Forum "Luskiewnik" Fitoterapia, zielarstwo. Medycyna dawna i współczesna. Forum zielarzy i fitoterapeutów
General Category => Zbieramy zioła => : Tadeusz Grąd September 01, 2010, 06:37:32
-
Pobudka śpiochy ! Mamy wrzesień ! Jak tylko przestanie lać ( a robi to już 26 godzinę) i nieco
owieje - przyjmijcie azymut na wrzosy, nawłocie, jarzębiny, głogi i kaliny, że podam tylko pierw-
sze z brzegu dary przyrody ojczystej... :D Pozdrawiam.
-
Witam
W lubuskiem nie pada , mamy naprawdę niezła pogodę. Ja czekam na głóg i pigwowca japońskiego ( do ppierwszych przymrozków).
Pozdrawiam
-
Królestwo za pigwowca ! Oczywiście chodzi o te nalewki świąteczne. W mojej okolicy owoców
pigwowca ze świecą szukać w tym roku. Ale myślę, że to jeszcze trochę za wcześnie Robbi.
Niech ładnie się wybarwi. W ubiegłym roku trochę z tym żółknięciem przesadziłem i całe stano-
wisko na wys. 750 m npm załatwił mi Dziadek Mróz... Walcząc dzisiaj ::) z rzeczywistością
kątem oka dostrzegłem stojące w niezłej formie sadziec z karbieńcem i szałwią lepką...
:) Pozdrawiam.
-
Pigowiec w tym roku chyba wcześniej dojrzewa.
Na wschodzie, ziarnka już sa czarne, owoce miękkie.
Chyba będzie wczesna zima.
-
Hej
Oczywiście ze za wczesnie . Zbieram go od lat :) Ciekawostka polega na tym że miejsce w którym sie znajduje jest pod lasem. Kiedys był tam punkt wojskowy gdzie był usytuowany sprzet radarowy , mały domek mieszkalny plus ogródek w którym jakis pasjonata zasadził mnóstwo pigwowca. Obecnie wszystko zarosło ale głóg pozostał i ma sie dobrze a ja staram nie stracic czujnosci bo poza mna jest jeszcze jeden stary wojak który takze zasmakował w tym dobrodziejstwie jakie niesie pigwowiec. Nalewka z odrobiną miodu wrzosowego jest naprawde wyborna ale musi odstać swoje...
-
Hmm, zanim przekształcimy forum naszego Gospodarza w Pamiętnik Badacza Zawartości Cukru
w Cukrze ::), proponuję zinwentaryzować na jutrzejszej wycieczce stan zdrowotny owoców
np. jarzębiny na gruncie. Czuję bowiem (miętę przez rumianek), iż ostatnie opady przysporzy-
ły ognisk infekcji grzybowych i dłużej czekać ze zbiorem się nie da. Kalina wytrzyma jeszcze
2-3 tygodni u mnie, głóg może 1-2 tygodnie, chociaż plamek na nim przybywa. Pytanie - jak
w tej sytuacji zachowa się Air Force kosów 8) ?
-
U mnie koło blokowiska są niektóre krzaki krzaki głogu, których grzyby się po prostu nie imają i wiszą sobie spokojnie, aż je ptaki zjedzą, bo ludzie jakoś mało je obrywają.
Ale to dopiero dla mnie na koniec września.
Teraz siedzę w dzikim kraju i mam dzisiaj zmielone półtora wiadra jagód bażyny. Stoją sobie trochę zmieszane z wodą, aby wypuściły dobrze sok. Właściwie to one składają się tylko z soku, skórki i malutkich pesteczek, miąższu tam prawie nie ma. Pewnie dlatego Rosjanie nazywają je "wodzianinka".
Za dwa dni będzie ostre mycie słoików i miejscowi będą patrzeć na mnie jak na szamankę lub własną prababcię - oni już dawno przestali hermetyzować soki, bo mają zamrażarki :-)
Pozdrowienia :-)
-
Wrzesień pełen pracy. Czeka owoc czarnego bzu, czeremchy, jarzębiny. Z tych właśnie owoców staram się przygotowywać duże ilości soków i syropów. U mnie w " ruch" idą butelki różnych wielkości i kształtów. Najchętniej sięgam po te od Kubusia. Są praktyczne.Czarny bez powoli już "dochodzi", podobnie czeremcha. Lada chwila prace przetwórcze. Martwię się tylko owocem jarzębiny jakiś w tym roku bardzo mizerny , nie ma takich urodzajnych gron jak w zeszłym roku.No i jeszcze troszkę ziół do dozbierania. Rdesty, wrzosy, nawłoć, widziałam kwitnący pszeniec-gajowy, jeszcze poziewnik szorstki, karbieniec, "jajeczka" kolczurki. No i nie sposób wracać z najzwyklejszego nawet spaceru bez ziół w podręcznej torbie. Owoc pigwy też zbieram , robię z tego konfiturę /dużo cukru/ . We wrześniu w kolejce owoc róży do suszenia. Róża dobrze się suszy w warunkach domowych, ułożona w kartonikach na szafkach kuchennych, potem dosuszanie na grzejnikach. Jej owocu bezwzględnie nie może zabraknąć w naszej zielarskiej apteczce. Pozdrawiam arte
-
Hmm, poranek jest rześki, ok. 4 stopni... Dzionek jednak wstał piękny, a więc hajda na wrzosy
i jarzębinę. Po drodze jednak sprawdzę zarośla w łęgu nadrzecznym - wiosną mignęło mi tam
coś na kształt kwiatostanów czeremchy, o której przypomniała arte. Nasz
Gospodarz pisał o czeremchach m.in. pod adresem http://rozanski.li/?p=25 (http://rozanski.li/?p=25).
Pozdrawiam :) wędrowców.
-
W łęgu nadrzecznym czeremcha? No ta to się wszędzie wciśnie... U mnie, koło chałupy, czeremchy amerykańskiej jest mnóstwo. I wyobraźcie sobie, że przez Tubylców jest odbierana jako trująca. Sam jestem Tubylcem od 40 lat (Otwock pod Wawą i okolice) i z czeremchą zapoznałem się dopiero 3 lata temu. Trochę cierpkie owoce z "nieprzyzwoitą" nutą jak to moja mamóśka rzekła, jednak ciekawe. Zazwyczaj zrywam parę garści, reszta dla "ptasiek".
Z wrześniowych zbiorów oczywiście wrzosy polecam i aronię. Chociaż na aronię radzę poczekać jeszcze. Mój piesio też czeka, bo uwielbia suszoną aronię. Odrobacza bydlaczka i on to wie.
Wiesiołka też naskubałem z nasion, a nawet z całości. No i dużo zbiorów jest - gdzie się nie zerknie - tam rośnie cudo :D
-
Hej Global ! Oczywiście - w łęgu. Pisałem bowiem o Prunus padus - czeremsze pospolitej. Na
tych Twoich piasulkach otwockich zaś, występuje Prunus serotina - czeremcha amerykańska,
która jak sama nazwa wskazuje pochodzi z Ameryki (Północnej zresztą), a konkretnie obejmuje
swym zasięgiem połowę obszaru wschodniej części USA i fragment południowej części Kanady
(pachnącej żywicą jak Twoje bory otwockie) ;). Czeremcha amerykańska bowiem ma bardzo
skromne wymagania glebowe i jako taka została swego czasu wprowadzona jako gatunek (ma-
jący znaczenie fitomelioracyjne) do warstwy podszytu w drzewostanach na siedliskach boro-
wych. Pozwolę sobie jeszcze zauważyć, iż owe "skromne wymagania" wcale nie oznaczają, że
na glebach żyźniejszych idzie jej w życiu gorzej. Ale to już całkiem inna historia... ::).
Pozdrawiam 8).
-
Zbieranie ziół, to także korzonki. Wykopałam trochę żywokostu i arcydzięgla. Korzonek arcydzięgla, szczególnie świeży nadaje piękny smak nalewce ziołowej. Lubię korzonek wiązówki, ale jeszcze nie ukopałam. W wakacje "ukorzonkowałam się" przy trędowniku.
Nazbierałam pigwy, w większości dojrzała, w tym roku jest jej mało.
Nad rzeką kwinie jeszcze marzanka wonna, ależ ona pachnie. W wakacje zbierałam ją nad rzeką z gołymi ramionami. Nazbierałam naręcze, jak zdjęłam z ręki, całe ramie było poszarpane, trochę sie goiło.
Miałam jeszcze pójść po tatarak, ale dość mokro, a las pełen grzybów. Tak dorodnych prawdziwków i rydzów dawno nie widziałam.
-
Z pracowitym wrześniem będziemy się żegnali. Soki już na półkach, w tym roku nie ma u mnie WCALE owoców czeremchy, niestety.Wielka szkoda, zrobiłam teraz tylko sok z czarnego bzu i odrobinę z jarzębiny, bo też jakaś marna w tym sezonie.Do zbiorów pozostały owoce róży, no i podobnie jak Halinka kopię trochę korzeni, kłączy , które jesienią można pozyskiwać. Zrobiłam trochę intraktu z korzeni pokrzywy.To cenny galen.Można jeszcze ususzyć nieco owoców z bzu czarnego no i koniecznie owoców z głogu, jałowca,jarzębiny, rokitnika.
arte
-
Wrzesień może mieć i smutne oblicze. Kiedy patrzę, na jabłka tarzające się pod jabłonkami - za kwaśne, za cierpkie, za ciężkie do podniesienia z ziemi. Nie ma krowy , kury , która mogłaby skorzystać z tego marnotrawstwa . Dobrze , że chociaż są mrówki.
6 litrów octu jabłkowego już mam, nastawię następne. Smaczne, zdrowe i darmowe.
smacznego
Inez
-
Możesz jabłka przepuścić przez sokowirówkę - sok jest wspaniały, nawet z kwasów. Po hermetyzacji będzie stał nawet i trzy lata.
Możesz jabłka pokroić i wysuszyć - nawet kwasy stają się zjadliwe w takiej formie. Z mojego doświadczenia z suszonymi jabłkami wynika, że przyroda też je bardzo lubi, dlatego przechowywać je trzeba w szczelnych pudłach lub słoikach. W przeciwnym wypadku po mieszkaniu będzie latać dużo malutkich, szarych motylków...
Wiem... to wszystko wymaga poświęcenia czasu... Gdzież te czasy, kiedy kobieta zajmowała się domem, a mężczyzna szedł do pracy? Ja rozumiem, aby pójść do pracy dla przyjemności, na plotki, po wypłatę. Na przykład zimą człowiek ma zwykle więcej czasu. Ale teraz, jak człowiek nie wie, w co włożyć ręce?
Pomarudziłam :-)
Pozdrowienia :-)
-
Ja z jabłek jeśli trafia się nadmiar robię musy, no i suszę; przydają się takie zapasy się zimą do zup, kompotów . Z przyjemnością też można pochrupać ususzony kawałek jabłuszka lub dorzucić do herbatki najlepiej do termosu wtedy lepiej naciągnie aromatem .
arte
-
Dzisiaj poszłam dozbierać owoców czeremchy na sok, ale było moje zdziwienie,kiedy zobaczyłam puściutkie drzewa już bez owoców tylko z pustymi szypułkami . Jeszcze przed tygodniem drzewa uginały się pod ciężarem owoców. Ptactwo uporało się z czeremchą w okamgnieniu. Nie mogę wyjść z podziwu tyle, tyle owocu i już ani śladu ... Radzę chętnym na czeremchę tego sezonu by nie zwlekali ze zbiorem bo może Was spotkać taka sama niespodzianka , która stała się dzisiaj moim udziałem.
pozdrawiam arte
-
Dzika róża zerwana do suszenia, czarny bez w słoikach już jest, dziś po drodze do pracy uszczknęłam trochę uczepu.
-
Dzisiaj moja córka będąc z dziadkami w lesie na grzybach przywiozła mi trochę wrzosu. Pomyślała, że może mi się do czegoś przydać. Młodsza córka musiała zostać ze mną w domu, bo ma zapalenie ucha (zaczęła chodzić do przedszkola). Halina pisała , że wrzos ma działanie pobudzające. U Naszego Gospodarza nie znalazłam na ten temat informacji.
-
Pobudzające działanie wrzosu zapewne wynika z jego regulujacego działania na niskie ciśnienie krwi. Ja akurat i mój syn mamy niskie ciśnienie, więc działa na nas lepiej niż kawa.
-
Działa również moczopędnie i bakteriobójczo - można stosować przy przewlekłym zakażeniu dróg moczowych.
-
Ja również mam niskie ciśnienie. Jutro rano wypróbuję. A z jakimi ziołami można go łączyć?
-
Wypróbuj sam.
Połączeń jest dużo, stosowany jest głównie w mieszankach na stany zapalne dróg moczowych,z: miodunka plamistą, krwawnikiem, nagietkiem, liściem poziomki, lukrecja, korą kasztanowca, uczepem trójlistnym, rdestem ptasim, wiązówką błotna.
-
A ja jeszcze pół koszyka owoców czeremchy przyniosłem, bardzo słodziutkich i jednocześnie cierpkawych:) trochę pokrzywy wraz kłaczami i owockami, a także naciąłem liści babki lancetowatej, wrzosik całkiem ładny się trafił. A takze jednego koźlaczka:)
Jutro trzeba sie zajać zrobieniem czegoś z czeremchy - jakieś pomysła??
Alchemik
-
Pod Twą nową maksymą podpisuję się w 100 %.
Ja po raz pierwszy byłam na łące w towarzystwie. Moja przyjaciółka oświeciła mnie, że rośnie koło mojego domu rdestowiec japoński.
Znalazłam stanowisko jarzębiny "wielkoowocowej". 3 grzyby.
-
Wypróbowałam herbatkę z samego wrzosu oraz również połączyłam go z nagietkim i krwawnikiem. Po raz pierwszy też spróbowałam naparu z nasion łopianu - trochę gorzki.
Dzisiaj mój tato przywiózł mi mierznicę czarną, ale niestety trochę podjedzoną przez owady.
Czy już ją zaparzaliście?
-
Wczoraj byłem na grzybach- zapraszam do lubuskiego z kosą :) (podgrzybki , prawdziwki)
Pozdrawiam - Fresh
-
Mój mąż powiedział, że mierznica gorzej pachnie niż smakuje. Ja skusiłam sie tylko na kilka łyków.
-
Ostatnio nazbierałam dużo dymnicy - Fumaria -officinalis, jakże urocze to zioło. We wrześniu jak widać pięknie rozkwita roślina. Z rzadkością jest opisywana dymnica. Przynajmniej mało o niej informacji w dostępnej literaturze. Co prawda wymienia ją L. Świejkowski, J. Biegański, W. Poprzęcki. Troche więcej u A. Ożarowskiego i W. Jaroniewskiego. Nasz Pan doktor też ja opisuje, podaje chyba najwięcej o niej informacji. Ciekawa jestem czy zbieracie dymnicę czy macie z tą rośliną jakieś doświadczenia?
Pozdrawiam, arte
-
nie pokazała się u mnie, więc nie mam z nią żadnego doświadczenia.
-
Eeech, albo może Aaach (ziewnięcio- przeciągnięcie) ::) o poranku słonecznym, mnóstwo kropelek rosy zapraszających na bosonogi spacer po łące... i wtedy zobaczyłem piękno wyraźnie
odcinającej się czerwieni torebek nasiennych od zielono-żółtego tła łąki :o ... miechunka już
dojrzała ! Zatem czas na wrześniowe zbiory. Na dobry początek, skromnie, jedna jagoda 8).
Pozdrawiam Brać Zielarską ;).
-
Zacząłem już zbierać kwitnącą artemisia absinthium - a. pontica i a.austriaca jeszcze nie kwitną ale już mają pączki .
-
Od jakiegoś czasu ciekawiły mnie rośliny z kwiatami podobnymi do dużego, liliowego bławatka. W końcu się sprężyłam i sprawdziłam w atlasie - wyszło na chaber driakiewnik. Driakiewnik? To chyba musi być jakaś lecznicza tradycja w tym kwiatku. Oczywiście po polsku nie umiałam niczego znaleźć, ale jest trochę po rosyjsku. Nawet w rosyjskiej Wikipedii napisano, że kwitnące pędy i kwiaty były stosowane w medycynie ludowej przy żółtaczce, obrzękach ze zbieraniem się płynów, czyli to, co nazywano kiedyś puchliną wodną i przy wysypkach. Dziś zgarnęłam torbę tych kwiatów na łące.
Czy ktoś wie więcej o tej roslinie?
Piękna pogoda, ciepło, a po zbiorach wyskubywanie nasionek ze spódnicy i przyjemna kąpiel w ciągle jeszcze letnim jeziorze.
Pozdrowienia :-)
-
Nowoczesna Zielarka podpowiada, że nasiona i korzeń wykorzystuje się do sporządzenia maści gojącej rany i siniaki, także znoszącej opuchliznę. Tamuje krwotoki z nosa, krwawienie z dziąseł. Podawane z pieprzem ma pobudzać apetyt, ma działanie moczopędne. Lek na katar.
http://botanical.com/botanical/mgmh/k/knagre06.html
-
w końcu uczepił się mnie uczep - rzucił się na mnie ze wszystkich stron, nazbierałam dużo, chętnie się podzielę.
szyszki chmielu, owoc głogu i róży. Kwiat kocanki - wszak ciągle lato - po co się spieszyć, przecież na jesień mamy jeszcze czas?
-
Około południa, mimo zapadających, hmm, ciemności ::),moje oczy wypatrzyły polankę porośniętą pięknym łanem, kończącej właśnie kwitnienie, szałwi lepkiej. Zbiór trwał niecałe dwa
kwadranse, co znaczy, że zdążyłem w czasie przerwy śniadaniowej 8). Statystycy będą usatys-
fakcjonowani >:( w pełni, jeżeli dodam, iż godz. 12:51 przyniosła pierwsze krople tak potrze-
bnego deszczu :'(. Pozdrawiam Brać Zielarską :).
-
Panie Tadeuszu,pięknie pan opisuje zbiory :)
Ja zrobiłam soki z bzu(niestety w tym roku gdy dojrzewa,to więdnie),z czeremchy.
Owoce róży zalałam winem,a owoce głogu spirytusem(przepis od Fresha).
Na bieżąco suszę melisę,majeranek,tymianek.Ususzyłam też kwiatki szarłatu.
Winogrono u mnie chore,ale zdobyłam piękne liście i zaraz je spożytkuje.
Nasturcja suszy się na strychu,z kwiatków zrobiłam intrakt i ocet.
Bardzo się cieszę,że znalazłam rdestowiec japoński,mam ususzone gałązki.Pewnie czas zebrać rozchodnik.
Zlokalizowałam rokitnik i mahoń,ale to niestety przy drodze.
Zaprawiam śliwki,jabłka.Mój tato przynosi piękne okazy borowików,kozaków,kurek,kani i rydzów.
Miłego dnia :D
-
Przedwczoraj zaatakowały grzyby, a wczoraj gruszyczka okrągłolistna w dużych ilościach. Nie spodziewałam się, że coś takiego zobaczę :-))
Pozdrowienia :-)
-
ja z kolei znalazłam porzucony ogródek. Ile tam bogactw i jakie dorodne! Dobrze, że prognozy pogody pomyślne, bo na raz nie dało się zabrać.
-
Ehe, zaraz sie okaze, że ktoś zajechał na moje pole quadem i wszystko pozbieral. XD
-
Przedwczoraj zaatakowały grzyby, a wczoraj gruszyczka okrągłolistna w dużych ilościach. Nie spodziewałam się, że coś takiego zobaczę :-))
Pozdrowienia :-)
U mnie wysyp kozaków..Ponadto calkiem przyzwoity (jeszcze) wrotycz znalazłem (troche wywiesiłem w garażu-odstrasza gryzonie).
-
Niezrażony brakiem klasycznej dzisiaj formuły (mam tutaj na myśli kwestię zaczynającą się
od słów:" zabrzmiał nam dzisiaj pierwszy, szkolny...") ruszyłem w teren, aby osiągnąć wyznaczone cele (na rubieży). Były to okrywy nasienne (involucrum) buka wraz z bukwią ::),
tudzież kwitnące pięknie łany szałwi lepkiej. Oba cele zostały osiągnięte, co oznacza,
iż rozpocząłem wrześniowe zbiory. Pozdrawiam Brać Zielarską :).
-
Witam jestem tu nowy orientujecie się może ile średnio zostanie mi Jarzębiny z kilograma po jej wysuszeniu ?
-
A nie wystarczy sprawdzić, ile jej wyjdzie?
;)
-
Nieco niższe loty. Parę literków syropku z czarnego bzu poszło w buteleczki po wnusiątkowych soczkach :) Będą miały opakowania zwrotne.
-
Naskubałam w rzece trochę rdestnicy, teraz się suszy w szopie, bo na lekcjach zalecano suszenie w ciemności.
Na skoszonej łące odrosła wierzbówka i akurat jest w pełni kwitnienia - poczęstowałam się.
Poza tym 7pałecznik, listki przywrotnika i co tam w rękę wpadnie.
Pozdrowienia :-)
-
zulu, czy owoce bzu czarnego zawsze są takie kwaskowe, czy trafiłem na kwaśny egzemplarz? Jakoś mi nie podszedł smak. Zrobiłem mikrosoczek ;) na próbę i trącił mi nutą kwiatową bzu, która mi nie odpowiada...
Wczoraj nazbierałem szyszek chmielowych. Część się suszy na napary, a część powędrowała do woreczków na lepszy sen, ale miałem wrażenie, że wręcz pobudzają, a nie usypiają. Poza tym, miałem intensywniejsze sny i niestety dość nieprzyjemne. Może to przypadek...
Znalazłem też kalinę koralową. Stoi jak królowa na jednej z polan, ale nie wiem czy będę zbierać owoce. Muszę je najpierw spróbować (zagotuję kilka kiści), bo opinie o smaku są różne. ;)
-
Powiem szczerze - nie wiem jak smakują surowe owoce. Po wyciśnięciu soku poszły do gara i na piec, gdzie w miarę podgrzewania mieszałem sok z cukrem (niecałe 1:1 - mniej cukru)
Sok w smaku trochę kwasku ma mimo wszystko, więc można sądzić, że w surowych owocach będzie go trochę więcej.
-
Dzięki. Jadłem owoce już po obgotowaniu. Taki syropek zrobiłem i były mocno kwaśne, stąd moje pytanie. Ja nie używam cukru wcale (czasem dodaję nieco miodu - drogo wychodzi), więc sobie czarny bez odpuszczę. Taka czeremcha na ten przykład, zupełnie nie wymaga słodzenia.
-
Skoro tak Ci cukier nie leży to może "pobaw" się stewią. Paczuszka w zielarskim kosztuje coś ok 6 zł. Zmielić ją na proszek w młynku udarowym i masz słodzenia, że hoho :)
Smak trochę się zmieni. Nie wiadomo jednak jak takie połączenie ziółek się zgra. Stewia obniża poziom cukru we krwi i trochę obniża ciśnienie.
Szkoda byłoby marnować takie dobro jakim jest soczek z czarnego bzu i nie uzbierać go do przetworów.
-
Sok ze stewią można zapasteryzować - czemu nie. Nie jest to wówczas syrop i pewne bonusy się traci - konkretnie wygodę użytkowania. Po otwarciu słoika trzeba sok szybko zużyć.
-
Były to okrywy nasienne (involucrum) buka wraz z bukwią ::),
Tadeuszu
Kolejny raz czytam Twój wpis i każdym razem intryguje mnie on.
O leczniczych właściwościach buka nie wiele można znaleźć poza stronami naszego Gospodarza oczywiście, lecz nawet i u niego czytam :
Kolczastą miseczkę należy odrzucić, natomiast orzeszki trzeba wyprażyć (ale nie spalić!!!) na patelni lub blasze w piekarniku. Wyprażone bukwie najlepiej zmielić i przechowywać w szczelnych puszkach.
Czyżby okazało się, że owe kolczatki skrywające orzeszki miały mimo wszystko jakieś ciekawe zastosowanie ?
Czy możesz w miarę możliwości podzielić się wiedzą odnośnie stosowania tych bukowych dobrodziejstw.
Czasem spotyka się taki widok:
http://www.garnek.pl/zzulu/26785261/bukowe-owoce
Żałuję, że kiedy mijałem takie okazje było jeszcze trochę za wcześnie na ich zbiory.
Dziękuję za miłe pozdrowienia :) .
-
zulu, kaminskainen, dzięki za rady...
-
Nazrywałam kaliny, faktycznie zapach jakiś tam ma, ale bez przesady jak dla mnie, natomiast mój mąż i jego Tata o mało nie zwymiotowali jak weszli do domu, musiałam szybko do słoiczków i zastanawiam się:
- czy ja za wcześnie nie zerwałam jej?
- czy ja mam dobry węch skoro mi to nie przeszkadza i mało go czuje ::) a inni tak reagują?
chociaż... dzieci jak przyszły ze szkoły to nic nie narzekały ::)
-
Kalina zawiera kwas masłowy, który pachnie, jak pachnie, czyli jak skarpetka z buta, ale regeneruje i uszczelnia jelita. Dodatek zmielonych goździków lub cynamonu uspokaja nawet najbardziej wojownicze nosy, a z gorącą wodą w przypadku przeziębienia sok z kaliny jest świetny. Można też zmieszać z aronią. Warto dżemy robić razem z pestkami. One są twardawe, ale do pogryzienia.
Smacznego :-)
-
qrcze, zapomniałam, że można dodać te przyprawy :( ale na szczęście kalinę mozna zbierać długo.
Poważnie te pesteczki da sie rozgryźć? swoją drogą są cudne, taka soczewiczka :D
jak jesteśmy we wrześniu to zamierzam sie też na jarzębinę, wg o.Grande przydatna i skuteczna w walce z gronkowcem.
Ja w tamtym roku po przemrozeniu zrobiłam dżem, smak wiadomo, podobnie jak kalina, jak sie nic nie doda no to ta gorycz... a moze też dodawac coś jeszcze?
-
Wczorajsze łupy. (http://pokazywarka.pl/e24zuj/) ;D
-
dziś narwałem cały bagażnik niecierpka drobnokwiatowego :D i nastawiłem 50 litrów wina z aronii ;D dzień całkiem udany :)
-
Zbieracie już jarzębinę? U mnie jest lekko czerwona, ale widzę, że usycha i nękają ja jakieś choroby i obawiam się, że zniknie, zanim zdąży się wybarwić i przemrozić...
-
Jarzębinę przemrażam w zamrażarce.Zebrałabym już .ale w tym roku posucha na moich szlakach.
-
kasia, dzięki. Też mam zamiar przemrozić w lodówce, choć liczyłem na 100% naturalnego cyklu. ;) U mnie również posucha (bardzo chorują w tym roku jarzębiny). Znalazłem co prawda dwa ładne drzewka, ale niedaleko jest wieża GSM i potężna trakcja elektryczna...
-
Znalazłem co prawda dwa ładne drzewka, ale niedaleko jest wieża GSM i potężna trakcja elektryczna...
Pole elektromagnetyczne doskonale działa na rośliny, prawie jak nawozy.
Ja bym się nie bała poczęstować tymi owocami, jeśli tam nie ma zbyt blisko jakiejś drogi.
Pozdrowienia :-)
-
Basia, chyba żartujesz? ??? Elektrosmog zabija życia, a co najmniej zaburza komunikację między komórkami, stąd mogą wynikać "dorodne" plony.
http://www.akademiawitalnosci.pl/tag/elektrosmog/
http://davidicke.pl/forum/elektrosmog-nie-dziekuje-t11227.html
Zobacz też, co mówi Pani Basia (nomen omen) ;) o promieniowaniu masztów telefonii bezprzewodowej w Krakowie (Bielany): http://niezaleznatelewizja.pl/2013/05/nauka-i-technologia-nowej-ery-28-05-2013/ (pierwszy film na stronie)
To jest jak z hałasem: głośny szum wiatru, czy też morza nie będzie Ci przeszkadzał w dłuższym okresie czasu (będzie wręcz uspokajał, koił nerwy), a z autostrady doprowadzi do szału. Pierwszy jest naturalny (harmoniczny), drugi już nie (kompletnie chaotyczny). Kłania się Święta Geometria... (http://swietageometria.info/swieta-geometria-w-przyrodzie)
-
Ekhm, wszystko zależy od częstotliwości pola EM, bo to decyduje o jego przenikliwości. Poza tym - odpowiedzialne za polepszenie są częstotliwości rezonansowe, a ich wydobycie nie jest takie trudne. Elektrosmog dopiero zaczyna być badany, fizycy zwracają coraz częściej uwagę na niego, ale wykluczyć go nie możemy całkowicie, gdyż środowisko jest całe wieki zanurzone w oceanie fal EM.
A propos tematu: u mnie leje, więc tylko wzdycham na myśli wędrówek z koszykiem...
Pozdrawiam Alchemik
-
Basia, chyba żartujesz? ??? Elektrosmog zabija życia, a co najmniej zaburza komunikację między komórkami, stąd mogą wynikać "dorodne" plony.
Dla zwierząt, w tym i dla nas to nie jest dobre, ale roślinom służy. Tylko tyle.
Osobiście omijam przy zbiorach dużym łukiem asfalt i pyliste gruntówki, ale pod liniami wysokiego napięcia zbieram bez oporów.
Trudno, nie widzę aury i nie wyczuwam wibracji. W sumie jest mi z tym dobrze ;-)
a z autostrady doprowadzi do szału. Pierwszy jest naturalny (harmoniczny), drugi już nie (kompletnie chaotyczny).
Oj, żebyś wiedział, jak spałam kiedyś w siłowni statku w stoczni przy pracujących agregatach prądotwórczych :-)). Dopiero sie obudziłam, jak je koledzy wyłączyli.
Ech, to były czasy :-)))))
Pozdrowienia :-)
-
Alchemik, pewnie, że jest zanurzone, jeno w morzu naturalnie występujących pól.
Kolega sobie sprawi kalosze i płaszcz przeciwdeszczowy, ot co, a że maślaki wyślizgują się z dłoni... ;)
Basia, nie widzę różnicy między roślinami, a zwierzętami (oczywiście widzę ich wiele, ale nie o te mi chodzi) ;). Wszystkie stworzenia emanują biopole i można je zakłócać (czytaj: destabilizować).
Koleżanka strzeli sobie fotkę metodą kirlianowską i obejrzy własną aurę. Już od dawna nie trzeba dywagować czy taka istnieje. ;) Każdy narząd ciała wibruje (wytwarzając pole EM), łącznie z pojedynczą komórką, ba!, nawet bakterią, stąd skuteczność biorezonansu w wykrywaniu nieproszonych gości w organizmie...
-
Basia, nie widzę różnicy między roślinami, a zwierzętami (oczywiście widzę ich wiele, ale nie o te mi chodzi) ;). Wszystkie stworzenia emanują biopole i można je zakłócać (czytaj: destabilizować).
Wystarczy, jeśli rośliny są w innych częstotliwościach, niż zwierzęta, to inaczej się je zakłóca, wygasza lub wzmacnia. Na przykład szybkość reakcji u roślin jest inna.
A tak na poważnie: robiono doświadczenia na temat wpływu linii wysokiego napięcia na niektóre rośiny i zwierzęta. Wyszło na to, że rośliny rosną nawet lepiej, niż poza liniami wysokiego napięcia, co każdy energetyk potwierdzi, ale ssaki, czyli myszy raczej marniały, a przynajmniej nie wykazywały, aby im było szczególnie dobrze. Jednak na przykład ptaki lubią siadać na drutach.
Koleżanka strzeli sobie fotkę metodą kirlianowską i obejrzy własną aurę. Już od dawna nie trzeba dywagować czy taka istnieje. ;)
Ale ja bez fotografii aury nie widzę w odróżnieniu od prawdziwych bioenergoterapeutów. Ja nie zaprzeczam faktom, ja tylko uznaję, że moje zmysły czegoś nie odbierają w sposób zauważalny dla mnie. Ja nie wiem, za czym węszy czasem moja psica między krzakami, ale wiem, że dla niej to ważne i że coś w tym jest.
A jeśli chodzi o moją aurę w czasie spania przy silnikach agregatowych - na pewno wskazywała na spokojny sen - dobrze mi było ;-)
bakterią, stąd skuteczność biorezonansu w wykrywaniu nieproszonych gości w organizmie...
Tak, ostatnio to jest modne. U człowieka, co się z domu nie ruszał prawie wirusa dengi i boreliozę hiszpańską wykryto. Pewnie skala była ustawiona na typowego średnozamożnego Niemca, który co jakiś czas wyjeżdża na urlop do ciepłych krajów, więc tego typu rewelacje można mu wcisnąć. Ja nie zaprzeczam, że może coś w tym i jest, ale te wirusy dengi to już gruba przesada we wciskaniu kitu, a potem jego leczeniu. Bym prędzej uwierzyła w wirusa zapalenia wątroby i zwykłą boreliozę.
Pozdrowienia :-)
-
Basia, że rośliny rosną lepiej, może nie znaczyć wcale, że lepiej, tylko że szybciej i bardziej. ;) Łatwiej tu zaobserwować mocny wzrost (jeszcze jakieś inne parametry?), który na oko wygląda na zdrowy, jakby na nawozie jak to ujęłaś, ale jak z kondycją (komórkami) takiej rośliny (do tego w dłuższym okresie czasu) to już nie wiadomo... Badań pewnie brak, choć mi akurat nie są do niczego potrzebne. Trakcja elektryczna to nie drzewo i w symbiozę z nim nie wejdę. ;)
Być może część z wyników biorezonansu (czy raczej jego możliwości) jest naciąganych, co nie zmienia faktu, że wszystko wibruje i daje się przez to wykryć, umożliwiając tym samym posłanie mu wiązki destrukcyjnych fal.
Słyszałem historię o wróblach, które uwielbiały podsłuchiwać rozmowy telefoniczne, w czasach, kiedy jeszcze odbywały się one za pomocą drutów, więc permanentnie widywano je (inne gatunki także) siedzące gromadami na tychże. Po zmianie technologii ptaki zostały z przyzwyczajenia... :P Babcia też robiła na drutach, przejechał tramwaj i spadła. ;D (dowcip z dłuuugą brodą)
-
Od czego się zaczęła nasza dyskusja? Że pod drutami jarzębina nie chwyciła grzybów.
Fizyczna jestem, więc wiem, że wszystko jest falą, materia też jest falą, a fala jest materią.
Ja tylko nie wierzę w wirusa dengi u człowieka, który się prawie z domu nie ruszał. Oczywiście po leczeniu nie będzie po nim śladów.
Pozdrowienia :-)
-
Chwyciła. Obok są chore towarzyszki owej jarzębiny...
Miłej niedzieli. :)
-
Fala - nie fala, ale grzyby mają też się dobrze, tylko po prostu się nieco spóźniły pod druty, ale to nadrobiły :-)
Pozdrowienia :-)
-
Czy można już zbierać owoce dzikiej róży, czy czekać, a jeśli tak to na co? :)
-
Ryby też się chętnie gromadzą "pod drutami", ciekawostka znana rybakom i wędkarzom. Wygląda na to, że jakoś im tam one odpowiadają.
-
W nadchodzący czwartek jest pełnia i jednocześnie "dzień liścia" oraz "owocu" (zbiorę jarzębinę i kalinę). Macie jakieś sugestie, które z ziół, których surowcem jest liść warto zebrać w ten dzień?
-
Co do biorezonansu to wierzę elektronikom, którzy rozebrali owo "cudo" i odkryli, że to zwykły prosty obwodzik z elementów elektronicznych za 5 złotych. Złoży to każdy uczeń technikum. Tylko trzeba dodać lampek, żeby ładnie migało i "pokazywało" dokładnie to, co trzeba.
Abstrahując od hochsztaplerów: teoretycznie taka zasada może być do pomyślenia, przynajmniej jeśli chodzi o wykrywanie patogenu, np. glisty.
Praktyczne trudności nie do przejścia: wykrywanie bardzo słabych pól, wielokrotnie słabszych od promieniowania tła, i to jeszcze in vivo. Tym bardziej rzekome "wysyłanie" pola szkodzącego patogenowi (jakie mądre to urządzenie, cie choroba!); to naciągane na pierwszy rzut oka - skoro patogeny nie chcą jakoś ginąć w tym naszym strasznym smogu elektromagnetycznym (którego istnieniu nie zaprzeczam), który jest jak biały szum zawierający wszelkie pasma (częstotliwości). To jest wyłącznie muchołapka na ludzi ze słabą wyobraźnią, powiedzmy, techniczno-naukową.
-
Na jarzebine chyba tez jeszcze jest za wczesnie? Chyba powinno sie poczekać na pierwsze nocne przymrozki? Czy jestem w błędzie?
-
Medyczne są lepsze teraz, bo mają więcej goryczek - takie warto suszyć, ale spożywcze lepsze są po przymrozkach, bo mają mniej goryczek i te będą lepsze na dżemy.
Wybór, jak widać jest prosty.
Pozdrowienia :-)
-
U mnie pod oknem już cała aleja pięknie czerwonej jarzębiny. Wybieram się dzisiaj na zbiór i mam nadzieję, że nikt mnie nie pogoni z hasłem, że niszczę drzewa '^^
-
U mnie pod oknem już cała aleja pięknie czerwonej jarzębiny. Wybieram się dzisiaj na zbiór i mam nadzieję, że nikt mnie nie pogoni z hasłem, że niszczę drzewa '^^
Mam podobny dylemat, kiedy chcę zerwać zioła, które spotykam podczas wędrówki po lesie, określanym jako rezerwat przyrody. Czy mogę to zrobić ?
-
Zagotowałem na próbę garść korali kaliny. Nie da rady. Stara skarpeta rządzi. Nawet po dodaniu cynamonu. Wietrzyć trzeba było. Masakra jakaś. Stwierdzam niniejszym, iż kalina koralowa jest równie cuchnąca, co piękna. ;)
-
U mnie jarzębina dawno przejrzała.. Ale wczoraj na spacerze widziałam liście gruszy z galusami. Czy to się nadaje do czegoś[napar]? Nie ma tam już aby żyjątek? Wyglądają trochę jakby coś z nich wyszło ale może to tylko kominy wentylacyjne..
-
zbieracie orzeszki lipy? bardzo smaczne są...nie wiem jak po uprażeniu, ale na surowo jest w deche.
Dawniej ponoć kazdy miał na placu praske do wyciskania oleju lipowego, wcale nie lipnego..zobaczcie
rozanski.li/?p=3216
-
Zamierzałam zbierać, choć nie wiem czy będą bo na wiosnę zrywałam kwiaty, najwyżej trzeba będzie podskoczyć jak na wyciągnięcie reki nie będzie.
Zastanawiam się czy po całkowitym wysuszeniu nadal będą przydatne leczniczo, chodzi o te śluzy na podrażnione gardło, czy tylko świeże.
A skoro świeże to może jakos przetworzyć? ::)
-
mama, wyzbierałas wszystkie kwiatki w okolicy czy masz tylko jedno drzewo na podorędziu ;-)
ps. trzeba zrobic dziuple na zime ala wiewiór i tam wszystko ten tego
-
Mam taka jedna lipę w parku z gałęziami do ziemii, reszta w rejonach nie do zbierania.
ps. o co kaman z wiewiórem ;D
-
że w domu już nie mam miejsca trzymać zapasów na zimę, więc pomysł z dziuplą chyba dobry. Tylko trzeba zamknąć ją na kłódkę żeby inne wiewióry ten tego
-
;D
-
u mnie właśnie kwitnie rdestowiec, tak sie zastanawiam czy nie pozrywać ziela, choć nie jestem pewien czy to nie jest jakiś czeski mieszaniec :P choć właściwości podobno takie same ?
-
jechałam niedawno wiejską drogą i widziałam krzewy trzmieliny, głogu m.in. czy te owoce można dodawać do kompotu? bo z owocami czarnego bzu tak robię :)
-
Jeżeli nie są trujące to czemu nie :)
Nie szkoda Ci jednak dodawać do totalnego wygotowania tak wartościowych surowców. Nie lepiej ze wspomnianych owoców porobić syropy i dopiero w takiej postaci dodać do kompocików wzbogacając je niepomiernie ?
-
Same "kapturki" od trzmieliny można by dorzucać do słoików z kompotami podobnie, jak się to robi z goździkami ;D
Aromat dadzą ciekawy.
-
Zulu jak robię sok w sokowniku to myślę że ten biedny bez dłużej poddawany jest wysokiej temp niż w kompocie. u mnie kompot się zagotowuje, chwile pogotuje (dosłownie) i wyłączam.
to z trzmieliną muszę spróbować :)
-
Jakoś czytając Twoją wypowiedź o kompotach od razu przyszło mi na myśl coś za czym nie przepadam a co nazywam zupno-owocowym wymoczkiem z dodatkiem cukru ;)
Takie krótko gotowane słoikowe kompociki to bajka z innej krainy :)
Odnośnie soków coraz mocniej chodzi mi po głowie pomysł zakupu jakiejś wyciskarki. Kiedy patrzę na to co wyprawia z owocami rzadko włączana moja antyczna sokowirówka, robi mi się biednych owoców żal :'(
-
U mnie pod oknem już cała aleja pięknie czerwonej jarzębiny. Wybieram się dzisiaj na zbiór i mam nadzieję, że nikt mnie nie pogoni z hasłem, że niszczę drzewa '^^
Mam podobny dylemat, kiedy chcę zerwać zioła, które spotykam podczas wędrówki po lesie, określanym jako rezerwat przyrody. Czy mogę to zrobić ?
Uważne, bez niszczenia gałęzi zbieranie jagód jarzębiny między domami zwykle nie spotyka się z agresją, raczej częsciej ludzie podchodzą i zaczynają się jarzębinowe ploteczki.
Jednak w rezerwacie, jeśli nie muszę bardzo mocno, to staram się ziół nie zbierać. Tak samo, staram się nie ruszać roślin chronionych, a szczególnie ich korzeni. Na przykład zbieram spokojnie liście i czasem baldachy arcydzięgla, tak, aby jednak nie niszczyć rośliny, ale nie kopię korzeni. Wiele roślin chronionych ludzie mają na działkach - warto się popytać. Czasem też warto zagrożoną zniszczeniem roślinę chronioną przenieść do ogrodu. Tak wiosną przesadziłam kilka storczyków wyrytych przez dziki na łące.
Bywają przypadki, że trzeba jakieś rośliny przytłumić, aby te najcenniejsze przeżyły. Na przykład słyszałam historię o rezerwacie, chronionym tojadzie zagłuszającym też chronione i na dodatek zagrożone wyginięciem obuwiki. Jak problem rozsądzić? Zaproponowano obciąć kilka gałęzi pobliskich drzew, aby odsłonić polanę, dzięki temu tojadowi zrobiłoby sie nieco mniej miło, ale obuwiki by odetchnęły. Nie wiem, czy w końcu to zrobiono.
Pozdrowienia :-)
-
Piszesz Basiu :
ednak w rezerwacie, jeśli nie muszę bardzo mocno, to staram się ziół nie zbierać.
Gdybyś wiedziała jak mnie łapy swędziały by nie pozbierać czegoś, jak się jest w takim zielarskim raju jakim jest Park Narodowy, nota bene nieopodal miejsca wakacyjnych wojaży Mamy ;)
http://www.garnek.pl/zzulu/26940669
-
zulu proszę dodawaj opisy do zdjeć.
Czyżby Roztoczański Park Narodowy? ;)
-
Jednak w rezerwacie, jeśli nie muszę bardzo mocno, to staram się ziół nie zbierać.
Dziękuję za wyjaśnienie. Byłam ostatnio na Jesiennej Wystawie Ogrodnictwa, Leśnictwa i Zoologii w Krakowie. Prezentowało się tam kilka nadleśnictw. Poprosiłam o wyjaśnienie leśniczych, którzy powiedzieli, że w rezerwacie nie wolno niczego zerwać: ani roślin, ani grzybów...
-
Nazbierałam listków gruszy z galusami, jak to przerobić? Można po prostu wysuszyć i później robić napar, czy jednak zrobić jakąś nalewkę..? Kusił mnie też liść jeżyny, ale ta właściwa ma kolce jak jeżozwierz.:/
-
Jednak w rezerwacie, jeśli nie muszę bardzo mocno, to staram się ziół nie zbierać.
Dziękuję za wyjaśnienie. Byłam ostatnio na Jesiennej Wystawie Ogrodnictwa, Leśnictwa i Zoologii w Krakowie. Prezentowało się tam kilka nadleśnictw. Poprosiłam o wyjaśnienie leśniczych, którzy powiedzieli, że w rezerwacie nie wolno niczego zerwać: ani roślin, ani grzybów...
To jest jasne i oczywiste. Natomiast człowiek potrzebujący surowców dla ratowania swego zdrowia i życia jest z pewnością rozgrzeszony, jeśli skorzysta ostrożnie i z umiarem. Dla organów państwowych to żadne wyjaśnienie - ale przed Instancją Najwyższą już owszem ;)
-
Wykorzystałem słoneczna pogodę i zebrałem bylicę austriacką (Artemisia austriaca Jacq.)
http://zapodaj.net/0ded53452a575.jpg.html
Jak wyschnie zbiorę jesienny pokos żubrówki . ;)
-
Przyniosłam do domu złamaną gałąź perukowca i tadam: http://rozanski.li/?p=2859 kolejny pomysł na co wykorzystać moje słodkie winko. Będzie do przemywań :)
Poszukiwałam i nadal poszukuję rzepienia. Nachodziłam się za tym kilka dni,w różnych miejscach. Wczoraj spotkałam znajomą i jej psa. Cały oblepiony rzepieniami. Mniej więcej wiem którędy szli ale pozostaje pytanie odnośnie terenu i czy warto z samego centrum Poznania pozyskiwać materiał roślinny?
-
Nachodziłam się za tym kilka dni,w różnych miejscach. Wczoraj spotkałam znajomą i jej psa. Cały oblepiony rzepieniami.
To coś nie tak... Pies najprawdopodobniej roznosił uczep lub kuklika, kolczaste "ogóreczki" rzepienia się trudno odrywają od łodyg rośliny matecznej.
Rzepień czasem spotykam na dzikich plażach nad morzem, ale nigdy w tym samym miejscu dwa razy, Wychodzi na to, że skądeś przypływa, ale się u nas nie rozmnaża. Może nasiona muszą dłużej leżeć w glebie, niz rok?.
Ogółem rzepień kupuję w Królewcu.
Pozdrowienia :-)
-
Basiu te kulki były bardziej owalne, mocno twarde. Przy wyciąganiu z futra nie rozpadały się na cząstki. Kolce krótkie ale bardzo twarde. Będę w Pozku w przyszłym tygodniu to poszukam...albo wypożyczę psa na spacer :)
-
Jeśli miały około centymetra długości, to nie będę się upierać, że to nie rzepień
Pozdrowienia :-)
-
Patrząc na zaczynające czerwienieć liście winobluszczu, wspomniałem na wpis Gospodarza:
http://rozanski.li/?p=2638
Czytając o szerokim i ciekawym zastosowaniu winobluszczu, postanowiłem, że drobna część tego co porasta płot mojej działki pójdzie do nalewki, reszta tradycyjnie - na kompost.
-
(http://images68.fotosik.pl/159/37d903bc9708dc16m.jpg) (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/37d903bc9708dc16.html)
rośnie tego ogrom nad samiuśką Wartą. Jak najbardziej przyniesione z wodą bo tylko do pierwszych wałów roślina występuje. W parku już jej nie widziałam. Na moje oko to rzepień.
-
Wiesiołek właśnie wysypuje nasiona - właśnie uzbierałem z 5kg. Będzie olej wiesiołkowy.
-
Wiesiołek właśnie wysypuje nasiona - właśnie uzbierałem z 5kg. Będzie olej wiesiołkowy.
sam tłoczysz ? :)
-
Tak, sam. Mam Pitebę. Pierwsza próba była na oleju rydzowym. Teraz spróbuję jak wychodzi wiesiołkowy.
-
Poszłam zebrać niecierpek. Powiem Wam że ubawiłam się po uszy. Rośnie u mnie przy kompoście i sięga ponad 2metry. Wchodzę więc na ustawione pustaki i sięgam ile mogę. Dzisiaj zrobiłam tak samo a potem darłam się jak głupia aż przybiegł sąsiad :D jak głową ruszyłam roślinami zaczęły tak gwałtownie strzelać nasionami że straciłam równowagę i wyladowalam w pobliskiej tuji. A miałam tuje wyciąć rok temu..... Wylądowałabym w drugim komposcie ;D
Nasiona są genialne w smaku, trzeba tylko jakoś niezmiernie delikatnie je łapać z pochewką :)
-
Poszłam zebrać niecierpek.
Nasiona są genialne w smaku, trzeba tylko jakoś niezmiernie delikatnie je łapać z pochewką :)
Przypomniałaś mi ze muszę nazbierać nasion na nalewkę do wcierek na łysienie, bo mnie dwie osoby o to prosiły już, chyba bedzie cieżko w lesie to nazbierać a tylko tam rośnie.
-
Tylko nasiona? Ja zrobiłam nalewkę ale użyłam całych czubków rośliny.
-
,,na łysienie" ale na zapobieżenie czy na wywołanie ;D ? i ewentualnie na jakiego typu to łysienie? a jak efekty?
-
Przypomniałaś mi ze muszę nazbierać nasion na nalewkę do wcierek na łysienie, bo mnie dwie osoby o to prosiły już, chyba bedzie cieżko w lesie to nazbierać a tylko tam rośnie.
Tomczan, niecierpek pospolity, czyli drobny, zielony o żółtych kwiatach rzeczywiście najczęściej rośnie w lesie.
Natomiast niecierpek himalajski, czyli duży, gruby o różowych do bordowych kwiatach rośnie najczęściej nad rzekami (tak lubi :D)
Intrakt z niecierpka himalajskiego stosowany jest przy wypadaniu włosów głównie na tle androgenowym.
-
Tylko nasiona? Ja zrobiłam nalewkę ale użyłam całych czubków rośliny.
Ja też zrobiłam, ale z całych komór nasiennych z ogonkami, chyba zalałam ciepłym białym winem. Jeszcze nie wiem jak to zużyję :D
Zrobiłam też duży słoik ciasno upakowanych czubków niecierpka z kwiatkami i czubków żółtlicy, zalałam gorącym białym winem :) Takie cóś oczyszczające i dla kobiet.
-
Tylko nasiona? Ja zrobiłam nalewkę ale użyłam całych czubków rośliny.
tez tak planuję.
Intrakt z niecierpka himalajskiego stosowany jest przy wypadaniu włosów głównie na tle androgenowym.
to żółty nie ma zbliżonego działania ?
-
Intrakt z niecierpka himalajskiego stosowany jest przy wypadaniu włosów głównie na tle androgenowym.
to żółty nie ma zbliżonego działania ?
No ma, ale himalajski ma silne działanie antyandrogenne, co przy wypadaniu włosów jest dość istotne, zwłaszcza u panów.
-
(http://static.pokazywarka.pl/i/4215000/656420/dscf0054.jpg)
dynie, tę dużą i te małe dostałam od sąsiadki, orzechy włoskie spadły z drzewa sąsiada na nasze podwórko, laskowe uzbierałam sama
-
Jestem w miejscu gdzie jest zatrzęsienie rdestowca, kwitnie jak szalony. Ukopać nie dam rady, mogę pozyskać cokolwiek nadziemnego, tylko czy warto?
Pod Poznaniem ostrożeń warzywny już brązowy. W Stroniu Śląskim, zieloniuśki.
-
Ale po co teraz kopać?
Ja próbowałem i liści i nalewki z kwiatu.
To drugie działa.
-
Kopać Janku bo głównie części podziemne są stosowane, ale czy ta pora roku, nie wiem.
Kwiaty-nalewkę na co stosujesz?
-
Nie ta pora, moim zdaniem o 3 miesza wcześnie.
Na boreliozę.
-
Za mies kropka i odstęp.
-
Janek czytałam gdzieś że kwiat jest bardzo nieodporny na przymrozki. Ja w tym roku już nie zamierzam jechać w te zasobne w rdestowiec okolice.
-
Raczej wszystkie kwiaty są nieodporne.
Dobrze się rozglądaj po okolicy ja kiedyś też myślałem, rdestowce to rzadkie rośliny.
-
(http://images66.fotosik.pl/210/fb6bb38bf7c2eb0fm.jpg) (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/fb6bb38bf7c2eb0f.html)
Ładne nie? Trzmielina?
(http://images66.fotosik.pl/210/df3cb5a274dc90a6m.jpg) (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/df3cb5a274dc90a6.html)
A to jest? Nie wiem czemu ale jedząc sobie te kilka bubek myślałam że to trzmielina. Ptaki na tym siedzą gromadnie. I dodam, jedzą te owoce. Na forum kilka razy już widziałam te owoce ale mam chwilową zawiechę myślową. Mam nadzieję że mi odpiszecie co to i zdążę to przeczytać ;D
Czeremcha :D :D
-
Trzmielina i czeremcha z nieprzyzwoitą nutą, rzecz jasna, a jakże. ;)
-
Kolejny wrzesień mojego forumowego żywota ;)
Rozpocząłem go od garstki owoców i nasionek niecierpka gruczołowatego. Według przepisu Gospodarza po obróbce w moździerzu popłynął razem z gorzałką do flachy a potem na chwilę do podgrzania w łaźni wodnej. Właściwie to dzięki blogowi Iness przypomniałem sobie o nim. Szkoda przegapić tak cenny surowiec. W ubiegłym roku mocno pomógł przy pewnej młodej damie przy wypadaniu włosów niewiadomej przyczyny.
Dla przypomnienia jeszcze wspomnę o kurkach.
http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=2296.msg29877#msg29877
Wnet będzie po nich a zimą jak się komu przypomni będzie "po ptokach". Oczywiście nie zbierałem ich. Wszędzie sucho jak w suszarni pieprzu. Nie wiem skąd lądują na stragany, gdzie się w nie zaopatrzyłem na wszelki wypadek.
-
Utopiłam w alkoholu owoce pigwowca dzisiaj.
Część jabłuszek pigwowcowych dokwasiła sok z bzu czarnego, którego udało się dziś urwać, choć w niewielkich ilościach. Smak tego miksu jest dla mnie rewelacyjny, wprost genialny... nie wiem, czy wytrzyma, żeby robił za lekarstwo w zimie ;)
Ze spaceru przyniosłam garść kwitnącego wrotyczu, trochę szyszek chmielu i odrobinę nasion niecierpka himalajskiego. Moje dziecię chce go wysiać w ogródku, bo uwielbia bawić się strzelaniem niecierpka :)
-
Moje dziecię wprost przeciwnie, nie lubi tego pękającego niecierpka. Bierze dużą reklamówkę i napada na kwiat. Potem z reklamówki wydłubuje to słodziutkie, orzechowe nasionka :D
Czarny bez wygląda jak w listopadzie. Taki obwisły, bez życia a w środku grona masa zielonych bubek. No nie ładny jak nigdy. Susza jak nic się odcisnęła.
-
Dziś na łące upolowaliśmy kilka kani. Myślałam, że żadnych grzybów nie uda się popróbować w tym roku, a tu taka miła niespodzianka :)
A susza w tym roku taka, że nawet robaki wyschły w orzechach laskowych ;D
-
No to ja nazbierałam kilkanaście kani, czeremcha, niestety mały pojemniczek wzięłam do lasu, żywica - po to poszłam w sumie
ale przeraziłam się że pierwszy raz w życiu zgubiłam się w lesie, straciłam orientacje, byłam przekonana, ze idę na znana drogę a tam tory jakieś... komórka padła... wesoło nie było, chyba starość...
-
No i mamy wrzesień.. poszłam obejrzeć sobie upatrzony krzew głogu i :-[ nie ma w tym roku owoców!!, wszystko czarne jak po pożarze .. co sie stało? ktoś potrafi to wytłumaczyć?
-
Dziś na łące upolowaliśmy kilka kani. Myślałam, że żadnych grzybów nie uda się popróbować w tym roku, a tu taka miła niespodzianka :)
A susza w tym roku taka, że nawet robaki wyschły w orzechach laskowych ;D
No właśnie podobnie jak u kuneg - nie było u mnie grzybów w tamtym roku. W tym również. Nie wiem czy już grzybnia całkiem wyschła. Okoliczna rzeka, zamienia się w strumyk. Niedawno wybrałam się w miejsce gdzie w ubiegłym roku rosło dużo nawłoci (tej naszej, nie kanadyjskiej), a tam jedna nędzna roślina - nie wiem czy to też skutek suszy.
-
Powrót lata sprawił, że widzę na trawniku kwitnącego mniszka i białą koniczynkę. :)
-
A ja wczoraj znalazłam spory połać młodego dziurawca i wrotyczu, wszystko pieknie zakwitło , nawłoci jeszcze pełno wszędzie, mozna zbierać.
-
Ja tylko bez, dzika róża, głóg - wina i syropy. W weekend zaplanowany mam uczep. Na upatrzonym stanowisku jest też tojeść - też się nada, będzie w fazie przekwitania z zawiązkami owoców. Kokoryczka też jest w planie - na koniec miesiąca jest noc nowiu ;)
-
A ja czepu nie mogę znaleźć. Dzisiaj zajrzę nad pewien stawik, bo coś mi intuicja podpowiada, że może tam być. Właściwie nie wiem czy mi uczep potrzebny, ale posiadanie go nie zaszkodzi. Wczoraj przyniosłam rdest ptasi, nawłoć mam już nasuszoną, ale lubię tą roślinkę, więc chyba jeszcze dozbieram. Na nasiona barszczu Sosnowskiego nie załapałam się, bo go wykosili. Widzę, ze żywokost przekwitł - można kopać. Na skoszonych łąkach wyrasta młoda pokrzywa - chciałabym ją zachować na zimę. Myślę, aby ją zmielić, zalać wodą mineralną i takie błotko pokrzywowe zamrozić w kostkach do lodu. Zimą smak świeżej pokrzywy - coś mi się zdaje, że to moja najbardziej ulubiona roślinka. Myślę, aby ususzyć jeszcze ziele babki. Trochę róży na ocet też by się przydało, może jakiś bez czarny uchował się przed ptakami, to chociaż troszkę owoców na sok by się przydało.
-
A ja tylko winogrona na zioła przyjdzie czas po winobraniu . Ostatnio Cabernet Dorsa późniejsze jeszcze wiszą .
https://zapodaj.net/c04aa0ce8f417.jpg.html
-
Co do uczepu to chyba nie ma mowy, żeby go nie było nad jakąkolwiek rzeką... chociaż nad Baryczą jest uczep i tojeść pospolita, a nad Płonią trędownik, psianka i sadziec, no i czartawa z najbardziej charakteryzujących siedlisko. Uczepu jakoś nie pamiętam, przynajmniej nie w dużych ilościach. Więc chyba może być różnie :D
-
A ja tylko winogrona na zioła przyjdzie czas po winobraniu . Ostatnio Cabernet Dorsa późniejsze jeszcze wiszą .
https://zapodaj.net/c04aa0ce8f417.jpg.html
Jest taka kultowa płyta Namysłowskiego Winobranie:)
U nas passe i lekceważona a na Zachodzie kultowa jako "to coś innego", pochodzącego z tamtego innego świata, którego już nie ma. Czytałem o tym ale i rozmawiałem z ludźmi, np. z takim Szwedem - uwielbiał polski jazz lat 60-70.
-
A mnie od rana pognało na kasztany - chore nie chore owoce są cudne.A teraz zastanowię się co z nimi zrobić.Dotychczas traktowałam je ozdobnie i jako odpromienniki.
-
Też obiecałem dzieciom że zrobimy z kasztanów lekarstwo i one nie odpuszczą :)
Może zrobimy ciupkę intraktu + jakiś zagęszczony odwar jako "zupę" dodawaną do kremów i smarowideł przeciwzapalnych? Kwiaty kasztanowca na AZS mi zachwalano...
-
Czas na czarny bez!
Wczoraj trochę nazbieraliśmy - część przejrzała, część w sam raz, a część jeszcze słabo wybarwiona. Nazbieraliśmy też ze 2 kg owoców dzikiej róży. Były duże i zdrowe :)
Mamy też bonus - gruszki! Rosła sobie grusza przy polnej drodze. Smak taki sobie, ale były to duże gruszki i w początkowym okresie dojrzewania, więc urwaliśmy troszkę :)
-
Regularnie zbieram głóg i dziką różę (canina) na wina..Dzika róża już jest miękka i dobra do jedzenia.
-
Zebrałem kilka wiader derenia a jeszcze sypie i wiadro Karpatii (już bulka w gąsiorku). Zacząłem zbierać wczesne winogrona ale wina w tym roku nie ma sensu robić . Zebrałem artemisia rupestris i artemisia frigida . Muszę zebrać artemisia austriaca ale ciągle pada . ;)
Zebrałem pęczek a.annua bo pokazały się pąki kwiatowe a podobno najwięcej aromatu jest w listkach przed kwitnięciem.
-
U mnie wino czerwone będzie. Jest po fermentacji na miazdze i odciśnięciu na prasie. Lato mokre i chłodne, ale mój as wreszcie nie ma za dużego cukru, aromat piękny, żeby jeszcze tylko z kwasem (bez sprzętu do pomiaru) trafić i będę mega zadowolona :)
Dziś zbieraliśmy orzechy włoskie. Mąż wypatrzył całą aleję parę lat temu. Parę kilo się zebrało :)
Przy okazji znaleźliśmy też żółciaka siarkowego. Jest trochę łykowaty, ale nic to. Coś wymyślę.
Najbardziej w tym grzybie podoba mi się to, że przy 2-3 cięciach jest cały kosz grzybów :D
-
Małgosiu, a ile jest prawdy w tym co na wiki podają?
Jadalne są tylko młode owocniki po odpowiednim przygotowaniu. Polega ono na płukaniu, obgotowaniu i odlaniu wody. Dopiero tak przygotowane grzyby można dalej przetwarzać (np. smażyć). Surowe owocniki są trujące, starsze są niejadalne nawet po obróbce termicznej. Podejrzewa się, że żółciaki rosnące na cisach są trujące, nie zostało to jednak udowodnione.
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BB%C3%B3%C5%82ciak_siarkowy
-
Małgosiu, a ile jest prawdy w tym co na wiki podają?
Jadalne są tylko młode owocniki po odpowiednim przygotowaniu. Polega ono na płukaniu, obgotowaniu i odlaniu wody. Dopiero tak przygotowane grzyby można dalej przetwarzać (np. smażyć). Surowe owocniki są trujące, starsze są niejadalne nawet po obróbce termicznej. Podejrzewa się, że żółciaki rosnące na cisach są trujące, nie zostało to jednak udowodnione.
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BB%C3%B3%C5%82ciak_siarkowy
Nie wiem. Dziś zjadłam trochę. Jutro Ci odpowiem...
...albo i nie. 8)
Okaże się jutro ;)
Pierwszy raz je jadłam, bo pierwszy raz je zlokalizowałam daleko od spalin drogowych. W moim atlasie piszą tylko o obgotowaniu wstępnym. Piszą, że starsze owocniki są po prostu niesmaczne, bo łykowate.
Edit: Myślę, że Łukaszowi Luczajowi można wierzyć: http://lukaszluczaj.pl/zolciak-siarkowy/
-
Żyję. Żadnych sensacji nie miałam :)
Rzeczywiście starsze owocniki żółciaka siarkowego są niezbyt smaczne.
-
Żyję. Żadnych sensacji nie miałam :)
Bardzo mnie to cieszy :)
-
Co prawda już październik ale jeszcze wczoraj był wrzesień.
Pięknie obrodził czarny bez, aronia, czeremcha, kalina, winorośl (ogród mam duży). Po przeszło tygodniowej nieobecności poszłam wczoraj po zbiory.
Poszłam i ......
Ptaszki były szybsze.
-
Jeszcze kilka dni i koniec zbiorów ! :) :)
https://zapodaj.net/680a259bf9867.jpg.html
-
Dzisiaj jeszcze chwyciłam trochę uczepu i rdestu powojowego
Aronia się kończy, ale zaczyna się kalina i zurawiny, a winogrona w pełni.
Smacznego :-)
-
Ja tam nastawiłem na 16 litrów wina z dzikiej róży - obrodziła w tym roku :)
Pozdrowienia
-
Zbieram korzeń fiołkowy z irys pallida - Princess Beatrice i Dalmatica . Jeżeli ktoś jest zainteresowany sadzonkami to zapraszam na PW.
https://zapodaj.net/7d69b34a9d9df.jpg.html
https://zapodaj.net/1e413194254e5.jpg.html
-
A Cytryniec chiński komuś może obrodził? U mnie same liście w tym roku - dziwny rok, przynajmniej na południu.
-
Okolice Opola (u mnie i u znajomych) też tylko liście.
Generalnie "działkowo" bardzo dziwny rok.
-
Ale liście cytryńca też wartościowe :)
-
Dlatego zalewam winem :-)
Ciekawe jak nalewka wyjdzie?
-
Ale liście cytryńca też wartościowe :)
Chyba bardziej wartościowe niż nam się wydaje: https://translate.google.com/translate?hl=pl&sl=en&u=https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC6412213/&prev=search&pto=aue
Wychodzi na to, że to może być wręcz lek na raka (profilaktyka raka również) - jeżeli indukuje apoptozę, zatrzymuje cykl komórkowy i hamuje przerzuty. Dodając inne działania - jedno z najlepszych ziółek.
Co do nalewki - działa b. silnie - najlepiej stosować rano i nie szaleć z dawką.
-
Ja uprawiam cytryńca dla liści właśnie i dziwi mnie, że w handlu ich nie ma.
Owoce miałam 2 lata temu w ciut większej ilości. Wcześniej jakieś pojedyncze się trafiły... od ok. 10 lat.
-
Jarzębiną posiliły się ptaszki tak, że w ciągu jednego popołudnia ogołociły całkiem duże drzewo.
Kalina ślicznie mi się na działce czerwieni - tej nie ruszają, ciekawe dlaczego?
Aronia już wyzbierana i zamrożona.
Cytryniec również i w tym roku nie zaowocował, ale liści jeszcze sporo (też opolskie, wschodnia część).
Nastawiłam wino z jeżyn.
-
Kalina ślicznie mi się na działce czerwieni - tej nie ruszają, ciekawe dlaczego?
Bo śmierdzi :)
-
Zjedzą ją później, najpierw to co najlepsze a na koniec tarnina i kalina :P
-
Faktycznie, śmierdzi.
W ub. roku nastawiłam nalewkę i zasypałam cukrem. Efekt przeszedł moje oczekiwanie - ślubny wyeksmitował mnie z tymi specyfikami do drewutni.
-
Może i śmierdzi, ale za to jak smakuje. Polecam :)
-
Zbieracie zioła - bo nikt od kwietnia się nie pochwalił ? Ja dziś zebrałem buzdyganka ! jedną roślinkę zostawiłem na nasiona .
https://zapodaj.net/8da96ff44f9e3.jpg.html
https://zapodaj.net/7b488caade6b3.jpg.html
-
Zbieramy Wacku, zbieramy.
Tyle tego jest, że czasu na pisanie brakuje :-) Dziś właśnie nastawiłem pełny gar owoców czeremchy amerykańskiej na syrop. Wczoraj odbył się zbiór chili i witanii oraz kosmosu. W międzyczasie jarzębina, głóg, przegorzan i żołędzie (już podprażone).
-
I w końcu, z miesięcznym opóźnieniem, pokazały się rydze!