodowało autentyczną trzęsiawkę. Skończyło się na szczęście tylko dwumiesięczną abstynencją + kilka opakowań Valusedu, bez szczególnego udziału medycyny.
Nie można w nieskończoność zwiększać odporności na stres metodami farmakologicznymi, bo w końcu czymże innym są dyskutowane tutaj środki.
Hobby - może to i dobrze. Dodatkowy zarobek - czy na pewno musisz?
Do pewnego momentu masz wybór i wydaje się, że jeszcze wybór należy do Ciebie.
Kobiety lubą prowadzić ogródek, faceci już różnie, jedni wędkarstwo, inni takie coś.
Też lubię ogródek, na wędkarstwo jestem zbyt leniwa (wolę jeść), a dom i pracę mam na Debianie ;-)
***
Połączyłam wątki mario82 i Sir Voytka, bo się zaczęła równoległa dyskusja. Chyba tak będzie lepiej
Pozdrowienia :-)
-
Objeździłem wszystkie okoliczne apteki, niestety ale z tego co wypisałem wcześniej dostępny jest tylko omega 3 i cynk. Cynku nie kupowałem bo biorę kompleks witamin, który też zawiera cynk. Niacyna, L-tryptofan, siarka organiczna (MSM) czy też cholina - nic niedostępne.
Jedynie co to kupiłem wiórka kokosowe, które mam nadzieję że dodadzą mózgowi energii do pracy.
-
Proszę, bez takich rad. Spróbuj siąść bez komputera napisać jakiś sensowny program czy zaprogramować mikrokontroler. A to jest głównymi zajęciami po pracy. To pewnego rodzaju hobby jak i też dodatkowy zarobek.
Ty nie pracujesz osiem godzin. Twoje hobby to jest druga praca a co gorsza
kładąc sie do łóżka dalej rozmyślasz " a może da sie to zrobić inaczej, prościej...efektywniej". Tym sposobem
jesteś jak marynarz na okręcie...ciągle w pracy. Masz pozamiatane,kolego.
-
Jedynie co to kupiłem wiórka kokosowe, które mam nadzieję że dodadzą mózgowi energii do pracy.
Ale one są chyba odtłuszczone więc tej energii będzie mało.
Poczytaj o jonizacji powietrza.
-
Myślę o zmodyfikowaniu swojego zestawu suplementów, sugerując tym jak kolega Sir Voytek wyciągnął się z mega dołka:
Kwasy omega 3,6,9 w oleju rybim (minimum 250DHA 3xdziennie)
200mg Różeniec górski
15mg cynku
500mg L-Tryptofan 2x dziennie
450mg Ashwagandha
Wiórka kokosowe
Cześć, mario82. :)
Omega 3 jest suplementem bardzo efektywnym w poprawianiu funkcjonowania mózgu, a jedynymi mankamentami są wysoka cena produktu dobrej jakości (badanego pod względem zawartości rtęci, która jest bardzo szkodliwa dla mózgu, niestety, wiele produktów gorszej jakości zawiera rtęć i nie mam pojęcia, dlaczego te produkty dopuszczane są do sprzedaży), a i dietę tym kwasem trzeba uzupełniać przez około 8-12 miesięcy, żeby uzyskać optymalne efekty. Sam stosowałem olej od Now Foods, który jest badany i nie zawiera rtęci, a ponadto zawiera wysoki poziom DHA, który jest najcenniejszy w oleju rybim.
Tryptofan to istne cudeńko, w 1-2 tygodnie `wyciągnął` mnie ze straszliwej depresji.
Dla poprawy sprawności funkcji poznawczych (pamięci, koncentracji etc.) polecam dwuwinian choliny i acetylocholinę. To te dwa preparaty wyleczyły mnie z zaburzeń, które, przez prawie 4 lata KRZYŻA, bezskutecznie próbowali wyleczyć psychotropami psychiatrzy, którzy moje zaburzenia w myśleniu błędnie zdiagnozowali jako objawy schizofrenii (sic!).
Lit jest bardzo przydatny pod wieloma względami, ale przy stosowaniu oleju rybiego znacznie przyspiesza proces `restrukturyzacji mózgu`. Olej rybi to `bloki budowlane`, a lit to `sprawni specjaliści od ich układania`. Dlatego gorąco polecam ten minerał. Ponadto, jest to naturalny stabilizator nastroju, a i dobrze wpływa na pracę serca. Ma jeszcze wiele innych właściwości, o których można poczytać w sieci.
Wiórka kokosowe, jak najbardziej, raczej nie muszę rozpisywać się o ich dobroczynnym wpływie, nie tylko na funkcjonowanie mózgu.
No i nieoceniona witamina B3, o której też nie muszę pisać, bo od dawna wiadomo, że to najtańszy i najwszechstronniejszy lek.
Do tego uzupełniłbym poziom witaminy D (poprzez D3), bo niedobór tej witaminy spowalnia niemal wszystkie procesy regeneracyjne przebiegające w ludzkim organizmie.
Aha, na pewno bardzo pomógłby Ci w walce ze zmęczeniem, a i znakomicie wpłynął na procesy poznawcze, chlorek magnezu (rozpuszczany w wodzie, naturalnie :P ), który jest taniutki jak barszcz, dzięki czemu każdego dnia można bez problemu zapewnić organizmowi optymalną dawkę magnezu.
Co do stosowania ziół, rozpatrz propozycje zielarzy z Naszego Forum, ja sam wiem na temat ziół tylko tyle, ile przeczytam w książeczce o. Klimuszki, która uratowała moją tarczycę, którą chcieli mi zniszczyć jodem radioaktywnym. No cóż, chyba większość z nas, niestety, miała okazję przekonać się, jakimi rzeźnikami są lekarze. :P
-
Odnośnie omegi 3 jaką polecasz, w sumie znalazłem tylko jeden preparat spełniający te wymagania.
http://www.supledirect.pl/now-foods-ultra-omega-3-500-epa-250-dha-180-kapsulek/uklad-nerwowy-55.html
Szukając informacji o orotanie litu trafiłem na wypowiedź "...zawsze może kupić gotowy suplement – przy czym sugerowałbym to robić bezpośrednio u producenta, jako że w Polsce nie ma możliwości sprzedaży tego w sposób legalny, w związku z czym wszelkie transakcje na np allegro są „szemrane”, przez co dość łatwo o podróbkę." przez co obawiam się zamawiania tego typu preparatów w sieci. Tu zarówno orotan litu jak i ta postać omegi jest niedostępna.
Jeszcze piszesz w swoich postach o niacynie oraz metylokobalaminie. Oba związki to witaminy z grupy B (pierwsza to B3, druga B12) Czy oba te związki nie lepiej zastąpić kompleksem witamin B ?
I jeszcze odnośnie litu, powiedz w jakiej formie go dostałeś. Bo w Polsce w legalnych źródłach lit bezpośrednio do spożycia jest niedostępny. We własnym zakresie obawiam się o to co przyrządzę, czy na pewno dawka będzie właściwa, czy dobrze zneutralizuję wodorotlenek ... Mnóstwo obaw, w końcu to wodorotlenek - niebezpieczna substancja.
-
Tak, to jest ten olej, z tym, że lepiej byłoby kupować opakowania z 90 kapsułkami (3xdziennie), no i należy pamiętać o przechowywaniu ich w lodówce. Być może znajdziesz olej rybi podobnej jakości w nieco bardziej przystępnej cenie gdzie indziej. Pamiętaj tylko o tym, żeby upewnić się, że nie zawiera on rtęci (choć nie mam pojęcia jak miałbyś tego dokonać).
Przez 2 miesiące korzystałem z tego produktu:
http://allegro.pl/orotan-litu-lit-5mg-60kaps-swanson-i6387493566.html
A od ponad roku regularnie zażywam roztwór litowo-borowy, który wspomniał już leo. Możesz zapytać go o ten roztwór. Nie jestem alchemikiem, a tylko skromnym badaczem i eksperymentatorem, któremu dzięki konsekwencji i pomocy dobrych ludzi, znających się na rzeczy, udało się `wyjść z bagna`.
Oczywiście, suplementowanie diety kompleksem witamin B jest bardzo dobrym pomysłem, ale musisz pamiętać o tym, że bardzo kosztowne byłoby zapewnienie organizmowi optymalnej dawki witaminy B3 poprzez zażywanie wyłącznie kompleksu witamin B. Ja, codziennie zażywam około 100 mg. Witamina B3 jest taniutka, możesz ją kupić za grosze w sklepie, w którym zaopatruję się i ja:
http://podkowalinypl.shoper.pl/pl/p/Witamina-B3-Kwas-nikotynowy-Niacyna/1493
Widzę, że znów podnieśli cenę B3 (kiedyś kupiłem ją u nich za raptem 25 zeta-z kosztami przesyłki), ale wciąż jest ona bardzo dobra.
Minerały, witaminy i olej to `budulce`, a zioła to katalizatory. Sugerowany przez leo Miłorząb byłby dobrym wsparciem, choć nie wiem, czy koniecznym przy zażywaniu B3, która również rozszerza naczynia krwionośne i ułatwia transport `budulca` do mózgu. Od jakiegoś czasu zażywam ekstrakt z żeń-szenia, który również kupiłem w tym sklepie, i muszę przyznać, że daje mi on wiele energii, a i dzięki jego zażywaniu nie odczuwam dużego zmęczenia podczas intensywnej pracy umysłowej... Czyli w zasadzie na co dzień. :)
-
Dziś zrobiłem polowanie na wspomniane wcześniej suplementy w lokalnych sklepach zielarskich. Od ręki kupiłem cytryniec chiński, niestety ale omega3 z zawartością 250mg DHA nie kupiłem. W zamian kupiłem również z NowFoods zwykłą omegę 3 z zawartością 180 EPA/120 DHA. Myślę że jak sugeruje producent tą będę brał 3x dziennie. Od października ma być również dostępna ultra omega-3 z zawartością 500 EPA 250 DHA u oficjalnego przedstawiciela NowFoods w Polsce.
Nie udało mi się kupić w czystej postaci tryptofanu, dostałem za to preparat o nazwie TONISOL, który w swoim składzie oprócz L-tryptofanu zawiera inozytol, niacynę (choć tylko 8mg w w tabletce) i odrobinkę witaminy B6.
Wczoraj po południu przyszedł również orotan litu, dokładnie od tego samego sprzedawcy jaki zasugerował Sir Voytek post wyżej.
Cynku nie kupowałem ze względu na to że mam go w kompleksie witamin jaki ostatnio nabyłem.
Brakuje mi jeszcze witaminy B3 (wolałbym w tabletkach, bo jak tu odmierzyć 150mg w warunkach domowych) witaminy B12 oraz ashwagandhy, a ta podobno pobudza i dodaje energii, czego mi często brak.
Kupiłem również MSM (siarkę organiczną) głównie z myślą o mojej mamie, jednak czytając o działaniu jej nie wiem czy i mi by nie pomogła. Tylko już tego trochę łykam, z siarką organiczną wstrzymam się na razie by nie przedobrzyć.
-
Cześć :)
Wiadomym jest, że suplementy dla koni muszą charakteryzować się dobrą jakością. Koń jest bardzo delikatnym zwierzęciem.
Ja część witamin, betainę, MSM kupuję tu:
http://podkowalinypl.shoper.pl/pl/c/Witaminy/113
Są też aminokwasy i inne ciekawe suplementy jak np. acerola z dziką różą z dopiskiem na opakowaniu: "dla wszystkich gatunków zwierząt" :)
Możesz za MSM kapsułkowane zapłacić dużo, tu masz korzystniejszą cenę.
W tym samym sklepie kupisz wagę z dokładnościa 0,1 g.
W innych sklepach możesz kupić też niedrogo z dokładnością do 0,01 g.
Ja tak zrobiłam i jak na tą chwilę suplementy mi służą. Jeszcze nie rżę :)
-
A jeszcze zapomniałem o witaminie D3 jak sugerował Sir Voytek, jeszcze w nią muszę się zaopatrzyć.
Mówiąc o DHA, jeśli to on jest najważniejszy i jest budulcem, czy nie warto zamienić konfigurację 500 EPA / 250 DHA na 500 DHA / 250 EPA ? Też takie preparaty NowFoods oferuje.
-
OFFTOP:
Cześć :)
Wiadomym jest, że suplementy dla koni muszą charakteryzować się dobrą jakością. Koń jest bardzo delikatnym zwierzęciem.
Jeśli konie są takie delikatne to znaczy, że są chorowite, a wtedy powiedzenie "zdrowy jak koń" nie miałoby sensu.
Lepsza jakość suplementów dla koni wynika pewnie z tego, że tylko zdrowy koń jest cenny, a z ludźmi jest na odwrót, tylko chory człowiek generuje zyski dla przemysłu farmaceutycznego.
Takie piękne czasy nastały, że człowiek w hierarchii istot żywych jest niżej niż zwierzęta :/
-
Ja część witamin, betainę, MSM kupuję tu:
http://podkowalinypl.shoper.pl/pl/c/Witaminy/113
Są też aminokwasy i inne ciekawe suplementy jak np. acerola z dziką różą z dopiskiem na opakowaniu: "dla wszystkich gatunków zwierząt" :)
Możesz za MSM kapsułkowane zapłacić dużo, tu masz korzystniejszą cenę.
W tym samym sklepie kupisz wagę z dokładnościa 0,1 g.
W innych sklepach możesz kupić też niedrogo z dokładnością do 0,01 g.
Tutaj można kupić tryptofan i niacynę + ta waga do kompletu i można się kurować
-
Jaka byłaby optymalna dzienna dawka niacyny i tryptofanu ?
-
Oficjalnie mówią o dziennym zapotrzebowaniu 17mg. Co niektórzy używają i po kilka gram. Może spróbuj tak jak Voytek np 2x 100mg. Z dawką trzeba uważać - może się pojawić tzw. flush - uczucie pieczenia, zaczerwienienie skóry - dosyć nieprzyjemne. Tą B komplex można stosować równolegle - jak się stosuje pojedynczą z gr. B wchodzi się w niedobory pozostałych. Zamiast B komplex można zastosować zaparzone drożdże - w tym są wszystkie z grupy B.
-
Podzielę się swoimi "doświadczeniami" w stosowaniu witaminy B3 (niacyny).
Dużo na jej temat dowiedziałam się z książki: A. Saula:"Wylecz się sam. Megadawki witamin".
Niacynę nie stosuję ze względu na depresję, bo jej nigdy (mimo wszystko) nie doświadczyłam.
Względy były inne (ze względu na treści, które znalazłam w cytowanej wyżej książce oraz wiadomości, że niacyna usuwa blaszkę miażdżycową).
Stosowałam i stosuję dawkę 2 razy dz. z posiłkiem po 500 mg (pięćset).
Z tym fleshem to jest tak, że czasami pojawia się, a czasami nie ma go wcale. Czasami jest mocniejszy, a czasem bardzo słaby. Można się do niego przyzwyczaić.
Po 2 mies. stosowania zrobiłam próby wątrobowe- wynik: bardzo dobre. Zbadałam u siebie (przed i po tych 2 miesiącach) poziom cholesteroli.
Byłam zaskoczona: poziom cholesterolu całkowitego nie zmienił się. Podniósł mi się natomiast w znaczący sposób HDL (z 42 na 70). Zauważyłam, że łatwiej zasypiam, jestem spokojniejsza. Bardzo poprawiła mi się skóra (tylko nie wiem, która z witamin B zadziałała, nie jest już taka sucha, a miałam z tym problem).
Saul pisze, że w momencie stosowania witamin z grupy B (wyizolowanych) powinno się równocześnie brać kompleks witamin B. Witaminy te powinny być wszystkie brane razem, bo działają zespołowo.
Warto przeczytać to:
http://www.akademiawitalnosci.pl/10-najpotezniejszych-protokolow-witaminowych-cz-7-niacynowy-protokol-doktora-abrama-hoffera/
-
Zamówiony już kompleks witamin B, zastanawiam się nad formą niacyny, bo z tego co czytam niacyna w postaci kwasu nikotynowego wywołuje flush. Inną dostępną formą witaminy B3 jest amid kwasu nikotynowego, który nie wywołuje flush-a.
Brał ktoś może amid kwasu nikotynowego ? Można nim spokojnie zastąpić niacynę ?
-
Do poczytania o witaminie B3 ( linki z pełnym tekstem poniżej, jeden był już przytoczony wcześniej ). Co przemawia za kwasem nikotynowym ?
"Dr Hoffer podkreślał, że jedynie niacyna w formie kwasu nikotynowego ma niezwykłe zdolności regulujące cholesterol – nigdy przy tym nie obniży go do poziomów niebezpiecznych dla zdrowia, a jeśli ktoś ma zbyt niski to niacyna go podwyższy do poziomu zdrowego! Niacynamid nie potrafi tego robić wcale, zaś heksanikotynian inozytolu działa pod tym względem stosunkowo słabo (dużo słabiej niż kwas nikotynowy), aczkolwiek przemawiać za jego stosowaniem u niektórych pacjentów wrażliwych na „flush” może być fakt, iż heksanikotynian nie powoduje uczucia gorąca. Najczęściej jednak aby zminimalizować uczucie gorąca towarzyszące przyjmowaniu kwasu nikotynowego dr Hoffer zalecał jednoczesne przyjęcie witaminy C (jeśli nie mamy jej akurat pod ręką to ostatecznie może być również aspiryna, która zadziała podobnie antyhistaminowo), przyjmowanie witaminy zawsze po jedzeniu na pełny żołądek i nie popijanie gorącymi płynami. "
"Niektóre osoby nie lubią flusha, a inne go uwielbiają (szczególnie zimą). Tym którym nie przypadł on do gustu dr Hoffer polecał zmienić kwas nikotynowy na nikotynamid, choć konieczne były wtedy np. raz na 6 miesięcy badania kontrolne funkcji wątroby (czasem trzeba było zrobić chwilową przerwę w podawaniu, wtedy funkcje wątroby wracały do normy). Działanie terapeutyczne w zaburzeniach psychicznych (depresja, schizofrenia) wykazywał zarówno kwas nikotynowy jak i nikotynamid. Jednak ten pierwszy jest nieco zdrowszy niż ten drugi, który nie powoduje co prawda flusha, ale – coś za coś – wymaga od lekarza większej kontroli nad pacjentem z uwagi na większe obciążenie dla wątroby."
http://www.akademiawitalnosci.pl/depresja-nie-to-tylko-brak-witamin/
http://www.akademiawitalnosci.pl/10-najpotezniejszych-protokolow-witaminowych-cz-7-niacynowy-protokol-doktora-abrama-hoffera/
Ja mogę dodać, że sama zakupiłam kwas nikotynowy ( czystość 99,5 % ) i biorąc na pusty żołądek uczucie gorąca i mrowienie gwarantowane ;). Potem robi mi się zimno i jest to trochę dziwne uczucie.
-
Mario82 - jeśli można spytać :-) - jak idzie kuracja?
-
Ten tryptofan dla koni za tą cenę i ilość zwala z nóg
http://podkowalinypl.shoper.pl/pl/p/L-Tryptofan-spozywczy-99/623
Co tu może być haczykiem w prównaniu do tryptofanów na allegro?
Jakoś mam mieszane uczucia.....
-
Zadzwoń do sklepu i się pytaj np. o stopień czystości substancji - facet chętnie udziela informacji. Na pytanie czy to możesz jeść odpowiedzi nie będzie.
-
Będzie odpowiedź, że wg prawa on może powiedzieć że dla konia jest to produkt ok.
-
No pisze że jest SPOŻYWCZY, co ciekawe CZDA niekoenicznie znaczy najczystszą postać, a tu ciekawa opcja.
Tutaj jest "dla ludzi" http://www.gamisport.pl/suplementy-diety/aminokwasy/p/amix-l-tryptofan-1000mg-90-kapsulek/#desc_ul
Pisze "Spożywczy specjalnego przeznaczenia żywieniowego".....
-
Jakich wiórek kokosowych używacie? Tych zwykłych sklepowych ( są przecież odtłuszczone) czy wiorkujecie kokosa?
Mam problem "umysłowy" z mamą, robię co mogę ale nie wszystko zgadza się łykać/zażywać, środki, zioła, suplementy przemycam w jedzeniu i napojach ale wiórki myślę, że będzie żwała jako smakołyk :-) tylko nie wiem jakie będą lepsze.
-
Spójrz na skład na opakowaniu - powinno być ~60% tłuszczu. Zamiennie można olej kokosowy albo MCT ze sklepu z odżywkami - chodzi o średniołańcuchowe trójglicerydy - z tych powstaje zastępcze paliwo dla mózgu (zamiast glukozy)- ciała ketonowe.
Tutaj skład - wiórków z Tesco: https://ezakupy.tesco.pl/groceries/pl-PL/products/2003010914242
-
Ciekawa informacja Leo.
Nie wiedziałem, że są dostępne w sprzedaży wiórki nieodtłuszczone.
Dobrze one cenowo wychodzą, 20 zł za kilogram tłuszczu i jeszcze sporo błonnika :)
Dla porównania ostatnio płaciłem 70 zł za litr oleju.
Martwi mnie jedynie ta informacja:
"Pochodzenie: Zapakowano w Czechach"
Oby te kokosy nie były z atolu Bikini.
-
Leo, nie korciło Cię nigdy żeby sprawdzić rzeczywistą zawartość tłuszczu w tych wiórkach kokosowych?
Ostatnio oficjalnie wydało się, że do Polski trafia żywność gorszej jakości i wypadałoby być czujnym.
-
Nie korciło :) - wystarczała mi próba organoleptyczna - po spożyciu wyraźny kokosowy smak. Mąka kokosowa - robiona z pozostałości po wyrobie mleka kokosowego już takiego nie ma.
Jak chcesz sprawdzić samemu - weź próbkę wiórków np. 10g zalej np. 100ml acetonu (chyba rozpuści ten tłuszcz -można wcześniej zrobić próbę), co jakiś czas to wytrząsać, a później odsączyć płyn, wiórki wysuszyć i zważyć - ubytek to tłuszcz. Trochę tego jeszcze na wiórkach zostanie, ale w przybliżeniu powinien wyjść wynik.
-
Muszę tak zrobić, ale najpierw trzeba kupić wagę jubilerską.
Te wiórki zmielę chyba jeszcze w młynku do kawy, żeby ułatwić ekstrakcję.
Kupowałem wiórki w Biedzie i nie mają intensywnego smaku kokosa, pamiętam że te które jadłem w dzieciństwie były bardziej kokosowe.
Jednak jest za to jakiś specyficzny posmak, pewnie dwutlenek siarki.
-
NO WŁASNIE!! Też czuję jakiś dziwny, nie przyjemny posmak! Myślałam że to moje widzi misi a się okazuje że nie :) Mi ten smak przypomina stary, zjełczały olej.
-
Średniołańcuchowe kwasy tłuszczowe - widać miałaś dobry surowiec, nie do końca wyekstrahowany
Pozdrowienia :-)
-
Cześć,
Wspaniała społeczność! Podziwiam Was i oddaję ogromny szacunek.
Bardzo dziękuję Sir Voytkowi za opisanie przebiegu terapii - to znaczy, że jest nadzieja! :) Mam (m.in.) te same przypadłości, o których pisał Voytek więc nie będę się powtarzał. Dodatkowo od 4 lat walczę z poważną depresją. Aktualnie powiedziałbym, że jest w stanie "moderowanym" - biorę psychotropy (welbutrin, effectin), suplementuję lit. Nie jest już tak tragicznie, żeby się zabić, ale nie na tyle fajnie żeby chciało się żyć. Tylko leżeć na kanapie - zero uczuć, energii, marzeń, pragnień, planów, chęci. Ciężko to wytłumaczyć, ale nie chcielibyście sprawdzać ;) W każdym razie gdyby minęły chociaż te Voytkowe dolegliwości to i tak byłbym bardzo zadowolony.
Objawy:
- brak energii,
- otępienie umysłowe - wrażenie "spadku IQ"
- problemy z koncentracją
- problemy z pamięcią krótkotrwałą (w trakcie rozmowy zapominam o czym mówię lub co ktoś mówił)
- kreatywnością (która była na bardzo wysokim poziomie)
- powracające obrazy traumy, ale to chyba temat na psychoterapię na którą uczęszczam
Przesiedziałem kilka ostatnich dni czytając różne opracowania profesjonalne, półprofesjonalne, amatorskie, przeglądając strony Dr Różańskiego i szczerze mówiąc się w tym wszystkim pogubiłem... Nie mam pojęcia jakie dawki brać, co się ze sobą wyklucza, która z roślin ma najwięcej danej substancji itp. Od zawsze pojawiały się u mnie jakieś problemy żołądkowe (wrzody dwunastnicy/refluks) stąd szukałem powiązania depresji z jelitami i pojawiła się cytokina, stany zapalne, kinurenina itp. Z najnowszych badań psychiatrycznych wynika, że ważnym składnikiem jeśli chodzi o wychodzenie z depresji jest glutaminian:
http://www.medexpress.pl/pacjent/skad-sie-bierze-depresja/55578/
Pewnie prośba dość bezczelna, ale czy ktoś mógłby pomóc ułożyć mi jakiś zestaw suplementów (sprawdzonych firm) wraz z informacją o dawkowaniu? Aaa ... no i jak produkt Dr Różańskiego pod nazwą Biovitalum Neuroprotector ma się do zażywania pojedynczych suplementów?:
http://www.vistafit.sklepna5.pl/towar/96/biovitalium-neuroprotector-aktywnosc-koncentracjaochrona-mozgu.html
To lista Voytka:
250 DHA x3 dziennie
200 mg ekstraktu z Róźeńca Górskiego
15 mg cynku
1g L-Tryptofanu
50 g wyparzonych drożdży x2 dziennie
3 łyżki stołowe wiórek kokosowych x2 dziennie
200 mg ekstraktu z Ashwagandhy
Lithium Orotate w dawce 5mg
Niacynę w dawce 2xpo ok.150mg
Metylokobalamina (dawka?)
Ekstrakt z cytryńska chińskiego (nie wiem czy zastosował)
Cholinę (nie wiem czy zastosował)
MSM (nie wiem czy zastosował)
Poniżej moje "znaleziska" jeśli chodzi o potencjalne suplementy (niektóre pokrywają się z tymi Sir Voytka) - to w formie rozważań / pytań do Was / propozycji:
1. Cytryniec Chiński
2. l-glutamina 2 gramy przed snem
http://rozanski.li/432/kwas-glutaminowy-i-glutamina-a-pamiec/
https://solgar.pl/produkty/aminokwasy-i-proteiny/l-glutamina-500-mg
3. Jiaogulan - Gynostemma pentaphyllum (Thunberg) Makino - Nie zażywać przed snem. 3. Ekstrakt suchy z
Gynostemma mianowany na zawartość gipenozydów (80%): 300-500 mg 2 razy dziennie, rano i popołudniu.
http://rozanski.li/2831/gynostemma-pentaphyllum-thunberg-makino-ziele-niesmiertelnosci-w-praktycznej-fitoterapii/
4. Lukrecja - działanie przeciwzaplane. Niektórzy twierdzą, że depresja to stan zapalny organizmu
5. berberyna - poprawia metabolizm, wspomaga rozkład cukru, sprzyja namnażaniu się pożytecznych bakterii w układzie pokarmowym, spada poziom trójglicerydów. Krótki okres półtrwania (działania) - trzeba zażywać kilka razy dziennie
6. Cynk (często się z nim spotykałem w art. dot. depresji)
https://thisisbio.pl/witaminy-i-mineraly/2184-zinc-citrate-50mg-120kaps-gg-5060040827116.html
7. Kurkumina
8. Ashwaghandha
9. SAMe (?) - podobne pytanie jak do suplementu Dr Różańskiego
Moje badania z dzisiaj:
1.
(http://matt.net.pl/syn1.jpg)
2.
(http://matt.net.pl/syn2.jpg)
Pozdrowienia i dziękuję
-
A może depresja to po prostu widzenie życia jakim jest. Wielu osobom leki nie pomagają. Nawet multimilionerzy targają się na własne życie... Skończ szkołę, idź do pracy, znajdź sobie drugą połówkę, spłódź dzieci, wybuduj dom i posadź drzewo... I ten taniec chocholi powtarza się od eonów... Ludzie są otumanieni i spodziewają się, że prawdziwe życie zacznie się po drugiej stronie; że spotka ich nagroda za trud i znój...
(http://img.huffingtonpost.com/asset/scalefit_720_noupscale/57abf4051800001b00bca20f.jpg)
(http://ciclops.org/media/dv/2013/7787_18575_0_junk.png)
Pytaniem jest, nie jak wrócić do zdrowia, tylko jak zagłuszyć egzystencjalny ból. Można kombinować z wywołaniem hipomanii, ale nie wiem czy da się ten stan długo utrzymać.
-
Placebo, Lithium Orotate w dawce 5mg litu ze Swansona radziłbym brać raz na tydzień.
Najlepiej wymieszać to z żółtkiem jajka ugotowanego na miękko i zjeść bez solenia z kilkugodzinnym odstępem od innych posiłków, ponieważ potas i sód zmniejszają wchłanianie litu.
Ostatnio obejrzałem ten filmik:
https://www.youtube.com/watch?v=JQO7D9_UXo8
Z informacji tam podanych wynikało, że jestem zatruty fluorem.
Odstawiłem pastę do zębów zawierającą fluor i po kilku dniach zacząłem odczuwać błogi spokój.
Zacząłem szukać informacji czy nadmiar fluoru powoduje nerwicę i faktycznie tak może być:
Leczenie nerwicy i depresji naturalnymi metodami: http://www.nerwica.com/viewtopic.php?t=23168
Muszę jeszcze zrezygnować z herbaty.
A co do psychotropów to radziłbym się głęboko zastanowić.
Oglądałem kiedyś śledztwo dziennikarskie o lekach na depresję na Planete+
Okazuje się że skuteczność antydepresantów jest na poziomie placebo, a często skutkami ubocznymi jest pogłębienie depresji prowadzące do samobójstw.
Nie mogę znaleźć teraz tego dokumentu, ale inny zapowiada się ciekawie:
http://www.planeteplus.pl/dokument-depresja-epidemia-czy-blad-systemu_44967
Poza tym udowodniono, że jony ujemne w powietrzu są skuteczne w walce z depresją:
http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=5898.0
-----
Quand même, spróbuj przez tydzień o nikim nie pomyśleć nawet przez chwilę i poświęć ten czas na pogłębianie wiedzy.
Jeśli Ci się uda to zobaczysz, że nagle zacznie Cię cieszyć to że niebo jest błękitne, a drzewa zielone :)
Znajdziesz radość tam gdzie nawet szukać nie próbowałeś.
Twoje życie nie jest przypadkiem.
Pomyśl jaki ten świat jest skomplikowany, żebyś Ty mógł się urodzić to ogromna gwiazda musiała "umrzeć", bo bez tego nie powstałyby pierwiastki, z których składa się Twoje ciało.
Bardzo prawdopodobne, że coś się do Ciebie przyczepiło i powoduje to przygnębienie.
Swoją "depresję" karmisz emocjami, tymi negatywnymi i pozornie pozytywnymi też.
Pozbądź się ich, a zagłodzisz "depresję".
Post i medytacja nie jednego uratowały.
-
Skończ szkołę, idź do pracy, znajdź sobie drugą połówkę, spłódź dzieci, wybuduj dom i posadź drzewo... I
A co w tym złego, by to zrobić?
A co w tym złego, by tego nie zrobić?
Rozumiem, że nie jesteś starcem, ani nie spłodziłeś dzieci, więc wybór jest przed Tobą.
Idź nad wodę, zmień skórę, oddaj krew komarom i przeczytaj książkę, może być o ziołach rosnących nad wodą. Tu Optimus ma rację.
***
Placebo, jak zrozumiałam, miałeś jakieś paskudne przeżycie, prawda?
Moja rada, to spróbuj terapii tlenowej. W Gdyni, w tym, co się teraz nazywa Klinika Medycyny Hiperbarycznej i Ratownictwa Morskiego ludzi po Iraku leczyli właśnie tlenem.
Wkrótce pojawią się dziurawiec i wąkrotka do zbioru.
Na teraz stosuj wszystkie zioła neuroprotekcyjne, jakie się Tobie nawiną pod rękę. Zacznij od zielonej pokrzywy i kwiatów sosny z malutkimi szyszeczkami. Można je zjadać na żywca, można z nich robić syropy z miodem.
Z forsycji można zbierać młode listki, można też zbierać kwitnące czubki wszystkich jasnot, kurdybanek, poza tym kwiaty głogu i jarzębiny.
Neuroprotekcyjna jest też mięta i melisa.
Pozdrowienia :-)
-
Cześć i czołem :)
Dziękuję, myślałem że ten post pozostanie bez odpowiedzi.
Optimus: o fluorze też słyszałem już dawno, ponoć m.in. kakao pomaga - w społeczności duchowej jest nawet taka ceremonia picia kakao
http://akademianatury.pl/higiena-naturalna/szyszynka/jak-zabija-sie-twoja-szyszynke.html
Wiesz, te leki to nie jest do końca kwestia "wyboru" - brałem co było, żeby jakoś sobie pomóc w naprawdę tragicznej sytuacji. Próby odstawienia kończyły się raczej nieszczęśliwie, ale pojawiłem się tu właśnie dlatego że też już średnio wierzę w ich skuteczność
Basia: Dziękuję :) Ta terapia tlenowa to coś nowego - zaraz sprawdzę. Tak miałem kilka paskudnych przeżyć i ze wszystkimi jakoś sobie poradziłem (tak sądziłem ...), ale ostatnie przelało czarę goryczy. Mimo, że to niby nic strasznego (pozornie) to byłem wielokrotnie narażony na długotrwały, niebywały poziom stresu i lęku, poczucia bezradności, krzywdy - to prawdopodobnie przywołało różne emocje z dzieciństwa. Mój organizm został przeładowany poziomem stresu. Moja głowa i ciało zrobiło coś dziwnego - totalnie się pozamykało, przeszło w jakiś tryb "stand by" albo "eko" - nie poznaję siebie zupełnie. Najgorsza jest niemoc funkcjonowania i powracające obrazy - to chyba zespół stresu pourazowego.
Quand même: skoro "oni" popełniają samobójstwa to depresja to chyba trochę więcej niż "smutek" i kwestia tego, że ktoś nie chce podjąć decyzji żeby iść z życiem dalej - płodzić syna i sadzić drzewo. Ja bym chciał ;) Co więcej - wszyscy dookoła twierdzą, że mam ku temu doskonałe warunki. Tak się składa, że niedawno przez wzgląd na moją chorobę postanowiłem sprzedać firmę (jak bardzo trzeba być zdesperowanym?), którą rozwijałem kilkanaście lat. Drobnym pocieszeniem są te magiczne "miliony", z których w żadnej mierze nie mam nawet ochoty korzystać ... Moim zdaniem (choć chwilowo nie mam na to siły ani pomysłu) ból minie jeśli wyrzuci się z siebie emocje. Ja zawsze miałem z tym problem. Dodatkowo mój aktualny stan w połączeniu z lekami powoduje, że nie mam absolutnie do nich dostępu. Kiedyś warsztaty duchowe zmieniły moje życie o 180 stopni m.in. tantra, TRE, ustawienia rodzinne Hellingera, mindfulness, praca z ciałem, improwizacja - pokonywanie wstydu, nauka bliskości itp. Dzisiaj podjąłem decyzję, że pójdę jeszcze na terapię TRE, bo praktykowałem ją w bardzo ograniczonym zakresie:
http://www.newsweek.pl/wiedza/psychologia/jak-sobie-radzic-z-silnym-stresem-jak-przezwyciezyc-traume-mowi-david-berceli,artykuly,387741,1.html
To moim zdaniem najbardziej merytoryczny artykuł o depresji - czym jest, a czym nie jest:
http://wiecjestem.us.edu.pl/gdy-smutek-lamie-serce-fakty-i-mity-na-temat-depresji
Ja póki co nie oczekuję żadnej nagrody ani hipomanii, ale energii i otwarcia się mojej głowy na jakiekolwiek perspektywy na przyszłość. Tak to wygląda:
(cytat)
Niewielu ludzi zauważa, że każda myśl, każdy widok, wszystko niesie ze sobą jakieś emocje, uczucia. Ja jestem tego pozbawiona i mimo, że nie mogę odczuwać rozpaczy, uważam że to jakiś koszmar. Wszystko jest płaskie, mdłe, właściwie gdziekolwiek jestem, mimo normalnego narządu wzroku, wszystko wydaje mi się takie samo. Nie umiem się zachwycać pięknem, piękno dla mnie nie istnieje...chociaż umiem docenić czyjś kunszt, czy to dotyczy malarstwa, czy muzyki czy samej matki natury; ) Ale nie umiem tego przeżywać. Jestem jak upośledzona, nic nie napędza mojego działania. Wspomnienia moje zbladły do tego stopnia, że nie umiem przywołać w mysli ani jednego konkretnego wydarzenia z mojej przeszłości. Mówią mi, że to nietypowa depresja, która imituje objawy negatywne schizofrenii. Leczę się kolejnym psychotropem i nic, jestem też na psychoterapii- i nic. A ja jedyne już czego chcę od życia to móc odczuwać. Przeżywać widok jesiennych liści i muzyki, kochać moich bliskich i martwić się o nich, czasem złościć, smucić się,i radować- adekwatnie do sytuacji, ja nie chcę ciągłej radości, chcę tylko być ludzka, niecierpliwić się i wstydzić też... Bez uczuć, życie nie ma żadnego sensu, bez uczuć, gdy nie odczuwasz nawet samego siebie, nie przeżywasz samego siebie, jest tak jakby Ciebie nie było. Jesteś w połowie martwy, tylko jeszcze ta resztka świadomości i ciało wykonuje automatyczne czynności.
-
A ja mam pytanie z innej strony: jeśli nie wiadomo, co zrobić, to może trzeba się zabrać za trawienie i wydalanie? Jak to wygląda u Ciebie z tej strony?
Chore jelita mogą mieć wpływ na psychikę - nie darmo mówią, że przez żołądek do serca, a zmartwienia leżą na wątrobie.
Pozdrowienia :-)
-
Czytając ostatnie wypowiedzi tego wątku, widząc słowa: cytryniec chiński i kakao, przypomniało mi się to co było omawiane w ubiegłą sobotę w Panewnikach.
Cytryniec chiński, do jakiego mamy dostęp w formie suszu, nie działa jak powinien. Powód - higienizacja. Zabieg ten polega na szybkim suszeniu, w wysokiej temperaturze, w celu usunięcia drobnoustrojów. Niestety, w ten sposób pozbawia się cytryńca tego, czym powinien pomagać. Najlepiej mieć dostęp do rosnącego u nas cytryńca, albo importu z Rosji.
Gospodarz opowiadał, że taki cytryniec naprawdę działa i to wyraźnie.
Odnośnie kakao. Sprawa jego działania wygląda podobnie. Obróbka chemiczna, mająca na celu uatrakcyjnienie jego smaku, paskudzi jego skład i działanie. Wniosek: Chyba pozostaje kupowanie ziaren i rozdrabnianie ich własnym sumptem. W swej książce o pszenicy, dr Davies pisze, że są też dostępne w handlu (chyba w USA) niepaskudzone chemią, sproszkowane kakao. Może takie jest i u nas dostępne ?
-
Przy depresji w pierwszej kolejności należy przebadać tarczycę. Koleżanka kilka lat leczyla depresję, nawet była w szpitalu psychiatr. , i dopiero po kilku latach jakis lekarz domyślil się, że należy dokładnie przebadać tarczycę.
Okazało się, że ma 5 guzkow, które destabilizują działanie organizmu. Po uregulowaniu tarczycy depresja minęła jak ręką odjął.
-
Najlepiej mieć dostęp do rosnącego u nas cytryńca, albo importu z Rosji.
Gospodarz opowiadał, że taki cytryniec naprawdę działa i to wyraźnie.
Potwierdzam. Ja mam swojego cytryńca i czuję jego działanie już przy niewielkich ilościach. Suszonego nigdy nie próbowałam. Jak znajdę jakieś niedrogie sadzonki, to zrobię partyzantkę pod blokiem i posadzę przy płocie, bo mi na ogródku miejsca brakuje już.
-
Leo, nie korciło Cię nigdy żeby sprawdzić rzeczywistą zawartość tłuszczu w tych wiórkach kokosowych?
Nie korciło :) - wystarczała mi próba organoleptyczna - po spożyciu wyraźny kokosowy smak. Mąka kokosowa - robiona z pozostałości po wyrobie mleka kokosowego już takiego nie ma.
Jak chcesz sprawdzić samemu - weź próbkę wiórków np. 10g zalej np. 100ml acetonu (chyba rozpuści ten tłuszcz -można wcześniej zrobić próbę), co jakiś czas to wytrząsać, a później odsączyć płyn, wiórki wysuszyć i zważyć - ubytek to tłuszcz. Trochę tego jeszcze na wiórkach zostanie, ale w przybliżeniu powinien wyjść wynik.
Obchodziłem kilka sklepów, nigdzie bardzo dokładnych wag nie znalazłem i ostatecznie dałem sobie z tym spokój.
Jednak będę chyba musiał kupić na allegro bo nigdzie indziej nie widzę, a z moich obserwacji wynika, że jednak jesteśmy oszukiwani.
Wiórki kokosowe zawsze mielę w młynku do kawy bezpośrednio przed spożyciem aby maksymalnie ułatwić ich trawienie.
Ostatnio kupiłem przepyszne wiórki, okazuje się że po zmieleniu zamieniają się w miękką i plastyczną masę, a tłuszcz aż z nich cieknie.
Dla porównania z niektórych firm wiórki po dokładnym zmieleniu są sypkie jak piasek, a zazwyczaj jest coś pomiędzy tymi najlepszymi a najgorszymi jakie kupiłem.